-Jeśli myślisz że się poddam to się grubo mylisz!-wrzasnęłam zwracając uwagę pielęgniarki która była w pokoju. Jorge nie spodziewając się takiej reakcji zszokowany nadal leżał na łóżku.
-Martina..-pokręcił głową zmarnowany. Nie zwracając uwagi na to co mówi chwyciłam jego rękę przysiadając na krawędzi łóżka.
-Nie, teraz ja mówię-uciszyłam go stanowczo. Z pomocą mojej dłoni zmusiłam aby na mnie patrzał. I po raz pierwszy od wypadku ujrzałam jakieś emocje. Wiedziałam że wrócił. Mój Jorge wrócił. -Kocham Cię jak nikogo innego i wiem że damy radę. Razem.-wyszeptałam ostatnie słowo ściskając jego dłoń.
-Nic nie będzie już takie same-odszepną smutny a po jego policzku spłynęła samotna łza. Wolną ręką sięgnęłam aby ją zetrzeć zbliżając nasze ciała do siebie. Chciałam znów poczuć jego bliskość. -Kocham Cię-szepnął po czym delikatnie mnie pocałował. Był to delikatny pocałunek, lekkie muśnięcie lecz w nim mnóstwo uczuć.
Miesiąc później:
Wraz z Jorge tuż po tym jak opuściliśmy szpital poszliśmy zapisać go na terapię. Ku mojemu zaskoczeniu jak i lekarzy radzi sobie niesamowicie. Jest niesamowicie zaparty i jego celem jest ponownie chodzić. Lekarze nazywają to cudem. Na razie musi jeździć na wózku ale zaczyna próbować na kulach.
-Jorge nie przemęczaj się tak-skarciłam go kręcąc głową. Jest piękna pogoda więc siedzimy na dworze a raczej ja siedzę a Jorge próbuje chodzić o kulach. On tylko posłał mi szeroki uśmiech i przykuśtykał do mnie.
-Hej-wyszczerzył się siadając bardzo blisko mnie że prawie na mnie. Zmrużyłam oczy przyglądając mu się. Wiedziałam że coś knuje.
-O co chodzi?-zapytałam podejrzliwie na co wzruszył ramionami.
-Mogę zabrać cię na randkę?-zdziwiłam się jego propozycją. Myślałam że żartuje ale patrząc w jego wielkie zielone oczy wpatrujące się we mnie z nadzieją bezmyślnie pokiwałam głową.
-Kiedy?-dopytałam.
-Dzisiaj wieczorem, bądź gotowa na 20-całując mój policzek powoli wstał chwytając kule i wrócił do domu. Mimo że to nie była moja pierwsza randka z Jorge to i tak byłam bardo podekscytowana.
20:00:
-Jesteś gotowa?-zapytał mój ukochany stojąc w drzwiach naszej sypialni.
-Tak-odparłam gładząc moją czerwoną suknię. -Gdzie mnie zabierasz?-odwróciłam się do niego przodem. Jego wzrok powędrował po całym moim ciele.
-Do restauracji. Wyglądasz przepięknie-powiedział uśmiechając się.
-Dziękuje-odparłam a na moich policzkach pojawił się rumieniec. Wraz z Jorge ruszyliśmy w stronę taksówki którą Jorge dla nas zamówił. Nalegałam abyśmy po prostu wzięli mój samochód abym to ja poprowadziła ale nie uparty Jorge postawił na swoje mówiąc że to niespodzianka. W sumie nawet dobrze trudno się prowadzi w szpilkach. Mój chłopak ubrany w czarny garnitur z trudem otworzył mi drzwi a sam usiadł obok mnie. Odruchowo chwyciłam jego rękę którą trzymałam przez całą jazdę do restauracji.
-O mój boże!-wykrzyknęłam oszołomiona gdy wysiadłam z pojazdu. Jorge zaśmiał się na moją reakcję. Właśnie staliśmy przed budynkiem jednej z najlepszych restauracji na całym świecie. Od dziecka marzyłam aby zjeść w jednej z takich. -Jak?-zapytałam odwracając się w jego stronę. Jorge jedynie rzucił mi jeden ze swoich oszałamiających uśmiechów.
-Powiedzmy że ma znajomości-mrugnął do mnie. Powoli podszedł do mnie uważając aby nie zahaczyć kulą o chodnik. -Idziemy?-kiwną w stronę wejścia na co entuzjastycznie przytaknęłam chwytając go pod rękę. Kelner zaprowadził nas do naszego stolika który znajdował się w osobnej sali. Na stole był długi czerwony obrus a na nim świeczki i wino. Wszystko wyglądało niesowicie.
-Pańskie menu-wysoki brunet w fartuchu podał nam czarne menu w którym były wypisane wszystkie pyszne dania od pospolitych do takich o których nigdy nie słyszałam. Po chwili zastanowienia wraz z Jorge zamówiliśmy nasze danie. Ja postawiłam na paella a Jorge nie wiedząc co wziąć postawił na mój wybór. I muszę powiedzieć ze był on dobry.
-Mmm to jest przepyszne-wymamrotałam nie odrywając wzroku i ust od dania. Wieczór mijał nam w miłej atmosferze przy małej pogawędce. Kiedy już zjedliśmy mój chłopak zaproponował abyśmy wybrali się na spacer. Chodziliśmy dróżką pomiędzy drzewami a obok płynął strumyczek.
-Chodźmy na most-powiedział przerywając przyjemną ciszę. Bez potrzeby użycia słów ruszyliśmy na czerwony mostek który pozwalał przejść na drugą stronę strumyczka. Rozkoszując się chwilą oparłam się o barierkę podziwiając widok. Było już ciemno a dróżkę oświetlały latarnie, a co parę metrów stały czerwone ławki.
-Jorge tu jest niesamo..-odwróciłam się w stronę Jorge aby powiedzieć mu co myślę lecz natychmiast przerwałam widząc go na podłodze a kule leżące obok. Wystraszona że coś mu się stało przykucnęłam chwytając go za twarz. -Jorge nic ci nie jest?-zapytałam zmartwiona.
-Martina-podniósł głowę chwytając mnie za rękę. Szybko wstałam otrzepując się.
-Wystraszyłeś mnie ty idioto-oburzyłam się zakładając ręce na pierś. Mój chłopka jedynie się zaśmiał.
-Przepraszam..-odparł nie przerywając śmiechu.-Kocham Cię-powiedział spoglądając mi głeboko w oczy.
-Ja ciebie też, a teraz wstawaj-powiedziałam na co pokręcił głową.
-Martina Kocham Cię i chcę spędzić resztę mojego życia z tobą. Ale czy ty tego chcesz?-zakończył po czym sięgnął do kieszeni garnitury z którego wyciągnął małe pudełeczko. A kiedy je otworzył ujrzałam piękny diamentowy pierścionek. -Uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?-zapytał nadal klęcząc. Byłam w taki szoku że nawet nie wiem ile tak stała a mój chłopak a raczej...
-Tak-wydusiłam w bezdechu. Na ustach mojego teraz już narzeczonego pojawił się największy uśmiech na świecie. Szybko wsunął mi pierścionek na palec a ja pomogłam mu wstać. Nie umiejąc powstrzymać emocji rozpłakałam się ze szczęścia mocno go całując podtrzymując go przy tym aby nie upadł.
Nasza noc trwała jeszcze długo i była przepełniona naszą miłością do siebie.
5 miesiące później:
Jesteśmy już miesiąc po ślubie. Wraz z Jorge postawiliśmy na plażę gdzie się odbył. Mojemu mężowi tak spodobała się plaża i morze że postanowiliśmy kupić nowy dom przy niej. Jorge chodzi już bez kul co jest niesamowite. A ja mam małą niespodziankę dla niego i nie wiem jak mu o niej powiedzieć. Lodovica doradziła mi pewną rzecz i mam nadzieje że nie spanikuje i mi się uda.
-Jorge możesz przyjść na chwilę?-krzyknęłam głośno aby mnie usłyszał. Nie musiałam czekać długo gdyż więc od razu usłyszałam głośnie kroki na schodach.
-Tak kochanie? Coś się stało?-szybko do mnie podszedł.
-Nie, nie...tak-krążyłam po pokoju. Jorge szybko objął mnie ramionami uspokajając mnie. -M..mam dla ciebie niespodziankę-szepnęłam zdenerwowana.
-Okej..-odparł dziwnie na mnie spoglądając. Lekko go popchnęłam aby usiadł na łóżku a sama podeszłam do szuflady z której wyciągnęłam średniej wielkości pudełko starannie przeze mnie owinięte.
-Otwórz-niepewnie mu je podałam odsuwając się kilka kroków. Jorge delikatnie odwiązał kokardę na wierzchu i powoli podniósł górę. Chwilę patrzał się do środka ze zmarszczonymi brwiami pogłębiając moją niepewność. Po chwili sięgnął do pudełka wyciągając małe śpioszki. Na jego twarzy był wyraz szoku i szczęścia.
-Jesteś w ciąży?-zapytał z nadzieją w głosie trzymając w dłoniach ubranko. Pokiwałam głową szeroko się uśmiechając. Jorge natychmiast rzucił się na mnie przytulając.-Będę tatą?-zapytał po oderwaniu. Zaśmiałam się z niego kiwając głową jeszcze raz.
-Kocham Cię-powiedziałam wtulając jego głowę w moją szyję.
-Kocham Cię
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli myślicie że to koniec to się grubo mylicie :)
Prawdopodobnie będzie jeszcze jedna część i potem epilog.