Strona główna

poniedziałek, 25 lipca 2016

"Nie tylko moja" Os cz.5

Przede mną stała szatynka o znajomej twarzy. Zbyt znajomej. Martina.

Poczułem jakbym miał zemdleć. Nie umiałem oderwać od niej wzroku, ona też się do tego nie rwała. Trwale utrzymywała ze mną kontakt wzrokowy.

-Piękny dom-wyraźny głos wyrwał nas z transu. Spojrzałem delikatnie na brunetkę stojącą po mojej lewej, o której zupełnie zapomniałem. Wymusiłem jak najprawdziwszy uśmiech na twarzy i delikatnie pokiwałem głową, skrupulatnie unikając wzroku szatynki. Nagle zrobiło się niesamowicie gorąco a ręce same mi dygotały.

-Zacznijmy od salonu-powiedział delikatny głos po dłuższej chwili. Niczego nieświadoma Emily chwyciła mnie za rękę i pociągnęła do danego pomieszczenia. Martina zaczęła wymieniać zalety danego domu, w jej głosie mogłem wyraźnie wyczuć jak poddenerwowana była. -Jest to idealny dom rodzinny. Jeśli mogę zapytać. Państwo są razem?-oczywiście że będzie chciała to wiedzieć. Brunetka otwarła już usta aby coś powiedzieć lecz ubiegłem ją w tym.

-Tak-powiedziałem pewny siebie, otrzymując zdziwiony wzrok Emily, ścisnąłem jej rękę aby zasygnalizować aby się ze mną zgodziła. Będąc świetną aktorką na jej ustach pojawił się uroczy uśmiech.

-Wspaniale-usłyszałem zirytowany głos Martiny i automatycznie zagotowało się we mnie. -Dzieci?-dopytywała.

-W przyszłości-odparłem tym razem nawiązując kontakt wzrokowy z szatynką. Na jej ustach pojawił się sztuczny uśmiech, lecz było widać cierpienie ukrywające się pod nim.

-Zapraszam na górę-szatynka odwróciła się na pięcie, widziałem jak zaciska pięść ze zdenerwowania. Dopiero teraz zacząłem się zastanawiać co ona tutaj robi. Czyżby zmądrzała i znalazła normalną pracę. A ważniejsze pytanie: Czy to przypadek że ją spotykam.


Po zwiedzaniu wszystkich pomieszczeń byłem zachwycony domem. Nie był jakiś wielki za to bardzo wygodny i dostojny.

-Jeśli się pan zdecyduje to proszę do mnie zadzwonić-odparła w ogóle nie zwracając uwagi na brunetkę. Już mieliśmy wychodzić lecz jej głos nas zatrzymał.-Przepraszam, mogę z panem porozmawiać na osobności?-zapytała z desperacją.

-Proszę mówić, nic nie ukrywam przed dziewczyną-zaplotłem ręce na piersi.

-Jorge, porozmawiaj z panią a ja poczekam w samochodzie-lekko całując mój policzek oddaliła się zostawiając mnie z moją dawną narzeczoną.

-Czego chcesz?-zapytałem sucho. Spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

-Szukałam Cię-odparła zbliżając się, szybko wystawiłem rękę aby nie podchodziła.-Nikt nie wiedział gdzie pojechałeś-zaszlochała.

-Po co chciałaś mnie odszukać? A nie pomyślałaś że nie chciałem abyś mnie znalazła-zmarszczyłem brwi. Mój głos z sekundy na sekundę stawał się głośniejszy.

-Jorge proszę-zaczęła lecz jej przerwałem.

-Co Jorge proszę?! Trzymaj się ode mnie z daleka. Nareszcie zaczyna mi się układać, nie zepsuj mi tego. Nie chcę cię znać-skończyłem mówić po czym odwróciłem się na pięcie aby jak najszybciej opuścić dom.

-Czekaj-szatynka nie zamierzała się poddać. Chwyciła mnie za ramie które od razu wyszarpnąłem z jej uścisku.

-Co?!-odwróciłem się. Martina nic nie mówiąc zaczęła szukać czegoś w torebce. Westchnąłem głośno czekając. Po chwili wyciągnęła portfel a z niego jakąś kartkę którą mi podała. Chwyciłem ją szybko przyglądając się o co chodzi. Jak się okazało było to zdjęcie. Zdjęcie dziecka. Nie miałem pojęcia kto na nim jest, ewidentnie była to mała około dwuletnia dziewczynka.

-I co mam z tym zrobić?-pomachałem jej zdjęciem. Oczy brunetki jeszcze bardziej się zaszkliły.

-Ma twoje oczy-odparła cicho a moje serce stanęło na sekundę. Nie chciałem więcej patrzeć na to zdjęcie więc szybko schowałem je jej do torebki.

-Słuchaj jeśli myślisz że tym sposobem do ciebie wrócę to się mylisz. Nie wiem kogo to dziecko ale na pewno nie moje-powiedziałem szybko i czekałem na jej reakcje. Martina ponownie zaszlochała kręcąc głową.

-Jorge to jest twoja córka. Nasza córka-mówiła próbując ponownie się do mnie zbliżyć. Nie wierzyłem jej i miałem dobre powody.

-Jesteś szalona-próbowałem od niej odejść.

-Jorge to jest twoje dziecko. Jeśli jego nie uznasz nie będę miała wyboru tylko skierować sprawę do sądu-na jej słowa stanąłem jak wryty,

-Czego ode mnie chcesz?-wysyczałem przez zęby.

-Chcę aby Lara miała ojca-odparła. Pokręciłem głową nie dowierzając całej tej sytuacji.

-Więc widzimy się w sądzie-po tych słowach szybko opuściłem dom słysząc jeszcze wołania Martiny.

Zdenerwowany wsiadłem na miejsce kierowcy zapalając silnik.

-Sporo ci zajęło-na niespodziewany głos lekko podskoczyłem.-Hej, wszystko w porządku? Jesteś jakiś napięty-ścisnęła moje ramię. Pokręciłem głowa mrucząc ciche "nie". -Co tam się stało?-zmartwiła się brunetka.

-Potem ci powiem, nie chce tu być-Emily widząc moją minę nie pytała dalej tylko pokiwała głową.

----------

-To ona?!-wykrzyknęła gdy już wszystko jej opowiedziałem. -O mój....i dziecko?!-chwyciła się za głowę. Brunetka wzięła głęboki oddech powoli się uspokajając.

-Em i co ja mam zrobić? Martina chcę skierować to wszystko do sądu-zacisnąłem oczy.

-Jorge to nie jest zbytnio moja sprawa ale z góry wiem że nie chcesz szlajać się po sądach-pokiwałem lekko głową. -Może spotkaj się z nią pogadajcie na spokojnie-tłumaczyła.

-Emi ja nawet nie wiem czy to moje dziecko. Wiesz jaką miała pracę-ostatnie słowo wypowiedziałem z obrzydzeniem. Brunetka pokiwała głową ze zrozumieniem. -Ale też nie chcę chodzić po sądach-dopowiedziałem.

-Jorge pamiętaj że to nie jest wina dziecka. Może zrób test DNA i jeśli to twoja córka to wtedy coś się wymyśli. Hej. poradzimy sobie-zbliżyła się do mnie z szczerym uśmiechem. Pod wpływem chwili lekko ją pocałowałem co od razu odwzajemniła przybliżając się jeszcze bardziej. -W końcu jestem twoją dziewczyną-powiedziała po oderwaniu na co się zarumieniłem.

-Przepraszam za to ale musiałem to powiedzieć-wytłumaczyłem.

-Oh czyli nie chcesz abym nią była?-uniosła brew.

-Nie, nie nie chcę ale...-nerwowo podrapałem się po karku.-Jeszcze nie zapytałem-wyszeptałem zażenowany. Emily zarechotała z mojego zachowania.

-To na co czekasz?-przygryzła wargę nieśmiało na mnie spoglądając.

-Emily czy zostaniesz moją dziewczyną?-zapytałem oficjalnie. Brunetka pokiwała głową i złączyła nasze usta ponownie.

---------------
Od tamtego czasu miną tydzień. Dzisiaj jestem umówiony na spotkanie z Martiną. Chciałem aby Emily ze mną poszła lecz ona odmówiła mówiąc że Martina zapewne chce porozmawiać tylko ze mną. W takich momentach zadaje sobie pytanie jak na nią zasłużyłem. W końcu dojechałem pod podany adres i wysiadłem z samochodu. Była to raczej bogata dzielnica. Rozglądając się dookoła zobaczyłem numer domu do którego miałem się udać. Lekko niepewnym krokiem podeszłam do bramy i zadzwoniłem. Po chwili brama się otwarła wpuszczając mnie do środka. Dom a raczej willa była sporych rozmiarów na pewno nie takich jak Camili i Lauren ale porównując z innymi domami na pewno większa. Do drzwi nie musiałem pukać gdyż były otwarte a w progu stała szatynka. Zbliżając się do niej zauważyłem że nie miała na sobie makijażu. Kochałem kiedy nie nosiła tej całej tapety była naturalnie piękna i nadal jest. Nie zdając sobie sprawy zapatrzyłem się na nią, podziwiając jej piękno. Spotkałem wiele kobiet w ciągu mojego życia ale żadna nie była tak piękna i żadna nie sprawiła że moje serce biło mocniej.

-Wejdź-powiedziała cichym głosem lekko odsuwając się abym mógł wejść do środka. Przechodząc obok niej poczułem zapach jej perfum i już byłem pewny że je zmieniła. Ten byłe o wiele piękniejszy i o dziwo pobudzał moje zmysły. -Lara śpi na górze więc możemy spokojnie porozmawiać-prawdopodobnie z przyzwyczajenia chwyciła moją dłoń prowadząc do salonu. Jej dotyk mnie rozpalał jak za dawnych lat. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Ona znowu sprawiła że moje serce bije za szybko, jej dłoń była tak delikatna że nie chciałem jej już nigdy puścić. Przez te trzy lata nie odczuwałem smutku ponieważ czułem że się wyzwoliłem, dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo za nią tęskniłem. Byłem przerażony ponieważ moje uczucia do niej odrodziły się na nowo. -Chcesz coś do picia?-zapytała gdy już usiadłem na dużej sofie.

-Nie, nie chcę tu długo być więc przejdźmy do rzeczy-powiedziałem szorstko. Martina pokiwała głową i usiadła obok mnie. Mózg mówił mi abym się odsuną ponieważ siedzi za blisko lecz serce chciało ją jeszcze bliżej. Ignorując serce posłuchałem rozumu i odsunąłem się na odpowiedni dystans co zauważyła szatynka. -Nie przedłużając chcę testów DNA nie ufam ci, więc nie wiem czy to moje dziecko. A jeśli tak to mogę płacić alimenty-powiedziałem.

-Jorge ja chcę żeby Lara znała swojego ojca i spędziła z nim trochę czasu-westchnęła przeczesując palcami włosy.

-Martina mam teraz nowe życie, a ty nagle pojawiasz się wielce odmieniona i to jeszcze z dzieckiem. Czego ode mnie oczekujesz? Że zapomnę o wszystkim, wrócimy do siebie i będziemy szczęśliwą rodzinką?-prychnąłem sarkastycznie się śmiejąc.

-Nie liczę że od razu mi wybaczysz. Ale tak zmieniłam się. Jorge rzuciłam pracę do ciebie, i urodziłam twoje dziecko a ty mnie zostawiłeś samą. Upokorzyłeś mnie przed moją rodziną zrywając zaręczyny i wyzywając od dziwek. Myślisz jak się wtedy czułam?-mówiła płacząc. Nagle z góry dobiegł płacz dziecka. Martina otarła łzy szybko wstając i idąc na górę. Błagam niech nie schodzi tu z nią. Jak na zawołanie Martina zeszła na dół z małą dziewczynką w jej ramionach i usiadła na swoim poprzednim miejscu. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić.

-Kto to mamusiu?-usłyszałem cichy szept. Martina spojrzała na mnie przez chwilę nie wiedząc co powiedzieć.

-Mój dawny przyjaciel-odparła po chwili namysłu. Lara lekko pokiwała i odwróciła się machając do mnie co odwzajemniłem. Moją uwagę przykuły jej oczy, moje oczy. Lara miała moje oczy i w tym momencie nie potrzebowałem żadnego testu DNA. -Kochanie idź się pobaw ja muszę porozmawiać z panem-dziewczynka lekko pokiwała słuchając swojej mamy i oddaliła się w niewiadome mi miejsce.

-Potrzebuje próbkę jej śliny-odparłem w transie, co prawda ma moje oczy ale nie chcę aby Martina miała rację. Moja odpowiedź ją zdziwiła lecz po chwili pokiwała głową. Podałem jej specjalny patyczek który miałem już wcześniej przygotowany a Martina poszła do Lary.


--------

Kolejny tydzień miną a ja stałem w salonie z wynikami badań. Nie miałem odwagi ich otworzyć, choć byłem pewny że wynik będzie pozytywny.

-Jorge? Co ty robisz?-zapytała Lauren która weszła do pomieszczenia. Nie odpowiadając pokazałem jej białą kopertę. -I co? Jesteś tatusiem?-zażartowała. Spojrzałem na nią. ''

-Jeszcze nie otworzyłem. Zrobisz to za mnie?-zapytałem od razu podając jej kopertę. Przyjęła ją bez zawahania po czym od razu otworzyła rozwijając papier. -I co?-zniecierpliwiłem się.

-No, no-pokiwała oglądając wyniki.

-Co no? To moje dziecko?

-No a czyje przecież ma twoje oczyska, widziałam zdjęcie i wiem że znasz wyniki to istna kopia ciebie-oddała mi kartkę na której faktycznie wyraźnie było napisane że to ja jestem biologicznym ojcem Lary. Nie wiadomo czemu ale na sercu zrobiło mi się ciepło na myśl że mam dziecko z Martiną. Szybko pozbyłem się tej myśli. Moje rozmyślanie przerwał telefon.

-Halo?-odebrałem nie patrząc kto dzwoni.

-Jorge? Hej-usłyszałem głos Emily.

-Hej. Coś się stało?

-Tak. Musimy porozmawiać-odparła.

-Mam się bać?-zapytałem ze śmiechem.

-Spotkajmy się w kawiarni o drugiej. Pasuje ci?-zignorowała moje wcześniejsze pytanie.

-Ymm tak. Do zobaczenia-bąknąłem zdziwiony jej tonem.

-Okej. Pa

Odsunąłem telefon od ucha myśląc o co jej chodzi. Układało nam się dobrze. Zauważyłem że jest już trzynasta czterdzieści. Czemu chciała się spotkać tak wcześnie. Chwyciłem kluczyki od samochodu i postanowiłem pojechać w miejsce spotkania, najwyżej poczekam tam na nią. Ku mojemu zdziwieni gdy dojechałem Emily już siedziała przy stoliku lecz nie była sama. Na przeciwko niej siedział elegancko ubrany mężczyzna. Nie wyglądało na to aby byli przyjaciółmi, ich rozmowa wydawała się poważna. Nie wiedziałem czy podejść czy obserwować ich z dala, w końcu nie chciałem wyjść na natręta albo jakiegoś ciekawskiego.  Długo nie myślałem rozmyślać gdy facet wstał i pożegnał się z Emily firmowym uściskiem dłoni. W tedy dopiero mnie zauważyła a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, lecz nie taki jak zawsze wydawał się smutny.

-Hej-powiedziałem podchodząc do niej i ściskając.

-Hej-odparła w moją szyję. Spojrzałem w stronę w którą odszedł tajemniczy mężczyzna. Emily westchnęła cicho wskazując na siedzenie abym usiadł. -Pewnie zastanawiasz się kto to był?-pokiwałem jej.-Pamiętasz jak mówiła ci że zawsze chciałam otworzyć kawiarnie?-zapytała. Znowu pokiwałem głową.-Nadążyła się okazja abym mogła spełnić swoje marzenie od czego był on który sprzedawał mi lokal-uśmiechnęła się co odwzajemniłem.

-To znakomicie-oznajmiłem.

-Jorge....otwieram ją w Irlandii-szepnęła.

-Co? Ale czemu tam a nie tutaj?-pokręciłem głową.

-Jorge tam lokale są o wiele tańsze-westchnęła.-I wiem że nie chcesz ze mną jechać, masz tu znajomych, dziecko i dom.....a związek na odległość nie ma sensu jeśli w ogóle nie będziemy się widywać-jej głos się załamał. Wiem że ma rację, to nie mogło wypalić.

-Masz rację. Ale nie chcę być w złych stosunkach. Przyjaciele?-wyciągnąłem do niej dłoń. Emily wstała i rzuciła się na mnie z uściskiem.

-Jesteś niesamowity. Mam nadzieje że spotkasz osobę która będzie ci mogła dać czego ja nie mogę-wyszlochała. Oboje się zaśmialiśmy z odrobiną smutku.

-Mam nadzieje że mnie odwiedzisz-powiedziałem patrząc jej w załzawione oczy. Ona tylko pokiwała ponownie wtulając się we mnie.

-----------
3 miesiące później:
 Po wyjeździe Emily postanowiłem kupić wybrany przeze mnie dom. Stosunki z Martiną tez się poprawiły, w końcu powiedzieliśmy Larze że to ja jestem jej ojcem. Reakcja dziewczynki mnie zdziwiła. Myślałem że będzie na mnie zła lecz w tamtym momencie była najszczęśliwszym dzieckiem na świecie. Martina postanowiła pokazać mi że naprawdę się zmieniła, co tydzień każdą sobotę spędzamy z Larą jak prawdziwa rodzina. Moje uczucia do niej nasilają się z każdym dniem. Na razie jesteśmy przyjaciółmi ale wiem ze ona, ja i Lara chcemy czegoś więcej. Chcemy rodziny.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hello a więc tak zakończył się ten OS, szczerze mówiąc nie miałam pojęcia jak go zakończyć.
W głowie mam dwa kolejne OS i za chwilę dodam małą zapowiedź jednego z nich.




4 komentarze:

  1. I koniec.
    Od samego początku pomysł bardzo mi się podobał, a wykonanie jest genialne.
    Wiedziałam, że ona urodziła dziecko i dlatego się zmieniła. 😀
    Inaczej pewnie zostałaby przy tej "pracy" 😊
    Zakochał się na nowo. Są rodziną. Narazie przyjaciele, ale to tylko kwestia czasu ♥

    Emily wybrała kawiarnie, on zaś rodzinę.
    Bardzo dobrze.
    Cuuuddooowny :* ❤
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna końcówka <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam!! Cudne zakończenie! <3

    OdpowiedzUsuń