On-22 lat, podrywacz, ma panienki na jedną noc, syn bogatego inżyniera ma przejąć firmę po swoim ojcu VerdasCompany.
Ojciec Leona
-Kurwa czemu niby nie chcę podpisać z nami umowy-wnerwiłem się
-Odmówiła propozycję?-zapytała asystentka
-Tak....a to dla nas by była wielka szansa jej nasza firma to dwie najlepsze a razem to niema już konkurencji-powiedziałem nadal zdenerwowany jej umową
-Może uda się ją jakoś przekonać?-przekonywała mnie asystentka
-Mam pomysł....dzwoń po Leona-uśmiechną się zwycięsko. Asystentka szybko wykonała polecenie a po 20 minutach syn starszego Verdasa był już w firmie.
Leon
Ojciec wezwał mnie do firmy podobno jestem mu potrzebny. Właśnie wchodzę do jego gabinetu, który za nie długo stanie się mój.
-Witaj ojcze-przywitałem się z uśmiechem, mamy dobre kontakty choć on nie podziela tego jak traktuje kobiety tak jak i matka. Ale co im do tego? To moje życie.
-Mam dla ciebie zadanie-powiedział podnosząc głowę z pliku kartek i wstając z czarnego, skórzanego fotelu. Podchodzi do mnie i spogląda mi w oczy.
-Słucham-mówię nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego. Wzdycha.
-Nasza firma preferuje bardzo dobrze ale może być jeszcze lepiej a za nie długo będzie twoja więc to też twój interes-mówi lekko poddenerwowanym głosem jakby nie chciał zrobić coś złego ale musi. O co tu chodzi?
-Yyy..dobrze to co mam zrobić?-marszczę brwi i zakładam ręce na piersi.
-Wiesz że nie pochlebiam twoich stosunków do kobiet-przerwałem mu..
-I co? Po to mnie tu ściągnąłeś?-pytam zirytowany. Ściągną mnie tu żeby mi to powiedzieć?!
-Nie-mówi poważnie-Violetta Castillo-podaje mi jakieś imię i nazwisko. Ale coś je kojarzę...
-Właścicielka firmy CastilloCompany nie chcę podpisać z nami umowy...i nie mam pojęcia dlaczego to idzie na korzyść obu firm!-zdenerwował się. To z tond ją kojarzę.
-Co mam zrobić?-pytam zaciekawiony.
-Rozkochaj, namów do zmiany decyzji i żuć-mówi z trudem w głosie. Zamurowało mnie ojciec który nie pochlebia moich zachowań w stosunku do kobiet mówi mi takie coś...WOW. Uśmiechnąłem się.
To jest zadanie dla mnie.
-Spoko będzie całować mi stopy-mówię pewny siebie z zadziornym uśmiechem i wypinam pierś do przodu.
-A jak już rozmawiamy o związkach to mógł byś się w końcu ustatkować..założyć rodzinę nie myślałeś o tym?-pyta a ja przekręcam teatralnie oczami.
-Szczerze to.......NIE jestem za młody chcę się wyszaleć a nie ożenić się mieć jakiegoś bachora i koniec wolności tylko się opiekować nim i nie mieć na nic czasu i jeszcze cały czas ta sama kobieta tatuśku trzeba urozmaicać-na mojej twarzy zawitał głupi uśmieszek i cicho się śmiałem. Ojciec popatrzył na mnie z bólem w oczach i pokręcił głową z niedowierzanie, dobra bo zaraz tu się mi tatulek załamie powiem coś pocieszającego..
-Oj no dobra na 50 na pewno się ustatkuje poszukam sobie żonki, wezmę z nią ślub zrobimy sobie małego potworka i kupimy psa najlepiej labradora..-rozmarzyłem się żartobliwie i powiedziałem wszystko na jednym wdechu. On otworzył szeroko oczy i rozwarł usta z niedowierzania. Swoją droga śmiesznie to wyglądało.
-Na pięćdziesiątkę?-pytał z niedowierzaniem
-Tak tak teraz będę szaleć-uśmiechnąłem się.
-Dobra ja spadam umówiłem się a jutro zaczynam nasz plan-mrugnąłem okiem żeby go lekko wnerwić bo wiem że robi to bo musi. Chce zapewnić mi pewną przyszłość. Wyszedłem z wypiętą klatą aż laski się za mną oglądały a ja tylko cicho się chichrałem. Normalka. Jutro pójdę i zatrudnię się u niej jako asystent-pomyślałem widząc ogłoszenie.
Violetta
Musiałam zwolnić mojego asystenta, nie przykładał się do pracy i ciągle się spóźniał. W dodatku ten jego piskliwy głosik bardzo mnie wkurwiał. Wywiesiłam ogłoszenie i jutro mają przyjść kandydaci. Oby ktoś przyszedł...nie no co ja wygaduje najlepsza firma! Kto by nie chciał w takiej pracować. Jest już 17 koniec pracy teraz do domciu. Wezmę relaksującą kąpiel i obejrzę jakiś dobry film.
Leon
Ciężko dyszę...Ana jest cudowna! Właśnie leżę z nią w łóżku po gorących igraszkach. Ona gładzi moją klatę i coś tam gada..myśli że jestem w niej zakochany i będziemy razem to się grubo myli. Wstaje żegnam się z nią z trudem mnie wypuszcza wiem że jestem taki boski i nie chcę wypuścić takiego skarbu z rąk ale bez przesady..,.Tak wiem skromniś ze mnie ale co poradzić jestem jaki jestem. Wracam do siebie. Wchodzę do mojej willi trzaskając drzwiami. Biorę laptopa i rzucam się na kanapę. Szukam informacji o tej Violci. Z tego co wyczytałem to suka bez serca więc trudno będzie ale to nic lubię trudne zdobycze...Ooo jest jej profil..WOW
ale sex bomba jest nieziemska.
Status wolny to dobrze. Mmm a to zdjęcie ustawie je sobie na tapetę haha głupek ze mnie. Dobra idę spać bo jutro trzeba wstać.
Następnego dnia:
Idę do firmy tej całej laluni...mam nadzieje że nie będzie za dużo osób. Okej jestem w firmie uuuu jaka ładna recepcjonistka. Podejdę do niej.
-Hello baby-powiedziałem i się zadziornie uśmiechnąłem
-Dzien dobry-odpowiedziała nie odrywając wzroku od laptopa
-Mogę wiedzieć ślicznotko gdzie jest gabinet pani Castillo?-zapytałem a ona podniosła wzrok na mnie. Posłałem jej uśmiech. Zarumieniła się. Punkt dla Verdasa!
-3 piętro pokój nr 9-odpowiedziała i uroczo się uśmiechnęła.
-Dzięki mała-mrugnąłem do niej.
A ta zaś się zarumieniła ale ja na nie działam ahh...W windzie gra jakaś muzyczka która zaczyna mnie po woli irytować tin tin din din pap pam pam no kurwa co to ma być! W końcu drzwi się otworzyły. Numer dziewięć, numer dziewięć...O jest ! To tutaj. Puk puk..zapukałem do drzwi.
-Proszę-powiedziała kobiecym stanowczym głosem. Pewny siebie wszedłem do środka. Siedziała za biurkiem i przeglądała jakieś papiery.
-Proszę usiąść-powiedziała nawet na mnie nie patrząc. Wykonałem jej polecenie. Podniosła głowę i spojrzała na mnie a w jej oczach pojawiły się iskierki. Ha podobam jej się!
-Dlaczego chcę pan mieć tą pracę?-zapytała patrząc mi w oczy.
-Mam doświadczenie i myślę że nadam się na to stanowisko-powiedziałem pewnym siebie głosem i podałem jej moje CV. Przejrzała je nic nie mówiła tylko się we mnie wpatrywała. Yhmm..zastanawia się.
-Myślę że najbardziej mnie przekonałeś ty i twoje CV że się nadajesz na te stanowisko a więc-zawiesiła głos-dostajesz tą pracę-uśmiechnęła się serdecznie-wcale nie jest taka zła jak o niej mówią.
-Dobrze dziękuje od kiedy mam zacząć?-dopytałem ucieszony jej odpowiedzią.
-Bądź jutro o 8 to zaplanujemy ci grafik i podam ci pierwsze zadania do wykonania na początku będą to jakieś drobnostki ale jak zobaczę że sobie radzisz to dam ci coś trudniejszego a jak nie będziesz sobie radził to cię zwolnię-miała poważną minę aż ja spoważniałem co się często nie zdarza. Nic nie mówiłem.
-Spokojnie na pewno dasz sobie radę a jak będziesz miał z czymś problem to przyjdź do mnie a ci pomogę dobrze?-zapytała. Wstała i podeszła bliżej mnie.
-Oczywiście mam nadzieje że będzie pani ze mnie zadowolona-powiedziałem. Podała mi rękę którą uścisnąłem. Lekko zadrżała. Uśmiechnęła się co odwzajemniłem
i opuściłem jej biuro.
Violetta
Miałam dzisiaj wybrać nowego asystenta i tak też zrobiłam. Jest nieziemsko przystojnym szatynem o szmaragdowych oczach i pięknym śnieżno białym uśmiechem. Kolana mi się przy nim uginają i czuje ciepło na sercu kiedy mnie dotkną przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Matko ja nie mogę się w nim zakochać! Przecież to mój asystent...Wychodzę z biura dziś się już na niczym nie skupie cały czas myślę o boskim szatynie...Moje życie jest monotonne tylko praca dom praca dom. Jestem pracoholiczką muszę się jakoś zrelaksować. Za kilka dni przyjeżdża Ludmiła ze swoim chłopakiem myślę że uda mi się je wyciągnąć na jakieś zakupy albo coś w tym stylu. Znając życie to sama mnie zaciągnie a ja nie będę się sprzeciwiać. Już dawno nie byłam w związku ani nie chodzę na różne imprezy więc tak jakby noo...Walnę prosto z mostu nie uprawiałam seksu już dwa lata a to sporo taka byłam zapracowana, a przecież każdy ma swoje potrzeby tak jak i ja młoda kobieta. Powinnam mieć już męża albo chociaż narzeczonego nie mówiąc o założeniu rodziny..dzieci. Ale w tych czasach trudno znaleźć odpowiedniego kandydata. Może się okazać zboczuchem albo damskim bokserem albo NIE! Stop Violetta nie myśl tak nie wszyscy tacy są. Ooo już 23 muszę iść spać bo nie wstanę a chcę móc jak najwięcej popatrzeć na
Następnego dnia:
Siedzę już w biurze mamy nowe zlecenie muszę to powiedzieć Leonowi. Przez małe urządzonko poprosiłam go do siebie. Wyglądał bosko biała koszula i do tego czarna marynarka na nogach czarne rurki i nike, włosy miał postawione na żelu do góry. Przyglądał mi się z zaciekawieniem. Po chwili zrozumiałam że gapie się na niego z zafascynowaniem i nic nie mówię.
-Yyy tak mamy nowe bardzo ważne zlecenie i chcę abyś mi w nim pomógł bo sama nie dam rady-oznajmiłam.
-Oczywiście a kiedy ?-zapytał tym swoim melodynym głosem. Ahh rozpływam się.
-Jjutro o 15 pasuje ci?-zapytałam lekko się jąkając. Pierwszy raz się zająknełam.
-Jasne-odparł z uśmiechem a ja spuściłam głowę żeby nie widział że się rumienię.
Opuścił mój gabinet a ja odetchnęłam z ulgą. Jeszcze chwila i bym się na niego rzuciła.
Leon
Po woli wprowadzam plan w życie. Jak na razie to nic nie muszę robić bo sama robi to doskonale za mnie ale z każdą chwilą spędzoną przy niej czuje że nie dam rady jej skrzywdzić jest taka drobna i niewinna. Nie Leon! Masz wykonać ten cholerny plan choćby nie wiem co! Od jutra zacznę działać mam idealną okazję. Spróbuje ją do siebie zbliżyć ale pomału żeby jej nie przestraszyć..hahaha Verdas jesteś genialny. A teraz czas na relaks u hmm może Annabel tak ona jest ostra mmm..
Już wróciłem od niej i jestem w domu. Dziwnie się czuje zawsze fajnie się ją bzykało a teraz to nie to samo nie było tak fajnie jak zawsze było nudno znudziła mi się i w dodatku czuje jakbym kogoś zdradził ale kogo?!
Dobra nie przejmuje się tym idę wsiąść prysznic i na lulu spać.
Następnego dnia:
Jest już 14 zaczynam się szykować do wyjścia muszę wyglądać bosko. Raczej postawie na luźniejszy strój to tylko spotkanie ja i ona a nie praca w tej firmie gdzie dużo osób przychodzi nie trzeba się stroić. Po kilkunastu minutach byłem gotowy. Wsiadłem do mojego porsche.
I odjechałem z piskiem opon jeżdżę szybko życie jest krótkie żeby wlec się jak ślimak. Po kilku minutach zaparkowałem przed firmą. Pewnym krokiem ruszyłem w stronę firmy. Przywitałem recepcjonistkę moim zabójczym uśmiechem i wszedłem do windy i znowu ta jebana muzyczka pierdolca można dostać. Szybko wyszedłem żeby nie słyszeć tej muzyczki niestety jak na przekór tkwiła mi w głowie. Wziąłem głęboki wdech i powoli wypuściłem powietrze z płuc. Zapukałem do drzwi od jej gabinetu byłem punktualny. Grunt to zrobić dobre wrażenie. Usłyszałem ciche proszę co oznaczało że mogę wejść. Siedziała na czarnej skórzanej kanapie przy której stał mały stoliczek a na nim dwie kawy były gorące. Ona też ubrała się dzisiaj luźniej. Kurwa Verdas to ty masz ją rozkochać a nie ona ciebie. Skarciłem się w myślach. Siedziała oparta o kanapę i miała założoną nogę na nogę. Po chwili zdałem sobie sprawę że stoję tak i się na nią gapię i pewnie mam dziwną minę co sugeruje jej cichy chichot.
Wyglądała przepięknie. Usta miała pomalowane czerwoną szminką co jeszcze bardziej mnie kusiło.
-Usiądziesz?-zapytała lekko uśmiechnięta i wskazała na miejsce obok niej na kanapie. Tym samym wybudziła mnie z transu. Pokiwałem lekko głową i usiadłem ale trochę dalej od niej. Trochę się z nią podroczę. Popatrzała na mnie zdziwiona i jakby trochę smutna ale po chwili lekko się do mnie przysunęła niby coś tłumacząc. Uśmiechnąłem się pod nosem. Mój wzrok skupił się na jej biuście.
No co ? Jestem facetem.
Nagle spojrzała na mnie i zobaczyła gdzie się gapię i że jej nie słucham. Spojrzała mi w oczy a potem natychmiast spuściła głowę rumieniąc się. Ja też się lekko speszyłem. W końcu gapiłem się na cycki mojej szefowej gdy ona mi coś tłumaczyła. Znowu zaczęła coś tam mówić swoim spokojnym i melodyjnym głosem i wzięliśmy się do pracy. Co chwilę albo ona lukała na mnie albo ja na nią czasami nasze spojrzenia się spotykały a ona się rumieniła za każdym razem i szybko odwracała wzrok. W końcu skończyliśmy była już 18 no zasiedzieliśmy się ale w fajnym towarzystwie czas szybko leci a ja mógłbym z nią tak siedzieć cały czas. Zaczęła pakować do teczki różne kartki. Gdy wstała papiery jej upadły natychmiast się schyliła i zaczęła je zbierać. Pomogłem jej. Nasze dłonie się spotkały a mnie przeszedł dreszcz. Podnieśliśmy głowy i patrzeliśmy w swoje oczy miała piękne czekoladowe oczy gdybym nie umiał pływać to już bym się w nich utopił.Zaczęła się do mnie zbliżać ja także....
Następna część jutro albo pojutrze XD
Będzie buzi czy nie będzie XD
Do zobaczenia<3
Sorki że długo nie pisałam :(
Extra rozdzial i leon nie sluchaj ojca viola nie zasluguje na to
OdpowiedzUsuńOS śliczny, jak zwykle z resztą :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko pojawi się next :***
Obliviate, dawna ALWAYS ;3
Super czekam na następną część :)
OdpowiedzUsuńJakie to było wspaniałe *.*
OdpowiedzUsuńMasz szybko pisać 2 część OS i mnie poinformować.