Strona główna

czwartek, 30 października 2014

OS "Lepsze życie"

Promienie słoneczne przedzierają się przez moje beżowe zasłony.
 Śpię wtulona w mężczyznę mojego życia.
 Coś rusza się pod kołdrą to Koko nasz mały, biały, śliczny piesek.
 Zaczyna lizać mnie po twarzy i zabawnie podskakiwać.
 Podnoszę się do pozycji siedzącej, uśmiecham się na widok mojego męża który cicho pochrapuje.
 Koch przenosi się z "pocałunkami" na jego męską twarz.
 Otwiera swe zaspane oczu, pierwsze co widzi to mordkę słodkiego pupila, którego ubóstwia.
 Na jego twarzy pojawia się lekki uśmiech.
 Zaczynam się cicho śmiać a on dołącza do mnie.
 Podnosi się i swoimi pełnymi malinowymi wargami muska mój policzek spieczony rumieńcem.
 Obejmuje mnie swoim silnym ramieniem i przyciska do siebie.
 Wtulam się w niego, jedną ręką głaskając Koko.
 Słychać płacz dziecka.
 Oho Martina się obudziła.
 Zbieram się do wstawania ale w ostatniej chwili mój mężczyzna przytrzymuje mnie za nadgarstek i szepcze że się tym "zajmie".
 Idzie do "owocu naszej miłości a ja w podskokach, podśpiewując moja ulubioną piosenkę kieruje się do kuchni zrobić śniadanie.
 Po chwili w kuchni pojawiają się dwie najważniejsze osoby w moim życiu.
 Roześmiana Martina zaczyna "wyrywać" się chcąc pójść do mnie na rączki.
 Z uśmiechem biorę ją i przytulam. 
-Kochanie może wybierzemy się dziś na spacer-szepcze mi do uszka Leon.
 Przytakuje i składam delikatny pocałunek na jego rozgrzanych ustach.
 Po zjedzeniu śniadania w cudownej atmosferze, Wybraliśmy się na spacer.
 Chodzimy krętymi uliczkami rozkoszując się chwilą i swoim towarzystwem.
 Pcham zielony wózek w którym siedzi" maleństwo" i ukazuje nam swoją roześmianą twarzyczkę.
 Mały pudelek pląta się pod naszymi nogami.
 Dochodzimy na ławkę na której przeżyliśmy swój "pierwszy pocałunek".
 Siadamy na niej.
 Wokół nas biegają małe dzieci.
 Wszystko jest takie kolorowe. 
Tyle wspomnień związanych z tym miejscem......pierwszy pocałunek, kąpiel w jeziorze, bieganie wokół kolorowych kwiatów.
 Wszystko takie cudowne......i nagle budzę się "przykuta" do łóżka.
  Białe ściany mnie przytłaczają.
 Próbuję się podnieść lecz nie mogę.
 W pomieszczeniu nie ma żywej duszy.
 Nie mam czucia, jestem sparaliżowana.
 Do salki wchodzi stary siwy mężczyzna z lekkim zarostem.
 Jego twarz jest smętna.
 Taka obojętna.
 Przygląda mi się, widzi że nie śpię.
 Wychodzi.
 Po paru minutach do "sypialni" wchodzą dwie kobiety ubrane w białe fartuchy.
  Pielęgniarki. 
Podchodzą do mnie i podnoszą do pozycji siedzącej.
 Zaczynają mnie karmić.
 Pomagają ruszać szczęką i połykać pokarm.
 Nawet tego nie umiem zrobić.
 Z trudem zjadłam szpitalne jedzenie.
 Nic nie mówiąc kładą mnie z powrotem i wychodzą.
 Zostaje sama.
 Białe ściany, głucha cisza.
  Szarość nic nie jest kolorowe.
 Samotna jak ja łza spływa po moim zimnym policzku.
 Zamykam oczy próbując zasnąć i wrócić do mojego cudownego snu.
 Do idealnego życia gdzie byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie.
  Udało się jestem szczęśliwa ale to tylko sen

"Bóg dał nam szansę na lepsze życie, ale tylko w śnie."

poniedziałek, 27 października 2014

OS "Rozkochaj Wykorzystaj Rzuć" cz.5

                                                       Violetta
-PRZESTAŃ!!-krzyknęłam i podbiegłam do nich. Stanęłam przed Leonem tak żeby moje ciało go zasłaniało i odepchnęłam ojca.
-Co ty wyprawiasz powaliło cię mogłeś mu coś zrobić!!-krzyczałam a on ze spuszczoną głową i zaciśniętymi pięściami się odwrócił. Kiedy zobaczyłam że się poddał odwróciłam się w stronę Leona. Lekko dotknęłam jego policzka sykną z bólu. No nie dziwie mu się dostał ode mnie od Lu i od mojego taty kilka razy. Nie patrzał mi w oczy choć ja próbowałam patrzeć w jego. Chwyciłam jego rękę i pociągnęłam do kuchni. Usiadł na krześle a ja szukałam apteczki. Po chwili znalazłam i wyciągnęłam potrzebne mi rzeczy. Podeszłam do niego i ustawiłam się pomiędzy jego nogami. Zaczęłam przemywać rany miał zaciśnięte pięści i szczękę co oznacza że go bolało no ale musiałam mu je przemyć. Na koniec nakleiłam plaster na łuk brwiowy. Spojrzałam mu w oczy zrobił to samo nie umiałam przestać było w nich widać ból, smutek ale i miłość do mnie.
-Przepraszam-wyszeptał patrząc mi w oczy a po jego policzku spłynęła jedna łza starłam ją kciukiem. Zbliżyłam się do niego i lekko pocałowałam. Był mocno zdziwiony ale oddał pocałunek. W tej chwili do kuchni weszła Angie, Lu, Fede i German patrzyli nie dowierzając ja nie przestawałam go całować byłam spragniona jego ust.
-Yghm-odchrząkną jak mniemam mój ojciec. Oderwałam się od niego. Ludmiła i moja mama płakały.
-Jakie to wzruszające-wychlipała Lu i wtuliła się w Fede. Zaśmiałam się. Skierowałam głowę z powrotem na mojego Leona. No jeszcze nie mojego ale ja nie odpuszczę. Miłości nie wolno wypuścić z rąk. Widziałam że nie wie co ma zrobić.
-Kocham Cię-odezwałam się pierwsza. Nic nie mówił tylko się na mnie patrzał. Spuściłam głowę i chciałam odchodzić lecz mnie przytrzymał.
-Ja Ciebie też Kocham-powiedział w końcu. Uśmiechnęłam się promiennie i chciałam go pocałować ale....odsuną się. Zrobiłam zdziwioną minę jak wszyscy oprócz Leona.
-Ale nie możemy być razem-powiedział cicho a ja wytrzeszczyłam oczy.
-CO!!-krzyknęli Lu, Fede, mama i tata.
-A-ale dlaczego-powiedziałam łamliwym głosem a moje oczy się zaszkliły.
-Za bardzo Cię skrzywdziłem zasługujesz  na kogoś lepszego-powiedział a ja się trochę uspokoiłam.
-Ale ja chcę ciebie, tylko ty dajesz mi szczęście, to ciebie kocham-powiedziałam i wzięłam jego twarz w swoje dłonie, musnęłam jego usta. Oparłam czoło o jego. Wstał wystraszyłam się że chce odejść ale on przytulił mnie wtuliłam się w niego mocno.
Do kuchni wszedł nie znany mi człowiek. Leon oderwał się ode mnie.
-Tata-powiedział a mnie zamurowało to ten człowiek kazał mnie tak bardzo skrzywdzić dla głupiej umowy.
-Leon ja wiem że źle zrobiłem i przepraszam tak bardzo tego żałuje-powiedział i spuścił głowę
-Wiem nie będzie Ci łatwo mi wybaczyć ale będę czekał ciebie też chciałbym przeprosić Violetto-podszedł do mnie ale ja się odsunęłam i wtuliłam w Leona a on mnie objął czułam się bezpiecznie.
-Tato nie będzie mi łatwo ale postaram się ci wybaczyć bo gdyby nie Ty to nie poznał bym miłości mojego życia i za to ci dziękuje-ooo nazwał mnie miłością swojego życia jakie to słodkie. Teraz Leon jest tylko MÓJ i już nikt mi go nie odbierze nie pozwolę na to. Nagle mojego tatę Angie popchnęła w naszą stronę i coś mu szepnęła zasłoniłam Leona żeby przypadkiem mu nic nie zrobił bo Leon na pewno by nie uderzył mojego ojca. Ojciec podrapał się nerwowo po karku.
-Leonie chciałem Cię przeprosić za ostro zareagowałem po prostu Violetta jest moją małą córeczką i staram się ją chronić-przekręciłam teatralnie oczami na słowa "moją mała córeczką" ale nic nie mówiłam.
-Mam nadzieje że mi wybaczysz i zostaniesz częścią naszej rodziny i sam ją założysz z moją..-w tej chwili Angie uderzyła tatę w ramię a ja się zaśmiałam-yyy raczej naszą córeczką szczęśliwą rodzinę-zakończył. Leon nic nie mówił więc go lekko uderzyłam w ramię.
-Przykro mi...-zaczął a ja na niego spojrzałam smutno tak jak Angie i reszta-ale będziemy musieli się częściej widywać-dokończył a mi kamień spadł z serca. Tata też odetchną z ulgą i się uśmiechną jak reszta. Leon podał mu rękę a mój ojciec po prostu go przytulił.
2 tygodnie później:
Od kilku dni mam poranne mdłości, dziwnie zachcianki i humorki raz płacze tu śmieje się jak pojebana chyba wiem co jest grane z Leonem zaszaleliśmy jak się pogodziliśmy. To były takie oficjalne przeprosiny i musieliśmy nadrobić te dni rozłąki. Dzisiaj mamy rodzinną kolację będą moi rodzice i Leona no i Lu i Fede. Zamierzam tam to ogłosić dla pewności wczoraj zrobiłam test i wyszedł pozytywny. Leon nic nie wie mam nadzieje że się ucieszy bo nie planowaliśmy tego. Jesteśmy właśnie w drodze. Stresuję się Leon chyba to zauważył.
-Ej kochanie co się dzieje jesteś jakaś zdenerwowana-zauważył. Chwycił moja rękę delikatnie i pogładził kciukiem. Już się nie stresowałam. Wiem że mnie kocha. Posłałam mu szczery uśmiech, który odwzajemnił i skierował wzrok z powrotem na drogę. Wszyscy już byli zajęliśmy swoje miejsca. Olga podała swoje przepyszne danie i zaczęliśmy konsumować. Wszyscy już zjedliśmy. Okej teraz albo nigdy. Wstałam od stołu. Zwrócili swój wzrok na mnie.
-Chciałabym coś ogłosić...Jestem w ciąży-powiedziałam o oni wytrzeszczyli oczy. Nic nie mówili.
-To wspaniale Vilu-powiedziała Angie i z Ludmiłą mnie przytuliły, tata i Fede też po chwili się dołączyli tylko Leon siedział i nic nie mówił jego twarz nie wyrażała niczego. Zrobiło mi się smutno.
-A-ale jak to-odezwał się patrząc w dół. W moich oczach zebrały się łzy.
-Stary chyba wiesz jak się robi dzieci-zaśmiał się Federico żeby rozluźnić atmosferę.
-Nie chcesz tego dziecka-powiedziałam a z moich oczu popłynęły pierwsze łzy. Wstał i podszedł do mnie chwycił mój podbródek i uniósł do góry.
-Zostanę tatą-powiedział i się szeroko uśmiechną. Podniósł mnie i okręcił dookoła a na końcu pocałował czule.
Tydzień później:
                                                                 Leon
Dobra zostanę ojce a jeszcze się jej nie oświadczyłem muszę się wziąć w garść. Zaprosiłem ją dzisiaj na randkę. Bardzo się ucieszyła. Plan jest taki restauracja, spacer a potem zaprowadzę ją w magiczne miejsce i tam jej się oświadczę. Stresuje się a co jeśli mi odmówi. Okej jestem już gotowy teraz tylko czekam na Vilu. Zeszła z góry wyglądała pięknie. Na sam początek wręczyłem jej bukiet z czerwonych i białych róż.
-Proszę to dla Ciebie-powiedziałem i jego go wręczyłem. Wzięła go do swoich rąk i przysunęła do twarzy, zaciągnęła się zapachem.
-Są piękne-powiedziała i mnie pocałowała-pójdę wstawić je do wody-i poszła. Wróciła po chwili i ruszyliśmy do restauracji. Panowała miła atmosfera lecz się trochę stresowałem. Świetnie się bawiliśmy Vilu co chwilę wybuchała śmiechem a inni klienci tylko się na nas patrzyli i szeptali jaka to z nas cudowna para. Czas na spacer. Zaprowadziłem ja w piękne miejsce. Na początku się sprzeciwiała bo nie wiedziała że idziemy ale ja mówiłem że to niespodzianka i że nie mogę powiedzieć bo inaczej jej nie będzie to się zgodziła. Gdy je zobaczyła oniemiała.

Obróciłem ją w swoją stronę  uklęknąłem. Roztworzyła delikatnie usta i przyglądała mi się. Oczy jej się zaświeciły widziałem w nich szczęście.
-Violu znamy się nie długo ale wiem że Cię Kocham i chcę spędzić z tobą resztę życia....Uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i wyjdziesz za mnie?-zapytałem. Z jej oczu poleciały łzy.
-T-tak-powiedziała cichutko. Wstałem i założyłem jej pierścionek na serdeczny palec. Przytuliła mnie i pocałowała.
-Kocham Cię-powiedziałem
-Ja Ciebie bardziej-droczyła się. Staliśmy tak wtuleni w siebie i co chwilę skradaliśmy sobie drobne pocałunki. Zrobiło się chłodno więc postanowiliśmy wrócić do domu. A tam czekała nas długa namiętna noc. Byłem delikatny jak nigdy żeby nic się nie stało naszemu szkrabowi.
8 miesięcy i kilka dni później:
Viola urodziła zdrową dziewczynkę. Nazwaliśmy ją Martina. Jest bardzo słodka. No to teraz czas na chłopczyka hehe..

I żyli długo i szczęśliwie a Violetta urodziła jeszcze dwójkę pięknych i zdrowych dzieci. Mercedes, Martina, Facundo trójka kochającego rodzeństwa.



I tak oto zakończył się ten OS.
Do zobaczenia <3



sobota, 25 października 2014

OS "Rozkochaj Wykorzystaj Rzuć" cz.4

                                                        Leon 
Stoję tak patrząc na nią zdziwiony. Nie wiem co powiedzieć. Mam mętlik w głowie. Tak czy nie. Stoi patrzy się na mnie i czeka na odpowiedź.
-Nie sądzisz że to trochę za wcześnie?-pytam mając nadzieje że się ze mną zgodzi.
-Myślę że jesteśmy dorośli i powinniśmy ze sobą zamieszkać prędzej czy później i tak się to stanie a ja chcę cię mieć tylko dla siebie jak cię nie ma to tęsknie-powiedziała i mnie przytuliła. No i jak tu jej odmówić.. Westchnąłem.
-No dobrze a tak dokładnie to kiedy?-zapytałem. Podniosła głowę i namiętnie mnie pocałowała.
-Możesz nawet dzisiaj-powiedziała z przekonaniem. Zaśmiałem się. 
-Dzisiaj jest już trochę za późno-zaśmiałem się i pocałowałem ją w czółko.
-No dobrze ale jutro z samego rana się wprowadzasz-powiedziała poważnie ale po chwili wybuchła śmiechem. W odpowiedzi ją pocałowałem. I jak ja mam jej złamać serce. 
-Idziemy do mnie?-zapytała i zaczęła bawić się moim kołnierzykiem. Oho wiem o co jej chodzi ale muszę jej odmówić. 
-Muszę już iść do siebie-powiedziałem a ona posmutniała.-Ej przecież jutro się zobaczymy-podniosłem jej podbródek aby spojrzała mi w oczy. Uczyniła to.
-Dobrze to o 5 u mnie-powiedziała spokojnie
-Co?!-zdziwiłem się-Po co o 5?-spojrzała na mnie
-Przecież masz się wprowadzić-
-Ale że o piątej!?-nie dowierzałem
-Tak a co ?-zdziwiła się
-No trochę za wcześnie nie sądzisz-powiedziałem
-No przecież mówiłam że z samego rana-uśmiechnęła się
-No dobrze będę o ósmej-powiedziałem szybko. Zmrużyła oczy.
-O piątej-powiedziała stanowczo 
-Ósmej-odpowiedziałem tym samym
-Piąta-tupnęła nogą jak mała dziewczynka
-Ale Vilu ja jeszcze śpię o tej godzinie-marudziłem
-No to się wprowadzisz i potem położymy się znowu razem-uśmiechnęła się szeroko
-I tak wtedy nie zasnę-zrobiłem naburmuszoną minę
-No dobra bądź o 6 okej?-zapytała 
-Będę o ósmej-powiedziałem
-NIE! Co najwyżej siódma i ani minuty później-powiedziała ze złą miną.
-No dobra niech Ci będzie-uśmiechnęła się i mnie namiętnie pocałowała. Odprowadziłem ją do domu. 
-Dobranoc kochanie śpij dobrze-powiedziałem i lekko ją pocałowałem.
Przytuliła mnie. Staliśmy tak z 5 minut. Oderwałem się od niej a ona z trudem weszła do mieszkania. Nie chcę jej ranić ja ją Kocham. Odszedłem ze spuszczoną głową. Wróciłem do mojej willi i wziąłem relaksująca kąpiel. Położyłem się spać myśląc o NIEJ.
Następnego dnia:
Wstałem o 6;30 bo o 7 mam być u Vilu. Podjechałem pod jej dom zadzwoniłem do drzwi i usłyszałem jak toś bardzo szybko zbiega po schodach. Drzwi się otwarły a Vilu rzuciła się na mnie o mało mnie nie przewracając. 
-Hej kicia-powiedziałem pieszczotliwie. Zarumieniła się.
-Hej kocie-zrobiła to co ja-Masz bagaże?-zapytała 
-Oczywiście-odpowiedziałem
-Okej to możesz wnosić zrobiłam ci miejsce w garderobie-uśmiechnęła się promiennie. Po kilkunastu minutach byłem już rozpakowany. Vilu jeszcze układa moje ubrania w naszej garderobie. Po chwili skończyła. Usiadła na mnie okrakiem i pocałowała.
-Co będziemy dzisiaj robić-spytała
-Hmm a co byś chciała?-zapytałem
-Wiesz-przeciągła i pocałowała mnie w szyję.
-Nie nie wiem-droczyłem się z nią-Możemy coś ugotować-zaproponowałem a ona się niechętnie zgodziła. Poszliśmy do kuchni.
-Może pizze -zaproponowałem
-Oki-zgodziła się od razu. Zaczęliśmy wyciągać potrzebne produkty. Ugniataliśmy wspólnie ciasto. Vilu cały czas była uśmiechnięta. Postanowiłem trochę się z nią pobawić i uciapałem jej nosek. Nie pozostała mi dłużna wywaliła mi całą mąkę na głowę. O nie przesadziła. Wziąłem drugą i odchyliłem jej spodenki wsypałem całą zawartość do jej majtek. Ostro się wnerwiła zaczęła skakać jak opętana.
Chwyciła lepką masę i zaczęła się do mnie zbliżać. 
-O nie nie zrobisz tego-powiedziałem przerażony i zacząłem się wycofywać. Ale coś mi przeszkodziło była to ściana. Kurwa już po mnie. 
- Teraz mi już nie uciekniesz-powiedziała ze zwycięskim uśmiechem. Stała coraz bliżej gdy już miała rzucić mi prosto w twarz upuściła ją na ziemię i pocałowała bardzo namiętnie. Zdziwiony oddałem i pogłębiłem pocałunek.
Rozerwała moją koszulę i zaczęła całować i przygryzać mój tors.
Chwyciłem ją za biodra i uniosłem do góry. Oplotła mnie swoimi nogami przybiłem ją do ściany. Schodziłem pocałunkami na jej szyję i dekolt. Zdjąłem jej bluzkę i przez stanik ściskałem piersi. Jęczała mi do ucha. Jej ręka zsunęła się aż do mojego krocza które zaczęła lekko ściskać. 
-Chodź do sypialni-jęknęła podniecona. Zacząłem iść w kierunku naszej już teraz sypialni. Rzuciłem ja na łóżko i całowałem po brzuszku. Tak zaczęła się nasza noc. Było nieziemsko. 
3 dni później:
Coraz bardziej zakochuje się w Violettcie. Dzisiaj tata ma podesłać jej tą umowę a ja mam ją namówić do podpisania jej. Vilu jeszcze śpi wtulona we mnie. Wstaje i idę zrobić nam śniadanie. Po chwili do kuchni wpada Vilu. Przytula mnie od tyłu odwracam się i ją całuje oddaje pocałunek. 
-Co tam pichcisz kocie?-zapytała i usiadła na blacie kuchennym
-A naleśniku dla mojego kociaka-zaśmiała się
-Moi rodzice dzisiaj zapraszają nas na kolację-powiedziała
-Aha ale ja niestety nie mogę-próbowałem się wykręcić 
-Leon!-zdenerwowała się 
-No co jak nie mogę to nie mogę i nie pójdę-powiedziałem twardo.
-Pójdziesz!-powiedziała stanowczo
-Nie! nie rozkazuj mi!-też krzyknąłem. Zeskoczyła z blatu i poszła na górę. Usłyszałem trzaśnięcie drzewami. Kurwa. Muszę ja przeprosić ma dzisiaj podpisać umowę. Pognałem na górę. Usłyszałem ciche szlochanie. Płacze przeze mnie.. Zapukałem delikatnie nic nie odpowiedziała. Nacisnąłem klamkę drzwi były otwarte. Siedziała na łóżku z podkulonymi nogami przytulając poduszkę. Miała rozmazany tusz do rzęs. Poczułem się straszne cierpi przeze mnie. Podeszłem do niej po cichu. 
-Vilu..-powiedziałem cicho
-Idź sobie-odparła zapłakana patrząc w ścianę.
-Przepraszam-wyszeptałem i ją delikatni przytuliłem. Chciała mnie odepchnąć ale ją przytrzymałem chwilę się szarpała ale potem mocno się we mnie wtuliła. Moczyła mi koszulę powoli się uspokajając.
-Przepraszam nie chciałem krzyczeć-powiedziałem wprost do jej uszka-Wybaczysz mi?-zapytałem. Podniosła głowę-Oczywiście że tak Kocham Cię
-Ja Ciebie też-powiedziałem i pocałowałem ja w czubek głowy
-Jeśli chcesz to pójdę tam z tobą-zaproponowałem
-Na prawdę?-zapytała szczęśliwa
-Tak kochanie-przytuliłem ją
Kilka godzin później:
Właśnie jedziemy do rodziców Violetty. Stresuje się trochę. Drzwi otwarła nam średniego wzrostu blondynka a za nią stał wysoki czarnowłosy dobrze zbudowany mężczyzna zapewne to mama i tata.
-Mamo tato to jest Leon mój chłopak-powiedziała Viola i mnie przytuliła. Jej rodzice spojrzeli na mnie po czym zaczęli ściskać. Zdziwiłem się. Zaprosili nas do stołu i zaczęliśmy rozmawiać na początku atmosfera była napięta ale stopniowo się rozluźniła. Bardzo fajni ludzie. Gosposia Olga cały czas przynosiła nowe dania. Vilu zaczęła jeździć swoją ręką po moim udzie zjeżdżając na krocze.
Spojrzałem na nią zaciekawiony a tak jakby nigdy nic rozmawiała ze swoimi rodzicami. Mój kolega zaczął się unosić wyczuła to i rozpięła mi rozporek. Szybko wyjąłem jej rękę. Nie chcę zaliczyć jakiejś wpadki na pierwszym spotkaniu. Vilu się to nie spodobało i znów dała tam rękę a ja ją zabrałem przez chwilę się tak kłóciliśmy żeby nikt nie zauważył aż Vilu odpuściła. Nagle padło pytanie którego się nie spodziewałem.
-Zamierzacie mieć dzieci?-zapytali. Violetta spojrzała na mnie żebym to ja mówił.
-Yyy myślę że kiedyś w przyszłości na pewno-odpowiedziałem
-Chciałabym mieć taką małą wnuczkę-rozmarzyła się pani Angie(matka Violetty)
-Skąd wiesz że to będzie dziewczynka-tym razem odezwał się German(tata Violetty)
Przed chwilą powiedziałem że nie planujemy dzieci a ci już o płci gadają. Violetta spojrzała na mnie przepraszająco. 
-Mamo Leon powiedział ci że na razie się nie staramy-powiedziała jej Violcia
-Dobrze dobrze pierwsze ślub a potem dzieci-uśmiechnęła się
-A właśnie Leonie mam nadzieję że bierzesz moją córkę na poważnie bo inaczej źle z tobą-powiedział poważnie ojciec Violetty.
Wystraszyłem się.
-Tato!-skarciła go moja dziewczyna a on uniósł ręce w geście obronnym. Robiło się późno postanowiliśmy już wracać do domu.
-Kotku weźmiemy wspólną kąpiel-zapytała Vilu po wejściu do mieszkania.
-Oki-odpowiedziałem a ona pociągła mnie na górę za sobą.
Rozebraliśmy się do naga i weszliśmy do dużej wanny. Zacząłem myć Violettcie plecki schodząc na jej piersi tyłeczek i myszkę. Oparła się o mnie plecami a ja pieściłem jej piersi i całowałem szyję. Nagle odsunęła się ode mnie trochę i spojrzała w oczy. Po chwili zaczęła mówić.
-Leon chciałbyś mieć ze mną dziecko?-zapytała a mnie zatkało. Szczerze to bardzo bym chciał. 
-Tak ale nie teraz-odparłem
-A kiedy Leon teraz jest idealny moment co to jest dla ciebie "kiedyś" za miesiąc, rok, czy za 10 lat-zdenerwowała się.
-Nie wiem czy jestem gotowy zostać ojcem-powiedziałem
-A kedy będziesz gotowy?-odparła smutna
-Vilu obiecuje ci że za niedługo zrobimy sobie małego bobaska-powiedziałem i ją przytuliłem
-Obiecujesz?-upewniała się
-Tak-teraz Vilu zaczęła mnie myć szczególnie pieściła mojego kolegę. Woda zrobiła się zimna więc wyszliśmy z wanny. Owinęliśmy się ręcznikiem i przebraliśmy w piżamki. Poszliśmy do kuchni napić się czegoś kolacji nie będziemy jeść najedliśmy się u jej rodziców. Zadzwonił mi telefon, dostałem esemesa. Od taty. Odczytałem: Umowa została wysłana jutro niech ją podpisze i kończymy to. Posmutniałem prawdopodobnie jutro będę musiał z nią zerwać. Westchnąłem głośno.
-Hej co jest kotku?-zapytała moja ukochana 
-Nic wszystko okej-skłamałem i ją przytuliłem a ona się we mnie wtuliła. Poszliśmy spać. 
Następnego dnia:
Szykujemy się o pracy. To już dzisiaj. Jechaliśmy w ciszy przyjemnej ciszy. Weszliśmy do biurowca a wszystkie pary oczu skierowały się na nas. Wsiedliśmy do windy i zaczęliśmy się całować przestaliśmy jak drzwi się roztworzyły. Siedziałem u niej w biurze. Do gabinetu ktoś zapukał była to sekretarka. 
-Pani Violetto pan Verdas przysyła umowę-powiedziała a ja spoważniałem
-Znowu przecież odmówiłam-okej zaczynam działać
-A czemu odmówiłaś to jedna z najlepszych firm-powiedziałem. Spojrzała na mnie po czym zaczęła się nad czymś zastanawiać. 
-Dobra zostaw tą umowę jeszcze raz ja przeczytam i się zobaczy-powiedziała a sekretarka opuściła gabinet. Podeszła do mnie i usiadła mi na kolanach. 
-Dobra muszę przeczytać ta umowę..Pomożesz mi?-zapytała z nadzieją. Jest łyknęła haczyk!
-Jasne słonko-w podziękowaniu pocałowała moje usta. Wstała zabrała umowę i z powrotem usiadła mi na kolanach. Zaczęliśmy uważnie czytać umowę. Musiałem ja trochę rozpraszać całując w szyję co mi się udawało bo byłem przekonany że mój ojciec ma jakiegoś haka w tej umowie. I nie myliłem się jest napisane że nasza firma dostaje 10% więcej zysków. Żeby Violetta tego nie doczytała zacząłem całować i lizać delikatnie jej szyję. Odwróciła się i mnie pocałowała.Oderwaliśmy się od siebie.
-I co myślisz o tej umowie?-zapytała
-Jest bardzo dobra dużo zyskasz podpisując ją-powiedziałem 
-Okej to podpisze dziękuje za pomoc-powiedziała i pocałowała mnie swoimi malinowymi ustami. Udało się. Zawołała sekretarkę i podała jej umowę i kazała przekazać VerdasCompany. Skończyliśmy pracę i wróciliśmy do domu. Vilu poszła się myć a ja oglądałem TV. Trochę się zdziwiła jak jej odmówiłem wspólnej kąpieli zacząłem się tłumaczyć że nie najlepiej się czuje i poszła sama. Głupio bym się czuł kąpiąc się z nią a porem tak nagle zrywając. Dostałem esemesa. Od ojca: Udało się dostałem umowę. Skończ to. Serce mnie zabolało. W tym samym czasie na dół zeszła uśmiechnięta Vilu. Podeszła do mnie i chciała pocałować ale się odsunąłem. Zdziwiła się.
-Co jest?-zapytała zdezorientowana. Spuściłem wzrok.
-Violetta koniec z nami-powiedziałem bez żadnych uczuć a w środku miałem ochotę się popłakać ale się powstrzymałem.
-C-co jak to koniec?!-zapytała ze łzami w oczach
-Przykro mi za pół godziny mnie tu nie będzie-powiedziałem z bólem serca
-Aale czemu co zrobiłam nie tak?-pytała
-Nic-odparłem kreując się na górę po moje rzeczy. Pobiegła za mną. 
-Leon proszę pogadajmy Kocham Cię proszę-powiedziała załamana
-Słuchaj to wszystko było żebyś podpisała ta umowę miałem cię w sobie rozkochać potem namówić do podpisania umowy i zerwać z tobą-powiedziałem a ona się rozpłakała podeszła do mnie i z całej siły uderzyła mnie  w twarz aż się zachwiałem. 
-Jak mogłeś ?-nie dowierzała
-To ja jestem synem właściciela VerdasCompany-powiedziałem a ją zatkało. Odszedłem zostawiając ją załamaną w naszej jej sypialni.
Włożyłem bagaże do samochodu i sam do niego wsiadłem. Wróciłem do domu walnąłem się na kanapę. Wyciągnąłem whisky i zacząłem pić z gwinta. 
                                                                Violetta
Jak on mógł mi to zrobić!? Siedzę na łóżku i płacze głowa mnie boli ale się tym nie przejmuje. Wykorzystał mnie. Nienawidzę go ale i go cholernie Kocham..
Następnego dnia: 
Wstałam o 5 nad ranem spałam nie całe 2 godziny. Jestem wykończona. Ktoś dzwoni do drzwi. Idę otworzyć za nimi stoi uśmiechnięta Ludmiła. Kiedy mnie widzi poważnieje i szybko mnie przytula. Rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Zabije go-syczy przez zaciśnięte zęby. 
                                                               Ludmiła
Postanowiłam odwiedzić Vilu dawno nie gadaliśmy. Gdy ją zobaczyłam zamarłam miała podpuchnięte oczy od płaczu, potargane ubrania i była jakby martwa, smutna nie było w niej życia. Domyśliłam się że chodzi o Leona. Uspokoiła się trochę i opowiedziała mi cała historię o mało co nie zemdlałam jak ją usłyszałam. Byłam wściekła.  Pozbierałam trochę Vilu i poszłam do tego chama pożałuje tego wzięłam też Federico gdy to usłyszał myślałam że go zbije był wściekły to mało powiedziany. Ruszyliśmy w stronę domu szatyna. Jak się okazało była to ogromna willa. Zawaliliśmy w drzwi ale zero reakcji. Fede na szczęście miał klucze. Weszliśmy do środka panował tam niesamowity smród whisky jak się nie mylę. Burdel. To jedyne dobre określenia na porozwalane  rzeczy po całym mieszkaniu. W salonie było jeszcze gorzej a  na kanapie spał upity Leon. On żałuje.
Poszłam do kuchni nalałam do garnka lodowatej wody i wylałam ją na głowę Verdasa. Odskoczył jak poparzony. Gdy nas zobaczył zdębiał. 
-Co tu robicie?-zapytał. Nic nie odpowiedziałam tylko podeszłam i walnęłam go z całej siły w twarz. Jeden policzek ma jeszcze podpuchnięty i siny. Oho Vilu ma mocną rękę. Teraz oba tak wyglądają z tym że mój ślad jest świeższy
-Jak mogłeś jej takie coś zrobić ona cię Kochała z całego serca nigdy taka szczęśliwa nie była a teraz jest wrakiem człowieka! Co ty ze sobą zrobiłeś!! Myślisz że jak się upijesz to rozwiążesz wszystkie problemy!Mylisz się!-krzyczałam na niego a Fede się tylko przyglądał
-Masz szczęście że ojciec Violetty nie wie bo by cię zabił dosłownie!-nadal krzyczałam. Verdas stał ze spuszczoną głową i nic nie mówił. Po chwili usiadł na kanapie zakrył twarz dłońmi i zaczął PŁAKAĆ.
O matko on płacze. Fede poszedł do niego i poklepał go po ramieniu. 
-Straciłem ją-rozpłakał się na dobre
-Nie dziw się-powiedziałam a Fede skarcił mnie wzrokiem.
Kilka dni później:
                                                           Leon
Nie widziałem się z Violetta już kilka dni. Bardzo cierpię wiem że ona też. Od kilku dni chleje w trzy dupy. Fede codziennie mnie odwiedza. 
                                                          Violetta
Nie jem, nie piję, nie żyje. Schudłam już kilka kilo. Ludmiła codziennie mnie odwiedza i karmi. Raz już się pocięłam. 
                                                         Ojciec Leona 
Mój syn nie daje żadnego znaku życia. Martwię się. Dzisiaj do niego idę. Podjechałem pod jego willę. Zadzwoniłem do drzwi a otworzył mi .......Federico co on tu robi. Wpuścił mnie.
-Leon jest u siebie w sypialni-powiedział-Jak pan mógł kazać mu zrobić takie coś?!-zapytał i odszedł nie czekając na odpowiedź. Prawda nic mnie nie usprawiedliwia. Zapukałem ale mój syn nie odpowiadał więc pozwoliłem sobie wejść. Leżał był blady oczy miał podkrążone i czerwone od płaczu. Co ja zrobiłem?! 
-Leon-powiedziałem cicho. Odwrócił wzrok.-Przepraszam-wyszeptałem i wyszedłem widząc że nie chcę ze mną rozmawiać i tylko pogorszę sytuację. 
                                                              Angie 
-German dzwoniła do ciebie Violetta?-zapytałam
-Nie a czemu pytasz?-zdziwił się
-Bo od tygodnia się nie odzywa...martwię się może się coś stało-zmartwiłam się
-Jak chcesz to możemy do niej pojechać-powiedział a ja go przytuliłam
-To jedziemy-odparłam i zaczęłam się zbierać
-Teraz?-zapytał
-Nie jutro-odparłam sarkastycznie. Wyszliśmy i jechaliśmy w stronę Violetty. Dzwonimy na dzwonek a otwiera nam......Ludmiła wiedziałam że przyjechała ale co tu robi? Pewnie odwiedziła Vilu. 
-Hej Lu jest Violetta-zapytałam a ona zrobiła smutną minę
-Tak jest u siebie w sypialni-powiedziała smutna
-A Leon gdzie?-zapytałam bo go nie widzę
-Leon..może niech Violetta wam wszystko wyjaśni-powiedziała i popatrzała na schody prowadzące na górę do sypialni Vilu. Zdziwieni ruszyliśmy tam szybszym krokiem. Cicho zapukałam. Zero odzewu. Postanowiłam wejść. Violetta leżała zapłakana pod kołdrą. Wyglądała strasznie. Podbiegłam do niej i ją przytuliłam a ona się we mnie wtuliła German zrobił to samo. 
-Co się stało maleńka?-zapytałam a ona się rozpłakała
-Leon-szepnęła a German kipiał ze złości-Wykorzystał mnie żebym podpisała umowę z jego ojca firmą zgodziłam się i wtedy ze mną zerwał- 
-Zabije gnoja-wysyczał German wstał i wyszedł trzaskając drzwiami. Vilu rozpłakała się jeszcze bardziej. 
-Angie niech mu nic nie robi-błagała mnie zapłakana. Szybko za nim pobiegłam.
                                                       Violetta 
Tata wyszedł i pojechał do Leona. Skrzywdził mnie ale nadal go Kocham i nie wybaczyłam bym sobie gdyby mu się coś stało. Szybko się przebrałam i wybiegłam z domu. Wsiadłam do mojego mercedesa i odjechałam z piskiem opon. Oby nic mu nie zrobił. Drzwi do willi Leona były otwarte i było słychać krzyki. Wbiegłam tam i zobaczyłam tatę trzymającego Leona któremu z nosa i łuku brwiowego leciała krew. Angie stała i krzyczała żeby przestał. A Leon znów oberwał od mojego ojca nie bronił się w ogóle. 
-PRZESTAŃ!!!-krzyknełam i podbiegłam do nich. 


Jak daleko German się posunie?
Co będzie z Leonettą?
To w następnej części XD




czwartek, 23 października 2014

OS "Rozkochaj Wykorzystaj Rzuć" cz.3

                                                         Leon 
Stałem tak i nie wiedziałem co powiedzieć. Tak czy nie. Z jednej strony zbliżę się do Violetty z drugiej to może być nie zręczne. Fede mnie znienawidzi jak ją skrzywdzę ale muszę to zrobić. Może mi wybaczy ja muszę to zrobić i zrobię to właśnie na tej imprezie.
-Jak dla mnie spoko-powiedziałem a Fede piskną na co  się zaśmiałem.
-A ty Vilu ?-zapytał z miną kotka ze Shreka.
-No nie wiem nie wiem..-zastanawiała się. Wszyscy patrzeli na nią wyczekująco. Popatrzała mi w oczy.
-No nie daj się prosić-powiedział. Oderwała ode mnie wzrok i przekierowała na Fede i Lu.
-No okej-zgodziła się. Uśmiechnąłem się pod nosem że mój plan przyśpieszy. Muszę iść do ojczulka.
                                                  Violetta 
Miałam wątpliwości co do tego wypadu. Pomiędzy mną a Leonem panuje napięta atmosfera odkąd prawie się pocałowaliśmy. A tak w ogóle to nie wiedziałam że przyjaźni się z Fede. Muszę się przyszykować żeby mu się spodobać ma mu kopara opaść. Podpytam Fede trochę o niego.
-Dobra to może my pójdziemy do mnie odłożyć bagaże?-zapytałam
-Taa jestem wykończona po tej podróży-odezwała się Ludmiła
-Okej to chodźmy.-powiedziałam i wskazałam na windę-Leon zajmiesz się przez ten czas firmą?-zapytałam patrząc mu w oczy.
-Jasne-odpowiedział odwracając wzrok. Westchnęłam i posmutniałam. Ruszyłam w stronę windy. Trzeba zmienić tą muzyczkę jest wnerwiająca. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi. Jechaliśmy w ciszy.
-Ej Vilu co jest?-zapytała Lu
-Nie nic po prostu mam zły dzień-skłamałam
-Aha a to nie jest związane z Leonem-dopytywała i przymrużyła oczy próbując coś ze mnie wyciągnąć.
-Nie-znowu skłamałam
-Vilu przecież widzę że ci się podoba-powiedziała i lekko uderzyła mnie w ramię.
-Wcale nie a jak już to ja mu nie-posmutniałam
-Jak to nie widziałaś jak na ciebie patrzy a gdy zgodziłaś się na tą imprezę to widziałam jak się uśmiecha-zaśmiała się a ja się lekko uśmiechnęłam i zarumieniłam tak mam jak rozmawiam o nim.
Fede uważnie przysłuchiwał się naszej rozmowie. Zapomniałam że też tu jest teraz już wie że Leon mi się podoba. Winda się otwarła a my z niej wyszliśmy. Wsiedliśmy do mojego samochodu. Zauważyłam że obok stoi samochód Leona skąd on ma tyle kasy? Musi być bogaty ale dlaczego pracuje u mnie jak ma tyle hajsu. Nie rozmyślałam dalej tylko odjechałam kierując się do mojej willi. Zaparzyłam kawy Lu i Fede a sobie herbaty bo już piłam. Wtedy Leon flirtował z recepcjonistką jeszcze raz i ją zwolnię to jest praca tu się pracuje a nie randkuje i jeszcze bezczelnie go macała muszę przyznać że byłam cholernie zazdrosna.
-Halo Viola żyjesz-zaśmiał się Fede
-C-co?-zapytałam nieświadoma co się dzieje
-Zamyśliłaś się. O kim?-zapytał i poruszył zabawnie brwiami
-A nie nie nie o nikim-odparłam zmieszana-Fede mogę zadać ci kilka pytań?-popatrzył na mnie zdziwiony
-Jasne pytaj o co chcesz-uśmiechną się zachęcająco. Westchnęłam.
-Znasz Leona dobrze?
-To pierwsze pytanie?-zaśmiał się ale jak zobaczył że mi w ogóle nie jest do śmiechu spoważniał-Tak nawet bardzo dobrze a czemu pytasz?
-A nie tak o. A wiesz jaki typ dziewczyn lubi?-zapytałam nieśmiało
-Spodobał ci się-stwierdził a ja spuściłam głowę pijąc herbatę i rumieniąc się
-On tam lubi wszystkie-zaśmiał się-zazwyczaj to wybzyka i zostawi ale miał jeden poważniejszy związek ale coś nie wyszło i się rozstali-powiedział
-Aha-byłam smutna on po prostu chciał mnie przelecieć.
-Ale Vilu nie smutaj widziałem jak na ciebie patrzał na żadną tak nie patrzał jak na ciebie. Spodobałaś mu się-uśmiechnęłam się
-Dzięki Fede-powiedziałam i go przytuliłam
-Nie ma za co kibicuje wam-powiedział i zacisną kciuki
-zaśmiałam się. Do kuchni weszła Lu.
-Skończyłam w końcu-powiedziała i usiadła na wysokim krześle stojącym przy blacie kuchennym. Podałam jej kawę a ona zrobiła dziękującą minę.
-To o której wychodzimy i do jakiego klubu?-zapytała
-Do "Questo" o dwudziestej?-zaproponował Fede. Kiwnęłyśmy głowami na znak zgody.-Ok to zadzwonię do Leona go powiadomić-powiedział i wyszedł z kuchni. Na jego imię zrobiło mi się gorąco i automatycznie zaczęłam o nim myśleć o jego dołeczkach, hipnotyzujących oczach, doskonałej budowie o lśniących włosach ułożonych w perfekcyjny nieład o jego pełnych ustach które pragnę poczuć na moich. Ahh..rozmarzyłam się. Ludmi zaczęła machać mi ręką przed twarzą i się śmiać. Popatrzałam na nią groźnie a ta wybuchła jeszcze głośniejszym śmiechem ja po chwili też zaczęłam się śmiać. Zachowywałyśmy się jakbyśmy coś brały. Po piętnastu minutach dopiero się uspokoiłyśmy.
Godzina 19:30:
Z Ludmiłą kończymy się szykować. Wyglądałam tak:
A Lu tak:
Zeszłyśmy na dół a tam Leon wyglądał bosko! Miał na sobie czarną koszulę trzy guziki od góry były odpięte rurki i najacze. Spojrzał na nas a jego wzrok zatrzymał się na mnie. Podeszłam do niego i Fede. Leon nadal mi się przyglądał.
-Idziemy?-Fede go wybudził i mnie tak samo za chwile się na niego rzucę.
-Ta chodźmy-powiedział przystojniak i puścił mnie przodem. Jechaliśmy taksówką bo swoimi samochodami nie wrócimy. Siedziałam koło Leona nasze ciała się stykały. Robiło się gorąco . W końcu dotarliśmy i ruszyliśmy w stronę klubu. Bez problemów weszliśmy. Grała głośna muzyka a pary tańczyły zboczone tańce na parkiecie.
Leon pociągną mnie za Lu i Fede którzy szli na wielką czerwoną kanapę przy której stał czarny nie za duży czarny stolik. Usiedliśmy Fede i Lu na przeciwko mnie i Leona. Cieszyłam się że obok niego siedzę.
- Pójdę po jakieś drinki-powiedział Leon i skierował się w stronę baru. Gadał z barmanem a po chwili otrzymał cztery kolorowe drinki.
Przyniósł je i postawił na stoliku. Każdy wziął sobie po jednym. Były dosyć mocne a ja mam słabą głowę. Ale były pyszne więc wypiłam. Fede i Lu poszli tańczyć a ja siedziałam bo Leon poszedł po kolejne kolorowe napoje. Wrócił i podał mi jednego był jeszcze mocniejszy. Lekko się skrzywiłam bo zaczęło mnie palić w gardle. Zaśmiał się. Pociągną mnie na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć byłam już nieźle podpita ale jeszcze wiedziałam co robię. Nasz taniec stawał się coraz bardziej ostry. Macałam go po klacie a on mnie po udach i tyłku. Podobało mi się to . Zawiesiłam ręce na jego szyi zbliżyłam twarz do jego. Dzieliły nas milimetry nie wytrzymałam i złączyłam je w namiętnym pocałunku. Zdziwiony oddał pocałunek a nawet go pogłębił.

całowaliśmy się namiętnie i brutalnie. Oderwałam się od niego gdyż zabrakło mi powietrza. Patrzałam z uśmiechem w jego oczy on też się uśmiechał. Pociągną mnie do wyjścia nie sprzeciwiałam się wiedziałam o co mu chodzi. Chciałam tego. Wsiedliśmy do taksówki. Usiadłam na nim okrakiem i namiętnie pocałowałam. Nie przeszkadzał mi kierowca liczył się tylko ON. Zapłacił i skierowaliśmy się do mojej willi. Trochę trudno było otworzyć drzwi ale sobie poradziłam. Skierowałam nas do mojej sypialni
i tam przeżyliśmy naszą namiętną i upojną noc. To był najlepszy seks jaki przeżyłam. Leon był delikatny ale jak zobaczył że mi się podoba to pokazał na co go stać. Skończyliśmy dopiero nad ranem.
Następnego dnia:
                                                               Leon
Przespałem się z nią. Było nieziemsko ale nic nie trwa wiecznie. Vilu jeszcze spała wtulona we mnie. Po cichu wydostałem się żeby jej nie obudzić, ubrałem się i wyszedłem.
Poszedłem do biurowca mojego ojca. Recepcjonistka zaczęła mnie podrywać jak zawsze ale ona mi się nie podoba. Wszedłem bez pukania. Ojciec siedział jak zwykle za biurkiem i coś przeglądał. Bez słowa podszedłem i usiadłem na fotelu na przeciwko. Spojrzał na mnie.
-I jak tam nasz plan?-zapytał
-Już nie długo podpisze tą umowę-odparłem beznamiętnie. Ojciec uśmiechną się zwycięsko.
-Co już zrobiłeś ?-zapytał zaciekawiony
-Przespałem się z nią-odparłem myśląc o nasze nocy
-Wow szybki jesteś-zaśmiał się-jak ją zmusisz do podpisania umowy?-dopytywał
-Po prostu podeślij jej umowę a ja jej ją doradzę posłucha mnie podpiszę a ja z nią zerwę-odparłem. Żołądek mi się ścisną. Nieprzyjemnie uczucie.
-Dobra ja idę do pracy-powiedziałem i opuściłem jego biuro,
                                                         Ojciec Leona
Jest mi głupio że kazałem mu coś takiego zrobić ale chce mu zapewnić przyszłość. Mam cholerne wyrzuty sumienia. Ale już się nie da wycofać.
                                                             Violetta 
Obudziłam się zrelaksowana i wypoczęta. Chciałam się przytulić do Leosia ale go nie było. Zdziwiłam się może musiał coś załatwić. Wstałam i naszykowałam się do pracy tam na pewno będzie. W kuchni siedzieli już Lu i Fede. Posłałam im promienny uśmiech.
-Coś ty taka szczęśliwa?-zapytała Lu trzymając się za głowę.Ma kaca. Zaśmiałam się i podałam jej i Fede tabletkę i wodę. Podziękowała spojrzeniem. Sama też wzięłam bo mam kaca ale było warto iść na tą imprezę teraz jeszcze muszę pogadać z Leonem.

-A co mam być smutna?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Nie no nie nieważne. Wie ktoś gdzie jest Leon?-zapytała a ja się jeszcze bardziej uśmiechałam. Lu popatrzała mnie dziwnie.
-Co się tak szczerzysz?-zapytała nie wiedząc o co chodzi.
-Dobra ja spadam do firmy-powiedziałam i z uśmiechem opuściłam moją posiadłość.
                                                         Ludmiła 
Co jej się stało jest szczęśliwa jak nigdy. Oczywiście cieszę się z tego. Dzisiaj się z nią nie da pogadać jest na maksa rozkojarzona. A jak spytałam o Leona to się zrobiła cała czerwona i do możliwości się uśmiechnęła. Czyli to o niego chodzi? Co się między nimi wydarzyło..potem ją podpytam.
                                                       Violetta
Weszłam do firmy i wszystkich powitałam uśmiechem. Skierowałam się do windy a po chwili stałam już pod drzwiami mojego ukochanego. Delikatnie zapukałam.
-Proszę-powiedział seksownym zachrypniętym głosem. Uśmiechnęłam się i nieśmiało weszłam do środka. Popatrzał na mnie nie wiedział co zrobić ja tak samo.
-Musimy porozmawiać-powiedziałam w końcu i zrobiłam poważną minę
-O czym?-udawał głupka. Zrobiłam zdenerwowaną minę.
-O tym co się wydarzyło-powiedziałam. Westchną.
-A co się wydarzyło-zapytał. Pierdolnę mu zaraz. Podszedł do mnie i oparł się tyłem o biurko. Nic nie mówiłam nie wiedziałam jak zacząć. Poszedł do mnie bliżej.
Czułam jego oddech na moich ustach. Patrzeliśmy sobie w oczy.
-Znaczyło coś dla ciebie to? Bo dla mnie dużo i jeśli mnie wykorzystałeś to..-nie dokończyłam bo mnie pocałował.
Oddałam pocałunek z wielką przyjemnością. Położyłam dłonie na jego szyi i pogłębiłam go. Oderwaliśmy się od siebie.
-Czy to znaczy że jesteśmy razem?-zapytałam będąc niepewna. W odpowiedzi musną delikatnie moje rozgrzane wargi.
-Taka odpowiedź Ci wystarczy?-zapytał z uśmiechem. Zbliżyłam się i tym razem to ja go pocałowałam. Motyle rozrywały mój brzuch. Ja latałam. Do biura Leona wpadł Fede.
-Ej Leo..-nie dokończył bo zobaczył że się całujemy. Trochę się speszył. Ja też byłam cała czerwona.
-Widzę że się już dobrze poznaliście-zaśmiał się. Przekręciłam teatralnie oczami.
-Przyszedłem spytać czy idziemy dzisiaj na plażę?-zapytał a my spojrzeliśmy na siebie. Leon posłał mi uroczy uśmiech który odwzajemniłam. Zbliżyłam się żeby go pocałować ale Fede zaczął kaszleć jak opętany przypominając że on tez tu jest. Odsunęłam się od Leosia i spojrzałam groźnie na Fede.
-Oszczędźcie sobie czułości przy mnie-powiedział ze śmiechem-Dobra to o której idziemy?-dopytał
-Za 2 godziny pasuje wam?-zapytałam
-Mi nie-odpowiedział Leon a ja spojrzałam na niego dziwnie żeby mi to wyjaśnił.
-Pracuje-odparł uśmiechając się głupio. Uderzyłam go lekko w ramię.
-To poproś szefową żebyś mógł wyjść-powiedziałam przysuwając się do niego z cwaniackim uśmiechem.
-No nie wiem nie wiem jest bardzo surowa-powiedział z udawanym smutkiem. Zbliżyłam się jeszcze bliżej niego.
 -Jak ładne poprosisz to może się zgodzi-nadal się droczyliśmy a Fede obserwował wszystko z zaciekawieniem.
-Myślisz?-dopytał
-Yhmm-wymruczałam mu wprost do ust. Zbliżył się i mnie pocałował z wielką chęcią oddałam pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie z uśmiechem.
-Ale przecież ty jesteś jego szefową-powiedział głupio Fede.
-No wow aleś ty mądry i właśnie się zgodziłam jakbyś nie wiedział skro Leoś tak ładnie poprosił-te ostatnie skierowałam do Leona.
-Aaa dobra to idźcie się spakować i spotykamy się u Vilu o 12 ok?-zapytał dla pewności
-Ok-odparł Leoś. Przytulił mnie na pożegnanie a ja nie chciałam go puścić nie chcę żeby sobie poszedł.
-Ej księżniczko zobaczymy się przecież za chwile-powiedział ze śmiechem
-Wiem Kocham Cię-powiedziałam
-Ja Ciebie też-powiedział musną moje usta i wyszedł. Patrzałam jak odchodzi.
-Dobra kuzia musimy iść się spakować za niecałe pół godziny się zobaczycie-powiedział i pociągną  mnie w stronę wyjścia.
Godzina 12:
Jesteśmy spakowani właśnie wychodzimy z domu. Lu też już o wszystkim wie i cieszy się moim szczęściem. Po chwili widzę Leosia opiera się o samochód wygląda tak seksownie. Rzucam mu się na szyję i całuje go namiętnie.
-Już się za mną stęskniłaś?-pyta uśmiechnięty
-Pewnie-odpowiadam szczerze i całuje go ponownie.
-Dobra chodźcie gołąbeczki-zaśmiał się Fede. Wsiedliśmy do samochodu prowadził Leon a ja siedziałam obok niego z przodu. Matko jak on szybko jeździ.
Ze strachu ścisnęłam fotel widziałam że Ludmiła robi to samo co ja.
-L-leon zwolnij trochę-powiedziałam przerażona.
-Spokojnie nic Ci się nie stanie-uśmiechną się. Ale mnie to nie uspokoiło. Położył jedną swoją rękę na moim udzie i lekko pogłaskał. Uspokoiłam się trochę. Po chwili byliśmy już przed plażą. Wysiedliśmy i szukaliśmy wolnego miejsca. Było całkiem sporo ludzi ale nie za dużo tak idealnie. Położyłam ręcznik na piasku i na  nim usiadłam. Wszyscy zrobili to samo. Zaczęłam ściągać ubrania Leoś bacznie mi się przyglądał. Spojrzałam na niego a ten po chwili spostrzegł że się na niego gapię. Zaśmiałam się  a on się otrząsną i zaczął ściągać swoje ciuchy.O to mi chodziło.
Mmm jego ciałko jest idealnie wyrzeźbiony. Oczy wszystkich dziewczyn się zaświeciły. Zrobiłam się zazdrosna. Trzeba pokazać że on jest MÓJ. Podeszłam do mojego seksiaka i namiętnie go pocałowałam. Widziałam jak gotowały się od środka gdyby ich wzrok mógł zabijać leżałabym trupem. Uśmiechnęłam się zwycięsko.
-Zazdrośnica-szepną mi na ucho Leoś i się zaśmiał
-Co? Ja?-zapytałam piskliwym głosikiem. Zaśmiał się i mnie przytulił.
-Leoś nasmarujesz mi plecki-powiedziałam i zrobiłam słodką minę. Od razu się zgodzil. Usiadł okrakiem na moim tyłki i zaczął wmasowywać krem. Robił to tak dobrze że aż się podnieciłam zaczęłam ciężko oddychać i cicho pojękiwać. Na koniec pocałował mnie w policzek i zszedł ze mnie. Uśmiechnęłam się ciepło.
-Tobie też posmarować?-zapytałam z nadzieją że się zgodzi
-Nie dzięki ja się nie smaruje-powiedział
-Yhmm a potem będziesz skomleć że cię boli-odparłam i przewróciłam go na brzuch. Usiadłam na nim okrakiem i tym razem to ja zaczęłam wsmarowywać mu filtr w jego umięśnione plecki. Cieszyłam się jak małe dziecko.
                                                             Leon
Cały dzień spędziliśmy na plaży. Nie obyło się bez wrzucenia Vilu do wody wnerwiła się ale ją pocałowałem i tak już zostaliśmy w wodzie. Potem znów się opalaliśmy. A teraz jesteśmy z Vilu na spacerze po plaży.
Lu I Fede już poszli bo podobno mają coś ważnego do załatwienia taak chyba zwiedzenie sypialni. Trzymamy się za ręce a nasze stopy obmywa wciąż ciepła morska woda. Nagle Vilu się zatrzymuje patrzę zdziwiony na nią.
-Chciałbyś ze mną zamieszkać?-pyta w końcu a ja zamieram. Nie wiem co odpowiedzieć. Zaskoczyła mnie bardzo mocno.

Co odpowie Leon ?
To w następnej części XD









wtorek, 21 października 2014

Os "Rozkochaj Wykorzystaj Rzuć" cz.2

                                                           Violetta
Staliśmy niebezpiecznie blisko. Zaczęłam się do niego zbliżać bardzo chciałam tego pocałunku. Pragnęłam dotknąć jego rozgrzanych warg. Zrobiło się gorąco. Zaczęłam się do niego przysuwać on zrobił to samo gdy już dzieliły nas milimetry do mojego biura wpadła sekretarka. Jak poparzeni odskoczyliśmy od siebie i zaczęliśmy zbierać kartki. Popatrzyłam groźnie na Jessie. 
-Puka się-zdenerwowałam się. Jessie spuściła wzrok i wystraszona powiedziała przepraszam. Mierzyłam ją wzrokiem.
-Co się stało że tak tu wpadłaś?-zapytałam trochę zdenerwowanym głosem.
-Dzwoniła panna Ferro i kazała przekazać że zadzwoni dzisiaj o dwudziestej na pani prywatną komórkę gdyż nie umie się dodzwonić-powiedziała wszystko na jednym wdechu.Uspokoiłam się.
-Dziękuje możesz już iść-powiedziałam a ona opuściła pomieszczenie. Spojrzałam zakłopotana na Leona.
-Ja już lepiej pójdę ciemno jest-odparł beznamiętnie. Posmutniałam dla niego nic nie znaczyło to że przed chwilą mogliśmy się pocałować.
-Do widzenia-powiedział nie patrząc na mnie i wyszedł. Głośno westchnęłam. Podeszłam do biurka przy którym leżała torebka. Zaczęłam w niej sznupać w celu znalezienia mojego smartfona. Matko powinnam tu posprzątać. Jest! Znalazłam. Odblokowałam ekran i spojrzałam na wyświetlacz. O matko..56 nieodebranych połączeń od Ludmiły. Dobra jak mówiła że zadzwoni o 20 to poczekam może robi coś ważnego. Już 19 matko ale się zasiedzieliśmy. Wracam do domu. Wsiadłam do mojego mercedesa.
Po kilkunastu minutach byłam w mojej willi. Mieszkam w ogromnej willi sama czuje się samotna. Na szczęście za niedługo przyjedzie Lu z Fede ale przecież nie będą mieszkać ze mną wiecznie. Wzięłam przyrznic i ubrałam moja piżamkę. Dochodziła 20 czekałam na telefon od Lu. Rozległa się piosenka. Oho Lu dzwoni.
Szybko wzięłam telefon do ręki i odebrałam.
V-Hej Luśka
L-Hej! Dzwoniłam z 50 razy ale panna Castillo nie raczyła odebrać od przyjaciółki!
V-Oj no nie przesadzaj byłam zajęta a tak dokładnie to dzwoniłaś 56 razy-zaśmiałam się
L-Haha bardzo śmieszne. To czym byłaś tak zajęta?
V-Yyy no robiłam projekt z moim nowym asystentem-odparłam próbując mówić obojętnie
L-Aaa a przystojny chociaż-zaśmiała się
V-Lu!
L-No co chcę po prostu wiedzieć to nic złego. To jak przystojny czy nie?
V-Tak 
L-Widzisz tak trudno było? Nie.
V-Dobra a po co dzwonisz?
L-A co to ja już nie mogę zadzwonić żeby porozmawiać z przyjaciółką?
V-Yhmm 56 razy-powiedziałam z ironią w głosie
L-No dobra dzwonię Ci powiedzieć że przyjeżdżamy już jutro i ugotuj coś na obiad
V-Dobrze ale na obiad będzie pizza przecież wiesz że nie umiem gotować
L-Ahh no dobrze przeżyjemy. A jak tam Vilu masz kogoś w sensie chłopaka albo kogoś na oku?
V-Nie Lu nie mam chłopaka
L-Aaa czyli kogoś na oku-słyszałam jak rechocze
V-Coś jeszcze zmęczona jestem-odparłam znudzona
L-Vilu tak czy siak się dowiem jak przyjadę-nadal się śmiała
V-Ahh o której będziecie?-pytam zmieniając temat
L-Samolot mamy o jedenastej więc tak o czternastej około
V-Spoko będę czekała w domu wezmę jutro wolne
L-Nie spoko nie musisz przyjdziemy do firmy przy okazji zobaczę tego przystojnego asystęta
V-Ale..
L-Nie ma żadnego ale widzimy się jutro po czternastej-
V-Dobra z tobą nie wygram
L-Racja to Dobranocka
V-Branoc branoc-i koniec rozmowy. Gadałyśmy 15 minut.
Wstałam z wygodnej kanapy i podreptałam na górę do mojej sypialni. Przytuliłam poduszkę bo nikogo innego nie miałam.
Zasnęłam myśląc o moim asystencie.
                                                           Leon
Jest już bardzo późno a ja nie umiem zasnąć cały czas myśląc o tym niedoszłym pocałunku. Chciałem tego nie tylko ze względu na mój i ojca plan. Zegar wybił godzinę pierwszą w nocy. Westchnąłem głośno . Zeszedłem do kuchni napić się wody. Jak mam się jutro zachować jak by nie było sytuacji czy pogadać z nią. Wybieram pierwszą opcję. Nie chcę później napiętej atmosfery. Zasnołem myśląc o mojej księżniczce.
Następnego dnia: 
Wstałem niewypoczęty. Muszę iść do pracy znowu no trudno trzeba się przyzwyczajać przecież za niedługo przejmę firmę. Wziąłem prysznic. Popsikałem się moimi ulubionymi perfumami i ubrałem czarne rurki, białą koszulę na to marynarkę i buty nike. Oby nie było napiętej atmosfery pomiędzy nami albo żeby nie chciała o tym gadać to by było dziwne, nie chcę o tym gadać.  Wyszedłem z domu powolnym krokiem mam jeszcze sporo czasu. Wsiadłem do mojej bryczki i odjechałem jak zwykle z piskem opon o taak Leoś lubić.Raz się żyje. No to idziemy. Recepcjonistce posłałem uśmiech i wszedłem do windy.Trzeba odwiedzić tatulka. Ale co ja mu powiem że na razie zero postępu. No oprócz tego wczorajszego ale to nie wypał o którym lepiej zapomnieć. Usłyszałem pukanie. Do mojego gabinetu weszła Violetta. Wyglądała pięknie. Patrzeliśmy sobie w oczy była trochę napięta atmosfera.
Zaparkowałem samochód wypadło akurat tak że koło mojej szefowej. Czyli już jest. Wziąłem głęboki wdech.
Jak zwykle mega wnerwiająca muzyczka.
Drzwi się otwarły a ja poszedłem do swojego biura. Ściągnąłem marynarkę, było bardzo ciepło i podwinąłem rękawy koszuli do łokci. Usiadłem za biurkiem i sprawdziłem na kompie czy nie ma żadnych newsów od mojej szefowej. Nic. Rozłożyłem się wygodnie na fotelu i zacząłem patrzeć przez okno na inne biurowce.
-Hej-postanowiła ją przerwać
-Dzień dobry-odpowiedziałem. Zdziwiła się no tak ona tu do mnie hej tak po przyjacielsku a ja Dzień dobry jak do szefowej.
-Dzisiaj przyjeżdża do mnie moja przyjaciółka i nie będzie mnie od 14 zastąpisz mnie-oznajmiła. Pokiwałem głową na znak że rozumiem-Jakby coś się działo to dzwoń na mój prywatny numer-powiedziała i podała mi małą karteczkę.-Dobrze-odparłem obojętnie. Chciała coś jeszcze powiedzieć ale zrezygnowała z tego i wyszła. Odetchnąłem z ulgą atmosfera była nie do zniesienia było po niej widać że chce o tym porozmawiać ale nie ma odwagi. Dochodziła czternasta postanowiłem zrobić sobie kawy. W kuchni tej firmowej stała asystentka i też robiła sobie kawę.
Pogadam z nią. Wyszło tak że zacząłem z nią flirtować. Staliśmy blisko siebie a ona trzymała moje ramię akurat gadaliśmy o moich mięśniach tak laski to kręci. Macała je a do kuchni weszła Violetta.
Przez chwilę się nam przyglądała w jej oczach można było widzieć zazdrość. Odwróciła wzrok i robiła sobie kawę. Jessie spuściła głowę i wyszła z pomieszczenia. Nie wiedziałem co zrobić. Upiłem łyk kawy bacznie się jej przyglądając. Nie zwracała na mnie uwagi. No pięknie Verdas zawaliłeś a co myślałeś że żuci ci się w ramiona. Skończyła i po prostu wyszła a ja zostałem sam jak palec. Dopilem ostatnie łyki brązowej cieczy i ruszyłem do biura.
-Leon?!-ktoś mnie zawołał. Zdziwiony odwróciłem głowę w kierunku. Stał tam mój niegdyś najlepszy kumpel Fede z jakąś blondynką.Całkiem niezła ale zajęta. Podszedłem do nich.


-Fede to ty?-zapytałem z lekkim uśmiechem i  zdziwieniem na twarzy.
-A kto inny Leon dawno się nie widzieliśmy-powiedział cieszył się jak dziecko
-Taa chyba od czasów studiów-zaśmiałem się. Blondynka odchrząknęła.
-Aaa tak to jest Ludmiła moja narzeczona-powiedział i objął ją ramieniem
-Hej Leon miło mi cię poznać-przywitałem się z uśmiechem i podałem jej rękę
-Hej Ludmiła mi też miło cię poznać-uścisnęła lekko mi dłoń
-Leon pracujesz tu?-zapytał Fede
-Taa od niedawna jakiś tydzień może-powiedziałem-a tak co wy tu robicie
-Przyjechaliśmy odwiedzić najlepszą przyjaciółkę Lu i zarazem moja kuzynkę-odparł Fede
-Aaa spoko-powiedziałem.
-Luu!!!-usłyszałem krzyk za mną. Odwróciłem się to Violetta.
-Vilu!!!-tym razem zaczęła się drzeć Ludmiła jak mniemam. Violetta szybko podbiegła do blondynki i ją mocno uściskała.
To one się znają. O kurwa! Co ja teraz zrobię to jest kuzynka mojego najlepszego kumpla. Mam plan z ojcem dotyczący niej i jeszcze ten wczorajszy niedoszły pocałunek no zajebiście. Patrzałem tak zdezorientowany na Fede a on teraz ściskał swoją kuzynkę.
-Hej Vilu nie wiedziałem że znasz mojego najlepszego przyjaciela za czasów studiów-powiedział a ona spojrzała na mnie.
-Yyy tak pracuje u mnie-powiedziała zarumieniona. Ludmiła zrobiła zaciekawioną minę przyglądając się reakcji swojej przyjaciółki.
-No to to jest ten przystojny asystent o którym mi opowiadałaś-powiedziała Lu chichocząc. Violetta zrobiła się cała czerwona i  groźnie spojrzała na przyjaciółkę.
-Lu!-skarciła ją Vilu.
-No co-uniosła ręce do góry w geście obronnym.
-Aaaa mam pomysł!-krzykną nagle Fede-może wybierzemy się razem do jakiegoś klubu żeby się lepiej poznać-zaproponował a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć.


Mam nadzieję że się podoba piszcie w komentarzach<3
Do zobaczenia XD
Vilu skusi się na imprezę czy nie ?
Czy coś się tam wydarzy? XD

niedziela, 19 października 2014

OS "Rozkochaj Wykorzystaj Rzuć"

Ona-21 lat,ma firmę inżynierską CastilloCompany , charakter ma ostry jest twarda i bez uczuć..Ale czy na pewno?

On-22 lat, podrywacz, ma panienki na jedną noc, syn bogatego inżyniera ma przejąć firmę po swoim ojcu VerdasCompany.


                                                           Ojciec Leona
-Kurwa czemu niby nie chcę podpisać z nami umowy-wnerwiłem się
-Odmówiła propozycję?-zapytała asystentka
-Tak....a to dla nas by była wielka szansa jej  nasza firma to dwie najlepsze a razem to niema już konkurencji-powiedziałem nadal zdenerwowany jej umową
-Może uda się ją jakoś przekonać?-przekonywała mnie asystentka
-Mam pomysł....dzwoń po Leona-uśmiechną się zwycięsko. Asystentka szybko wykonała polecenie a po 20 minutach syn starszego Verdasa był już w firmie.
                                                           Leon
Ojciec wezwał mnie do firmy podobno jestem mu potrzebny. Właśnie wchodzę do jego gabinetu, który za nie długo stanie się mój.
-Witaj ojcze-przywitałem się z uśmiechem, mamy dobre kontakty choć on nie podziela tego jak traktuje kobiety tak jak i matka. Ale co im do tego? To moje życie.
-Mam dla ciebie zadanie-powiedział podnosząc głowę z pliku kartek i wstając z czarnego, skórzanego fotelu. Podchodzi do mnie i spogląda mi w oczy.
-Słucham-mówię nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego. Wzdycha.
-Nasza firma preferuje bardzo dobrze ale może być jeszcze lepiej a za nie długo będzie twoja więc to też twój interes-mówi lekko poddenerwowanym głosem jakby nie chciał zrobić coś złego ale musi. O co tu chodzi?
-Yyy..dobrze to co mam zrobić?-marszczę brwi i zakładam ręce na piersi.
-Wiesz że nie pochlebiam twoich stosunków do kobiet-przerwałem mu..
-I co? Po to mnie tu ściągnąłeś?-pytam zirytowany. Ściągną mnie tu żeby mi to powiedzieć?!
-Nie-mówi poważnie-Violetta Castillo-podaje mi jakieś imię i nazwisko. Ale coś je kojarzę...
-Właścicielka firmy CastilloCompany nie chcę podpisać z nami umowy...i nie mam pojęcia dlaczego to idzie na korzyść obu firm!-zdenerwował się. To z tond ją kojarzę.
-Co mam zrobić?-pytam zaciekawiony.
-Rozkochaj, namów do zmiany decyzji i żuć-mówi z trudem w głosie. Zamurowało mnie ojciec który nie pochlebia moich zachowań w stosunku do kobiet mówi mi takie coś...WOW. Uśmiechnąłem się.
To jest zadanie dla mnie.
-Spoko będzie całować mi stopy-mówię pewny siebie z zadziornym uśmiechem i wypinam pierś do przodu.
-A jak już rozmawiamy o związkach to mógł byś się w końcu ustatkować..założyć rodzinę nie myślałeś o tym?-pyta a ja przekręcam teatralnie oczami.
-Szczerze to.......NIE jestem za młody chcę się wyszaleć a nie ożenić się mieć jakiegoś bachora i koniec wolności tylko się opiekować nim i nie mieć na nic czasu i jeszcze cały czas ta sama kobieta tatuśku trzeba urozmaicać-na mojej twarzy zawitał głupi uśmieszek i cicho się śmiałem. Ojciec popatrzył na mnie z bólem w oczach i pokręcił głową z niedowierzanie, dobra bo zaraz tu się mi tatulek załamie powiem coś pocieszającego..
-Oj no dobra na 50 na pewno się ustatkuje poszukam sobie żonki, wezmę z nią ślub zrobimy sobie małego potworka i kupimy psa najlepiej labradora..-rozmarzyłem się żartobliwie i powiedziałem wszystko na jednym wdechu. On otworzył szeroko oczy i rozwarł usta z niedowierzania. Swoją droga śmiesznie to wyglądało.
-Na pięćdziesiątkę?-pytał z niedowierzaniem
-Tak tak teraz będę szaleć-uśmiechnąłem się.
-Dobra ja spadam umówiłem się a jutro zaczynam nasz plan-mrugnąłem okiem żeby go lekko wnerwić bo wiem że robi to bo musi. Chce zapewnić mi pewną przyszłość. Wyszedłem z wypiętą klatą aż laski się za mną oglądały a ja tylko cicho się chichrałem. Normalka. Jutro pójdę i zatrudnię się u niej jako asystent-pomyślałem widząc ogłoszenie.
                                                              Violetta
Musiałam zwolnić mojego asystenta, nie przykładał się do pracy i ciągle się spóźniał. W dodatku ten jego piskliwy głosik bardzo mnie wkurwiał. Wywiesiłam ogłoszenie i jutro mają przyjść kandydaci. Oby ktoś przyszedł...nie no co ja wygaduje najlepsza firma! Kto by nie chciał w takiej pracować. Jest już 17 koniec pracy teraz do domciu. Wezmę relaksującą kąpiel i obejrzę jakiś dobry film.
                                                                Leon 
Ciężko dyszę...Ana jest cudowna! Właśnie leżę z nią w łóżku po gorących igraszkach. Ona gładzi moją klatę i coś tam gada..myśli że jestem w niej zakochany i będziemy razem to się grubo myli. Wstaje żegnam się z nią z trudem mnie wypuszcza wiem że jestem taki boski i nie chcę wypuścić takiego skarbu z rąk ale bez przesady..,.Tak wiem skromniś ze mnie ale co poradzić jestem jaki jestem. Wracam do siebie. Wchodzę do mojej willi trzaskając drzwiami. Biorę laptopa i rzucam się na kanapę. Szukam informacji o tej Violci. Z tego co wyczytałem to suka bez serca więc trudno będzie ale to nic lubię trudne zdobycze...Ooo jest jej profil..WOW
ale sex bomba jest nieziemska.
Status wolny to dobrze. Mmm a to zdjęcie ustawie je sobie na tapetę haha głupek ze mnie. Dobra idę spać bo jutro trzeba wstać.
Następnego dnia: 
Idę do firmy tej całej laluni...mam nadzieje że nie będzie za dużo osób. Okej jestem w firmie uuuu jaka ładna recepcjonistka. Podejdę do niej.
-Hello baby-powiedziałem i się zadziornie uśmiechnąłem
-Dzien dobry-odpowiedziała nie odrywając wzroku od laptopa
-Mogę wiedzieć ślicznotko gdzie jest gabinet pani Castillo?-zapytałem a ona podniosła wzrok na mnie. Posłałem jej uśmiech. Zarumieniła się. Punkt dla Verdasa!
-3 piętro pokój nr 9-odpowiedziała i uroczo się uśmiechnęła.
-Dzięki mała-mrugnąłem do niej.
A ta zaś się zarumieniła ale ja na nie działam ahh...W windzie gra jakaś muzyczka która zaczyna mnie po woli irytować tin tin din din pap pam pam no kurwa co to ma być! W końcu drzwi się otworzyły. Numer dziewięć, numer dziewięć...O jest ! To tutaj. Puk puk..zapukałem do drzwi.
-Proszę-powiedziała kobiecym stanowczym głosem. Pewny siebie wszedłem do środka. Siedziała za biurkiem i przeglądała jakieś papiery.
-Proszę usiąść-powiedziała nawet na mnie nie patrząc. Wykonałem jej polecenie. Podniosła głowę i spojrzała na mnie a w jej oczach pojawiły się iskierki. Ha podobam jej się!
-Dlaczego chcę pan mieć tą pracę?-zapytała patrząc mi w oczy.
-Mam doświadczenie i myślę że nadam się na to stanowisko-powiedziałem pewnym siebie głosem i podałem jej moje CV. Przejrzała je nic nie mówiła tylko się we mnie wpatrywała. Yhmm..zastanawia się.
-Myślę że najbardziej mnie przekonałeś ty i twoje CV że się nadajesz na te stanowisko a więc-zawiesiła głos-dostajesz tą pracę-uśmiechnęła się serdecznie-wcale nie jest taka zła jak o niej mówią.
-Dobrze dziękuje od kiedy mam zacząć?-dopytałem ucieszony jej odpowiedzią.
-Bądź jutro o 8 to zaplanujemy ci grafik i podam ci pierwsze zadania do wykonania na początku będą to jakieś drobnostki ale jak zobaczę że sobie radzisz to dam ci coś trudniejszego a jak nie będziesz sobie radził to cię zwolnię-miała poważną minę aż ja spoważniałem co się często nie zdarza. Nic nie mówiłem.
-Spokojnie na pewno dasz sobie radę a jak będziesz miał z czymś problem to przyjdź do mnie a ci pomogę dobrze?-zapytała. Wstała i podeszła bliżej mnie.
-Oczywiście mam nadzieje że będzie pani ze mnie zadowolona-powiedziałem. Podała mi rękę którą uścisnąłem. Lekko zadrżała. Uśmiechnęła się co odwzajemniłem
i opuściłem jej biuro.
                                                              Violetta
Miałam dzisiaj wybrać nowego asystenta i tak też zrobiłam. Jest nieziemsko przystojnym szatynem o szmaragdowych oczach i pięknym śnieżno białym uśmiechem. Kolana mi się przy nim uginają i czuje ciepło na sercu kiedy mnie dotkną przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Matko ja nie mogę się w nim zakochać! Przecież to mój asystent...Wychodzę z biura dziś się już na niczym nie skupie cały czas myślę o boskim szatynie...Moje życie jest monotonne tylko praca dom praca dom. Jestem pracoholiczką muszę się jakoś zrelaksować. Za kilka dni przyjeżdża Ludmiła ze swoim chłopakiem myślę że uda mi się je wyciągnąć na jakieś zakupy albo coś w tym stylu. Znając życie to sama mnie zaciągnie a ja nie będę się sprzeciwiać. Już dawno nie byłam w związku ani  nie chodzę na różne imprezy więc tak jakby noo...Walnę prosto z mostu  nie uprawiałam seksu już dwa lata a to sporo taka byłam zapracowana, a przecież każdy ma swoje potrzeby tak jak i ja młoda kobieta. Powinnam mieć już męża albo chociaż narzeczonego nie mówiąc o  założeniu rodziny..dzieci. Ale w tych czasach trudno znaleźć odpowiedniego kandydata. Może się okazać zboczuchem albo damskim bokserem albo NIE! Stop Violetta nie myśl tak nie wszyscy tacy są. Ooo już 23 muszę iść spać bo nie wstanę a chcę móc jak najwięcej popatrzeć na mojego przystojniaka Leosia. Z taką myślą usnęłam śniąc oczywiście o NIM.
Następnego dnia:
Siedzę już w biurze mamy nowe zlecenie muszę to powiedzieć Leonowi. Przez małe urządzonko poprosiłam go do siebie. Wyglądał bosko biała koszula i do tego czarna marynarka na nogach czarne rurki i nike, włosy miał postawione na żelu do góry. Przyglądał mi się z zaciekawieniem. Po chwili zrozumiałam że gapie się na niego z zafascynowaniem i nic nie mówię.
-Yyy tak mamy nowe bardzo ważne zlecenie i chcę abyś mi w nim pomógł bo sama nie dam rady-oznajmiłam.
-Oczywiście a kiedy ?-zapytał tym swoim melodynym głosem. Ahh rozpływam się.
-Jjutro o 15 pasuje ci?-zapytałam lekko się jąkając. Pierwszy raz się zająknełam.
-Jasne-odparł z uśmiechem a ja spuściłam głowę żeby nie widział że się rumienię.
Opuścił mój gabinet a ja odetchnęłam z ulgą. Jeszcze chwila i bym się na niego rzuciła.
                                                              Leon
Po woli wprowadzam plan w życie. Jak na razie to nic nie muszę robić bo sama robi to doskonale za mnie ale z każdą chwilą spędzoną przy niej czuje że nie dam rady jej skrzywdzić jest taka drobna i niewinna. Nie Leon! Masz wykonać ten cholerny plan choćby nie wiem co! Od jutra zacznę działać mam idealną okazję. Spróbuje ją do siebie zbliżyć ale pomału  żeby jej nie przestraszyć..hahaha Verdas jesteś genialny. A teraz czas na relaks u hmm może Annabel tak ona jest ostra mmm..
Już wróciłem od niej i jestem w domu. Dziwnie się czuje zawsze fajnie się ją bzykało a teraz to nie to samo nie było tak fajnie jak zawsze było nudno znudziła mi się i w dodatku czuje jakbym kogoś zdradził ale kogo?!
Dobra nie przejmuje się tym idę wsiąść prysznic i na lulu spać.
Następnego dnia:
Jest już 14 zaczynam się szykować do wyjścia muszę wyglądać bosko. Raczej postawie na luźniejszy strój to tylko spotkanie ja i ona a nie praca w tej firmie gdzie dużo osób przychodzi nie trzeba się stroić. Po kilkunastu minutach byłem gotowy. Wsiadłem do mojego porsche.
I odjechałem z piskiem opon jeżdżę szybko życie jest krótkie żeby wlec się jak ślimak. Po kilku minutach zaparkowałem przed firmą. Pewnym krokiem ruszyłem w stronę firmy. Przywitałem recepcjonistkę moim zabójczym uśmiechem i wszedłem do windy i znowu ta jebana muzyczka pierdolca można dostać. Szybko wyszedłem żeby nie słyszeć tej muzyczki niestety jak na przekór tkwiła mi w głowie. Wziąłem głęboki wdech i powoli wypuściłem powietrze z płuc. Zapukałem do drzwi od jej gabinetu byłem punktualny. Grunt to zrobić dobre wrażenie. Usłyszałem ciche proszę co oznaczało że mogę wejść. Siedziała na czarnej skórzanej kanapie przy której stał mały stoliczek a na nim dwie kawy były gorące. Ona też ubrała się dzisiaj luźniej. Kurwa Verdas to ty masz ją rozkochać a nie ona ciebie. Skarciłem się w myślach. Siedziała oparta o kanapę i miała założoną nogę na nogę. Po chwili zdałem sobie sprawę że stoję tak i się na nią gapię i pewnie mam dziwną minę co sugeruje jej cichy chichot.
Wyglądała przepięknie. Usta miała pomalowane czerwoną szminką co jeszcze bardziej mnie kusiło.
-Usiądziesz?-zapytała lekko uśmiechnięta i wskazała na miejsce obok niej na kanapie. Tym samym wybudziła mnie z transu. Pokiwałem lekko głową i usiadłem ale trochę dalej od niej. Trochę się z nią podroczę. Popatrzała na mnie zdziwiona i jakby trochę smutna ale po chwili lekko się do mnie przysunęła niby coś tłumacząc. Uśmiechnąłem się pod nosem. Mój wzrok skupił się na jej biuście.
No co ? Jestem facetem.
Nagle spojrzała na mnie i zobaczyła gdzie się gapię i że jej nie słucham. Spojrzała mi w oczy a potem natychmiast spuściła głowę rumieniąc się. Ja też się lekko speszyłem. W końcu gapiłem się na cycki mojej szefowej gdy ona mi coś tłumaczyła. Znowu zaczęła coś tam mówić swoim spokojnym i melodyjnym głosem i wzięliśmy się do pracy. Co chwilę albo ona lukała na mnie albo ja na nią czasami nasze spojrzenia się spotykały a ona się rumieniła za każdym razem i szybko odwracała wzrok. W końcu skończyliśmy była już  18 no zasiedzieliśmy się ale w fajnym towarzystwie czas szybko leci a ja mógłbym z nią tak siedzieć cały czas. Zaczęła pakować do teczki różne kartki. Gdy wstała papiery jej upadły natychmiast się schyliła i zaczęła je zbierać. Pomogłem jej. Nasze dłonie się spotkały a mnie przeszedł dreszcz. Podnieśliśmy głowy i patrzeliśmy w swoje oczy miała piękne czekoladowe oczy gdybym nie umiał pływać to już bym się w nich utopił.
Zaczęła się do mnie zbliżać ja także....




Następna część jutro albo pojutrze XD
Będzie buzi czy nie będzie XD
Do zobaczenia<3
Sorki że długo nie pisałam :(