Strona główna

środa, 1 października 2014

"Karma" OS cz. 2

A była ona od...Diego ! Pierwsza myśl to zadzwonienie do  Violetty. Nie odbiera. A więc to prawda jest teraz z nim. A ja łudziłem się że może to kłamstwo, myliłem się. Po chwili łzy zaczęły spływać po moich rozgrzanych policzkach. Byłem zły, smutny i załamany.

                                                                  Violetta

Obudziłam się z bolącą głową. Kac-pomyślałam. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zobaczyłam że jestem w czyimś pokoju w samej BIELIŹNIE ! Kogo to pokój?! W pośpiechu zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Zeszłam na dół i zobaczyłam Diego! Gdy mnie ujrzał uśmiechną się przebiegle.
-Hej kotku jak po naszej nocy -zapytał
-Co ja tu do cholery robię?!-krzyczałam
-Jak to co nie pamiętasz naszej nocy ?
-Jakiej nocy ?! Przecież nic nie zaszło !
-My to wiemy ale twój Leoś niekoniecznie-uśmiechną się złośliwie mam ochotę mu przyjebać
-Jak się tu znalazłam do cholery, nie wierzę że sama tu przyszłam !-oznajmiłam i czekałam na odpowiedź
-Wiesz bardzo zasmakował ci drink który ci dałem można powiedzieć, że dorzuciłem coś ekstra od siebie-zaśmiał się. Podeszłam do niego i przywaliłam mu raz w lewy raz w prawy policzek z całej siły a na koniec kopnęłam go w jaja. I wyszłam kątem oka widziałam jak się zwija z bólu. Zasłużył sobie. Pobiegłam szybko do domu. Oby Leon o niczym nie wiedział. Udałam się do mojego pokoju i chwyciłam za telefon. Jedno nieodebrane połączenie  od Leona. Bez namysłu oddzwoniłam. Jeden sygnał, drugi, trzeci.....nie odbiera. Dostałam tylko esemesa "To koniec". Czyli wie. Świat mi się zawalił, zaczęłam płakać jak małe dziecko. Do pokoju wparowała mama gdy mnie zobaczyła od razu podbiegła i mocno mnie przytuliła. Płakałam dobre 2 godziny bez przerwy aż trochę się uspokoiłam.
-Co się stało maleńka- zapytała mama
-Nie chcę o tym rozmawiać
-Leon - zapytała a raczej stwierdziła. Na jego imię jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Csiii-uspokajała mnie i głaskała po głowie.
Tydzień później:
Jestem załamana ciągle beczę nie potrafię o nim zapomnieć. Przez ren tydzień odwiedzali mnie przyjaciele najczęściej Fran jest ona moją najlepszą przyjaciółką. Leon nie próbował się ze mną kontaktować ja parę razy dzwoniłam pisałam żebyśmy porozmawiali ale to na nic. Starali się nie mówić o Leonie ale niekiedy jakoś im to nie wychodziło. Przyjaciółki powiedziały jeśli go kocham to muszę go odzyskać. Właśnie jestem w drodze do jego domu. Otworzyła mi jego mama Monica.
-Dzień dobry- przywitałam się i ją przytuliłam bardzo się polubiłyśmy często tu przebywałam
-Hej Violu ty zapewnię do Leona jak się nie mylę- zapytała i uśmiechnęła się miło
-Tak
-Mam jeszcze jedno pytanie pokłóciliście się od tygodnia chodzi jakiś przybity i nie wychodzi z pokoju
-Zerwaliśmy- odparłam z trudem cichym zachrypniętym głosem na co mama Leona zrobiła wielkie oczy
-Ale jak to byliście taką ładną parą -powiedziała smutna a mi chciało się płakać no właśnie byliśmy a nie jesteśmy.
-Dziękuje ale to ja tu zawiniłam i muszę go przeprosić
-Dobrze jest u siebie
Powoli wchodziłam po schodach i delikatnie zapukałam do drzwi od jego pokoju. Zaklęłam w duchu dobra co ma być to będzie. Usłyszałam ciche "proszę".Chwyciłam za klamkę i lekko pchnęła drzwi. Ujrzałam Leona leżącego na łóżku z podpuchniętymi oczami od płaczu zrobiło mi się smutno że to prze ze mnie. Spuściłam głowę i weszłam w głąb pokoju. Gdy mnie ujrzał jego twarz zmieniła wyraz na zły.
-Czego tu chcesz - warkną aż drgnęłam. Nie patrzał na mnie jego wzrok był skierowany w okno.
-Porozmawiać..-nie dokończyłam bo mi przerwał
-Nie mamy o czym- odparł beznamiętnie
-Leon, Diego to wszystko ukartował czemu mi nie wierzysz.- podniosłam głos. Spojrzał na mnie.
-A to zdjęcie to Photoshop ?- zapytał
-Nie...-powiedziałam smutna
-A więc nie mamy o czym gadać
-Ale to prawda nigdy cię nie zdradziłam to ten pajac dodał mi coś do drinka!-krzyczałam
-Jasne-odparł sarkastycznie- Lepiej jak z tond pójdziesz-spojrzał mi w oczy widziałam w nich smutek i żal do mnie.
-Ale..
-Wyjdź-powiedział spokojnie. Odwróciłam się i powoli wyszłam z jego pokoju. Zapłakana ruszyłam do wyjścia Monica pytała co się stało ale nie odpowiadałam. On mi nie wierzy w sumie też bym tak zrobiła na jego miejscu..Idę do Diego wygarnę mu to wszystko. Z rozmazanym makijażem szłam przez miasto . Ludzie dziwnie się na mnie patrzeli ale w tej chwili miałam ich w dupie. Zawaliłam do drzwi, otwarł mi ten debil jak mnie zobaczył lekko się wystraszył nie dziwie się wyglądam jak zombie.
-Hej-powiedział jak gdyby nigdy nic
-Hej?! Hej?! Pojebało cię po tym co mi zrobiłeś mówisz mi hej!!!-Krzyczałam na niego. Zrobił przestraszoną minę.
-Jesteś skończonym idiotą i nic nie warta szmatą!!-kontynuowałam-Jak mogłeś mi to zrobić nie masz sumienia?!-pytałam a raczej stwierdzałam krzycząc, a on robił się coraz bardziej przybity jakby go to dotknęło.
-Przepraszam..-wyszeptał
-Gówno mi daje twoje przepraszam!-krzyknęłam i zła odeszłam. Co ten idiota myśli że powie "przepraszam" i jest Ok ?!
Kilka lat później :
Przez te kilka lat dużo się zmieniło mam wspaniałego kochającego męża z którym mam dwójkę dzieci. Nathan i Megan a kto jest moim mężem Leon tak ten Leon po mojej rozmowie z Diego on poszedł i powiedział wszystko Leonowi. Skończył się tylko śliwą pod okiem i złamanym nosem. Ale szczerze to Diego sobie zasłużył, Pogodziliśmy się, rok później mi się oświadczył a teraz jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, co prawda miewamy drobne kłótnie ale szybko się godzimy w przyjemny sposób. A co do  Diego to słyszałam, że założył RODZINĘ. Tak ten Diego, mają nawet małą córeczkę Carmen. Jego żoną jest Bianca kujonka z naszej dawnej szkoły.
                                                               Diego
Idę na zakupy do pobliskiego supermarketu kupić coś na obiad. Nagle słyszę pisk opon, okropny ból i ciemność. Nie żyję.
                                                              Bianca
Karmię małą Carmen czekamy na Diego coś długo go nie ma. Słyszę piosenkę  https://www.youtube.com/watch?v=iD2rhdFRehU Oho telefon mi dzwoni. Wstaję i podchodzę do szafki na której się on znajduję.
-Dzień dobry pani Bianca  Dominguez -pyta męski głos
-Tak o co chodzi ?-pytam zaciekawiona
-Mamy przykra wiadomość pani mąż nie żyje.-odpowiada a ja w szoku upuszczam telefon.
Zsunęłam się po ścianie i zaniosłam się płaczem. Carmen zaczęła płakać, szybko podeszłam do niej wzięłam ją na ręce i przytuliłam do siebie żeby się uspokoiła. Przestała.
-Skarbie tatuś poszedł do nieba-oznajmiłam chociaż wiem że nic z tego nie zrozumiała-ale pamiętaj zawsze będzie o tutaj-kontynuowałam i dotknęłam tam gdzie znajduję się serce.
Dzień pogrzebu:
Na pogrzeb przyszło tylko parę osób, jego mama, tata i  moi rodzice. Stałam z Carmen na rękach i płakałam.
                                                              Diego
Zobaczyłem swiatło, które mnie przyciągało byli tam moi dziadkowie uśmiechali się co odwzajemniłem, Poszedłem w ich stronę przywitali i zaczęli prowadzić gdzieś. Przede mną  staną sam Bóg.
-Wiesz czemu tu jesteś?-przemówił
-Tak zostałem potrącony-odparłem
-A wiesz dlaczego tak się stało ?-dopytywał
-Nie
-Takie jest życie pamiętasz jakie świństwo zrobiłeś Leonowi i Violettcie ?
-Tak-odpowiedziałem i spuściłem głowę
-A więc to twoja kara umarłeś z myślą, że zostawiasz tam swoją malutką córeczkę i kochającą żonę "karma cię dopadła"-powiedział z powagą i znikną. Zacząłem płakać. Gdybym nie zrobił takiego świństwa byłbym szczęśliwy z najważniejszymi osobami w moim życiu.
                                                           Bianca
Kilka miesięcy po pogrzebie poznałam Daniela zakochałam się w nim. Teraz mam drugie dziecko i jesteśmy szczęśliwi.
                                                            Violetta
Siedzę na ławce z moim ukochanym i dwójką dzieci. Nathan i Megan bawią się na placu zabaw. A ja i Leoś się przytulamy.
-Kochanie?-zapytałam
-Tak.
-Chciałbyś mieć jeszcze jedno dziecko?
-Nie wiem mamy już dwójkę a co ?-zapytał i spojrzał na mnie
-A nic po prostu jestem w ciąży- powiedziałam z udawaną obojętnością
-Aha......C-co-zapytał zdziwiony
-No jestem w ciąży
-Ale jak to ?-dopytywał głupka udaje czy co !?
-Nie wiesz jak się robi dzieci-zapytałam ze śmiechem
-Nie nie o to chodzi
-A o co nie chcesz tego dziecka- posmutniałam i odsunęłam się od niego
-Oczywiście, że chcę bardzo się cieszę....Kocham Cię -powiedział i przyciągną mnie z powrotem do siebie i miocno przytulił.
-Ja ciebie też bardzo Kocham-pocałowaliśmy się namiętnie.
5 lat później:
Nathan ma już 12 lat, Megan 10 A mała Rose tak ją nazwaliśmy 4 latka, jest prześliczna, urok ma po tatusiu to charakterek po mamusi. I żyli długo i szczęśliwie.


No i jest szczęśliwe zakończeni...
Szczerze mówiąc to nie podoba mi się to co stworzyłam takie trochę kiczowate co nie?
Nie ma komów nie ma nextów ....
Do zobaczenia jak cos napiszę <3

6 komentarzy:

  1. Mi tam się podoba :) jest na serio fajny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyłącz weryfikację obrazową, bo to udręką. Może będzie wtedy więcej komów :*

      Usuń
  2. Świetny <3
    Wyłączysz weryfikację obrazkową bo to jest udręka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi tam sie podoba ;)
    Licze na nastepnego OS'a :)
    Weny ;*
    ~Madziuś <3

    OdpowiedzUsuń