\\\\\ \\\\ \\\\ \\\\Przeczytajcie notkę od autora WAŻNE!!\\\\ \\\\\\\ \\\\
-Jorge..jutro o 14 kończę zmianę-uśmiechnęła się i wstała, osłupiały przyglądałem jej się tylko.
-To znaczy tak czy nie?- postanowiłem zapytać lecz ona tylko zachichotała i mnie zostawiała ale przysiąg bym że lekko skinęła głową. No cóż jutro się przekonam. Moje policzki bolały z uśmiechania się, miałem ochotę skakać ale tego nie zrobię bo jeszcze wyjdę na większego debila. Otrząsłem się po chwili i ruszyłem w stronę szatni, tam się przebrałem w poprzednie ciuchy i ruszyłem do domu po drodze żegnając się z Kayle, która na twarzy miała głupkowaty uśmieszek. Nie zdziwił bym się gdyby nas widziała, czasami mi się zdaje że ona mnie śledzi, ta kobieta widzi i słyszy wszystko a potem plotkuje lecz o dziwo jeśli powierzysz jej sekret zachowa go sobie do grobu. Błądząc w myślach nawet nie zauważyłem jak dotarłem do drzwi mojego mieszkania. Jeszcze większe było moje zdziwienie gdy zauważyłem że przed drzwiami stoi trzech mężczyzn a jeden grzebie przy zamku.
-Ymm jakiś problem panowie?-trzech mężczyzn obróciło głowy, mierząc mnie od stóp do głów.
-Pan Jorge Blanco?-pokiwałem głową.-Próbowaliśmy się do pana dodzwonić ale nic z tego-no tak telefon zepsuł mi się dwa dni temu.-Sąsiadce z dołu przecieka sufit. Mógłby pan otworzyć aby to sprawdzić?-zrobiłem szerokie oczy i szybko próbowałem znaleźć klucze. Po kilku sekundach byłem zdolny otworzyć drzwi i we czworo pobiegliśmy do łazienki. To co tam zastałem postawiło mnie w szoku. Woda była wszędzie, podbiegłem do wanny która wypuszczała jej coraz więcej i zakręciłem ja. Jeden z mężczyzn podszedł i wyciągną dolny korek i korek bezpieczeństwa aby wypuścić wodę.
-Proszę pana, po to są korki bezpieczeństwa aby takie wypadki nie miały miejsca-w tym momencie przyrzekam że zrobiłem się cały czerwony z zażenowania.-Wezwę ekipę która to posprząta ale to wyniesie pana niezłą sumę, gdyż to z pana winy-zacisnąłem oczy. Wspaniale jedna szkoda nie naprawiona a już kolejna do naprawy.
-Dobrze, chyba nie mam wyboru-westchnąłem. Bezradność ogarnęła moje ciało, ruszyłem w stronę kuchni aby się napić. Wyciągnąłem sok pomarańczowy z lodówki.-Chcą panowie coś do picia?-z grzeczności zapytałem mężczyzn stojących teraz za mną. Wszyscy pokręcili głowami. Otwarłem szafkę i żeby wszystkiego było za mało ona wypadła z zawiasów, upadając na blat pod nią. Kątem oka widziałem jak trzech robotników posyła sobie znaczące spojrzenie.
-Mamy czas aż ekipa przyjedzie, pan pozwoli to z kolegami naprawimy szafkę-nadal trzymając drzwiczki za uchwyt z nadzieją pokiwałem głową.
-Bardzo dziękuje-podałem najwyższemu część szafki. Tak mi się wydaje że najwyższemu a może to jego postawione włosy do góry. W każdym bądź razie albo on albo Brazylijczyk obok niego. Oboje byli wysocy co było śmieszne ponieważ trzeci wyglądał jak dziecko przy nich ze względu na swoją drobną posturę. Po kilku minutach szafka była naprawiona.
-Chyba ma pan dzisiaj pechowy dzień?-Brazylijczyk zapytał swoim grubym głosem. Zaśmiałem się bez humoru.
-Dzień jak co dzień-wzruszyłem ramionami.
-Trochę tu posiedzimy-najniższy odparł-Jestem Facundo-podał mi dłoń którą przyjąłem-A to Nicolas-wskazał na chłopaka z wysoką fryzurą-i Samuel-podałem rękę każdemu.
-Jorge-powtórzyłem z grzeczności-Zaproponował bym coś do jedzenia ale wole niczego już dzisiaj nie zepsuć, jeszcze muszę naprawić okno w sypialni-wskazałem ręką na drzwi.
-Pomożemy-powiedzieli jednym głosem.
-Och nie to za dużo-tłumaczyłem.
-To nic takiego a poza tym jeśli zepsułeś szafkę jednym ruchem to nie sądzę żebyś umiał naprawić okno-tłumaczył Samuel. Podrapałem się nerwowo po szyi lecz po chwili zgodziłem się i ruszyliśmy do sypialni. Moje zdziwienie nie było duże gdy po chwili okno było naprawione, oni to po prostu złote rączki, przydały by mi się takie 24/7. Po godzinie ekipa sprzątająca przyjechała i uporała się z łazienka.
-To będzie 1200 zł-robotni podał mi rachunek i bez słowa wyszedł. Milutki. A żeby tego było mało do mojego mieszkania wpadła sąsiadka z dołu.
-Kiedy ty się w końcu wyprowadzisz?!-zaczęła wrzeszczeć. -Już mam dość twoich wyczynów!-przełknąłem ślinę.
-Bardzo panią przepraszam to był niefortunny wypadek-tłumaczyłem ale bez skutku.
-Nie, to ty jesteś niefortunnym wypadkiem!-obróciła się na pięcie i wyszła.
-Milutka-ktoś wymamrotał za mną. Z twego całego zamieszania zapomniałem że Sam, Facu i Nico tu są. -Zawsze taka jest?-uniósł brwi najniższy.
- Nie dziwie jej się też bym tak reagował gdybym miał takiego sąsiada-zaśmiałem się.
-Często się to zdarza?-zaciekawił się.
-Zależy co sprawy jak powódź co tydzień a okno i takie tam na porządku dziennym-pokiwałem głową.
-Na serio?! Jak ty wytrzymujesz?-zbulwersował się.-To ty czy to mieszkanie?
-Szczerze to po pół, zawsze byłem tym pechowym a po śmierci dziadka dostałem to mieszkanie które wszystko nasila ale nie umiem go sprzedać, gdy ktoś przychodzi go oglądać albo szafka nagle upada lub inne pechowe rzeczy-wytłumaczyłem spokojnie.
-Łał to dziwne, próbowałeś iść do wróżki a może egzorcysty?-teraz to wybuchnąłem śmiechem.
-Co? Egzorcysta? To nie żadne demony a czysty pech a wróżki czy jakoś tam to zwykła ściema
-Warto spróbować-Facundo wybełkotał pod nosem.
-Facu wierzy w różne mistyczne rzeczy-Nicolas zrobił zirytowaną minę machając rękami w górze.
-Bo są prawdziwe!-kłócił się.
-W twojej głowie
-Ej ej dobra spokój-Samuel zainterweniował.- A tak w ogóle już późno powinniśmy się zbierać-spojrzał na zegarek na swoim lewym nadgarstku. -Miło było Cię poznać może jeszcze się spotkamy, mam nadzieje że w innych okolicznościach-zaśmiałyśmy się wszyscy.
-Ta też mam taką nadzieje-odprowadziłem ich do drzwi.-Narka-odpowiedzieli mi po czym zamknąłem drzwi. Zmęczony po długim i wyczerpującym dniu wziąłem szybki prysznic, nie mając odwagi nawet spojrzeć na wannę. Przebrany w same bokserki wskoczyłem pod zimną pościel. Miałem tyle myśli w głowie że przez następną godzinę leżałem bezczynie szukając snu.
---------
Następnego dnia miałem pracę więc udałem się na tor, gdzie pracuje jaki mechanik. Przebrałem się w mój strój roboczy i zacząłem oglądać zepsute maszyny. Po mimo mojego pecha z motocyklami było inaczej, przy nich byłem złotą rączką.
-O hej Jorge!-Valeria podbiegła i mocno mnie uścisnęła co odwzajemniłem.
-Hej co tam?-zapytałem po rozluźnieniu uścisku.
-A nic, lekki stres dzisiaj przyjeżdża sponsor wytłumaczyła.
-O fakt zapomniałem. Kto będzie jeździł ? -spojrzałem na nią i od razu wiedziałem kto po jej zniesmaczonej minie.
-A jak myślisz?-prychnęła.- O wilku mowa-wybełkotała patrząc za moje plecy. Obróciłem się szybko i ujrzałem znienawidzoną przeze mnie twarz.
-Xabiani-burknąłem niezadowolony. -Twój motocykl jest w garażu nr 2-nie fatygowałem się na dalszą rozmowę, co rozbawiło Valerię.
-Jorge-zaśmiał się ironicznie.-Zazdrosny że to ja będę jeździł przed sponsorem a nie ty?-zacisnąłem pięści. -Ach tak zapomniałem dzidzia przestała jeździć po jednej przegrane-podszedł do mnie-ze mną-dodał a we mnie się zagotowało.
-Nie masz być na torze przypadkiem?-Valeria zapytała za co byłem wdzięczny.
-Nie wcinaj się mała, ja tylko przypominam mu kto tu jest lepszy-wybałuszył się i odszedł. Poczułem delikatną dłoń na moim ramieniu.
-Hej nie przejmuj się Xabiani to palant i oszust-powiedziała lekko ściskając moje ramię dodając mi otuchy.
-Taa może tak ale trochę ma rację-odparłem sfrustrowany. Obróciłem się stojąc z nią twarzą w twarz.-Wygrał ze mną-zacisnąłem usta w prostą linię.
-Tak ale jakim sposobem?! Przecinając ci hamulce!-krzyknęła wściekła.
-Ciii-uciszyłem ją.
-Nie Jorge ten debil unikną kary i jeszcze dostał nagrodę a ty byłeś w szpitalu!-krzyczała wściekła. Nie myśląc wiele przytuliłem ją uspokajając.
-Ej żyje-wyszeptałem- i to się liczy-zacząłem lekko ja kołysać w moich ramionach.
-Ale mogłeś nie przeżyć-jej głos się załamał. Skrzywiłem się na myśl o moim wypadku z przed roku. Miałem wtedy 21 lat i byłem wschodzącą gwiazdą w tej branży, tylko jeden wygrany wyścig przed sponsorem i moje marzenie by się spełniło. Niestety moje sukces nie odpowiadał wszystkim a szczególnie Xabnianiemu który przeciął mi hamulce przez co nie wyhamowałem na zakręcie i mój motocykl przygniótł mnie a ja uderzyłem o ziemie, dalej nic nie widziałem jedynie słyszałem dźwięk karetki. Obudziłem się po dwóch tygodniach. Co zdziwiło lekarzy było to że nie byłem sparaliżowany, zrobili wszystkie potrzebne badania i mieli wspaniałe wieści że mogę wrócić na tor bo miałem wielkie szczęście. Mój menadżer był gotów rozpowiedzieć mój wielki powrót lecz go powstrzymałem. Mówiąc prosto stchórzyłem. Nazwijcie mnie tchórzem bo nim jestem, po mimo namowom mój upór nie znał granic. Z moją karierą wszystko zaczęło sypać się po kolei. Straciłem pieniądzem przez moje nieustanne picie i wydawanie pieniędzy w klubie ze striptizem aby się dowartościować. Jestem dożywotnio wdzięczny kilku osobom które wyciągnęły mnie z tego dołka i postanowiły na nogi. Jedną z tych osób była Valeria która zawsze była u mojego boku jak i Kayle, zaopiekowały się mną nawet kiedy moja rodzina się poddała. Nie zrozumcie mnie źle moja rodzina mnie kocha i próbowała pomóc mi z całych sił lecz ja nie dawałem im. Ojciec Valerii który jest dla mnie jak wuj, gdy zrozumiał że nie zamierzam wrócić do jazdy zaoferował mi pracę jako mechanik na jego torze. Musiałem odlecieć w myślach na dłuższą chwilę gdy poczułem lekkie wstrząsanie ze strony Valerii i jej zatroskaną minę.
-Znowu o tym myślałeś?-zapytała znając odpowiedź. Wzruszyłem ramionami.
-Tęsknie za tym ale cholernie się boje-zacisnąłem powieki.-Val wszystko od tego momentu mi się posypało, jestem pieprzonym pechowcem za chwilę będę bezdomny jeśli tak dalej pójdzie!-wrzasnąłem.-Coraz bardziej się zadłużam, wczoraj kolejne 1200 złoty poszło przez moją nieuwagę-zdesperowany schowałem głowę w dłoniach. -Zmieńmy temat, nie chcę teraz o tym myśleć-pokręciłem głową a ona pokiwała.
-Co dzisiaj zamierzasz robić?-zapytała robiąc to o co ją poprosiłem.
-Właściwie to idę na kawę z pewną ślicznotką-uśmiechnąłem się głupio spuszczając głowę.
-Aaaa! W końcu! Już myślałam ze to nigdy nie nastąpi przez tą jędzę z siłowni!-powiedziała na co rzuciłem jej piorunujące spojrzenie.
-Ona nie jest jędzą, a poza tym to z nią się umówiłem-wybełkotałem na co ona stanęła w szoku.
-Co się stało że przestała cię olewać? -Val wiedziała o moim małym zauroczeniu i zawsze się ze mnie naśmiewała przez moje żałosne próby zwrócenia na siebie uwagi, dzięki Kayle która jej o wszystkim mówiła. -A może inaczej zapytam. Jak bardzo się ośmieszyłeś że tym razem ci się udało zwrócić jej uwagę?-zaśmiała się, uważnie mi się przyglądając.-Mów! Tak czy siak Kay potem mi powie!
-Wywaliłęmsięnabieżni-powiedziałem szybko. Zmarszczyła brwi z niezrozumienia.
Że co? Mów normalnie!-sfrustrowała się z niecierpliwości.
-Wywaliłem się na bieżni-powiedziałem głośniej i wyraźniej a ona wpadła w śmiech, przewróciłem oczami.
-Ej, nie jest tak źle przynajmniej nie płakałeś jak dziewczynka gdy sztanga upadła ci na nogę-nie przestawała się śmiać.
-Przestań!-oburzyłem się.-Wcale nie płakałem jak dziewczynka!-zaprzeczyłem choć wiedziałem ze ma racje.
-Och czyżby? Ciesz się że nikt tego nie nagrał bo bym miała solidny dowód-pokręciła głową.
-Nieważne, która jest?-zmieniłem zwinnie temat.
-13 a co?-odparła.-o której się z nią umówiłeś?-dopytywała.
-O czternastej kończy zmianę na siłowni, więc będę tam jakieś dziesięć minut prędzej żeby nie wyjść na spóźnialskiego ani zdesperowanego-dopowiedziałem.
-Gdzie ja zabierasz?
-Do kawiarni-odpowiedziałem krótko.
-Na serio? Jakbym już nie wiedziała, ja się pytam do której-wytłumaczyła wzdychając.
-Resto jest najlepsza, więc tam-powoli pakowałem swoje rzeczy do torby-dobra będę się zwijał jeśli nie chcę się spóźnić, napisz do mnie jak tam sponsor-zacząłem odchodzić.- Albo wiesz co jutro mi powiesz, zapomniałem że telefon wpadł mi do kibla!-krzyknąłem z oddali zwracając uwagę kilku osób. Zażenowany spuściłem głowę i odszedłem zostawiając z tyłu rozbawioną Valerię.
------
Wybiła 13;50 a ja wszedłem do siłowni spotykając Kayle przy ladzie.
-Jorge co ty tu robisz? Dzisiaj nie ćwiczysz-pokręciła głową.-I dlaczego masz na sobie koszulę?-zmarszczyła brwi oglądając mnie od stóp do głów.
-Jest Martina?-zapytałem w prost.
-Ymm tak ale kończy za jakieś dziesięć minut, więc jeśli chcesz zrobić z siebie pośmiewisko to się sprężaj-droczyła się ze mną śmiejąc się.
-Ha ha bardzo śmieszne, idę z nią na kawę-odparłem dumnie. Stanęła w szoku wybałuszając oczy.
- Żartujesz?!-podniosła głos uderzając dłońmi o blat z niedowierzania.
-Kayle! Bo jeszcze cię usłyszy!-syknąłem szeptem. Uniosła dłonie w geście obronnym.
-Sorka ale jakim cudem?-ściszyła głos.
-Pamiętasz wczoraj jak się wywaliłem?-zapytałem na co ona się zaśmiała kiwając głową.-No więc po tym usiedliśmy na ławce i ja zapytałem i chyba się zgodziła-pokiwała głową ze zrozumieniem aby następnie zrobić zakłopotaną minę.
-Chyba?-uniosła brew. Nerwowo podrapałem się karku.
-Nie powiedziała tak ale też nie powiedziała nie, tylko się uśmiechnęła-zacisnąłem usta. Skinęła niepewnie stukając palcami o blat recepcji. Sekundy zaczęły się dłużyć, moja niepewność wzrosła maksymalnie. A co jeśli to było "nie" a nie "tak"? Moje myśli błądziły w mojej głowie aż zrobiło mi się słabo. Czułem jak za chwile miałbym zemdleć, lecz coś mi przeszkodziło a raczej osoba wychodząca z zaplecza, nie byle jaka osoba ale piękna szatynka o czekoladowych oczach. Jej oczy skupiły się na mnie po czym uroczo się uśmiechnęła co odwzajemniłem. Przytrzymałem się blatu czując jak moje nogi robią się miękkie a kolana się uginają lecz nie śmiałem przerwać z nią kontaktu wzrokowego. Powoli podeszła stając po mojej lewej stronie.
-To co idziemy?-zapytała widząc że ja nie zamierzam nic powiedzieć za co w myślach się przekląłem, ostatnią rzeczą jest aby pomyślała ze ze mnie jakiś psychol. Nadal nie znajdując mojego języka milczałem tylko kiwając głową. Kątem oka widziałem Kayle która z całych sił powstrzymywała śmiech, Martina tylko zaśmiała się krótko.
-Pa Kayle-powiedziała na co czarnulka jej odpowiedziała ja tylko kiwnąłem do niej głową w geście pożegnania.
Wyszliśmy na zewnątrz kierując się w stronę kawiarni.
-To gdzie mnie zabierasz?-spojrzałem na nią po raz kolejny tworząc kontakt wzrokowy. Matko jej oczy są niesamowite, niby zwyczajne lecz niesamowite.
-Resto-odparłem lekko ochrypniętym głosem.
-O super uwielbiam tą kawiarnie, brat mojej przyjaciółki tam pracuje-oj nie wiem czy to taka dobra informacja, ostatnie co chcę to spotkać tam jej przyjaciółkę i stać się trzecim kołem. Kawiarnia mieściła się pięć minut od siłowni więc po chwili znaleźliśmy się przy wejściu do niej. Atmosfera w środku jak zwykle była nieziemska, akurat na małej scenie śpiewała młoda dziewczyna o cudownym głosie. Zamówiliśmy po kawie i kremówce do niej i usiedliśmy w rogu lecz z dobrym widokiem na scenę.
-Często tu bywasz? Bo jestem pewna że cię nigdy tu nie widziałam-zapytała robiąc małego łyka swojej kawy z mlekiem, skopiowałem jej ruch kosztując pysznego cappuccino.
-Prawie codziennie-odparłem na co uniosła brwi ze zdziwienia.
-Na serio? To niemożliwe, zauważyłabym cię-oblizała usta a ja jak w transie skupiłem na nich wzrok. Jej usta były pełne i różowe, wyglądały na miękkie i delikatne. Oderwałem wzrok szybko skupiając się na oczach.
-Może dlatego że zawsze wpadam tu z samego rana i jestem tu max pięć minut-zaśmiałem się na co ona pokiwała uśmiechając się.
-Długo pracujesz w "Ramos" ?-zaciekawiłem się.
-Właściwie to pracuje tam tylko chwilowo-zasmuciłem się na jej odpowiedź, przecież nie będę jej już więcej widywał-moja restauracja tutaj przechodzi remont więc postanowiłam trochę pomóc w siłowni mojego taty-wytłumaczyła zostawiając mnie bez słowa. Chwila, chwila..
-Twoja restauracja? Masz restauracje?-zdziwiłem się. Zaśmiała się z mojej miny.
-Tak właściwie to trzy ale czwarta się buduje. Są całkiem popularne "Castillo" może słyszałeś?-oczywiście że słyszałem, jak mogłem nie słyszeć o tak ekskluzywnej restauracji.
-Tak coś obiło mi się o uszy-wymamrotałem nadal w szoku.
-A ty gdzie pracujesz? jeśli mogę zapytać-od razu dodała.
-Na torze "Baroni" jestem mechanikiem-zmarszczyła brwi myśląc nad czymś.
-A tak, wiem o czym mówisz byłam tam parę razy mój były chłopka tam jeździ. A ty jeździsz czy tylko naprawiasz?-zaciekawiła się.
-Ymm jeździłem ale przestałem-zająłem się ciastem unikając tematu ale Martina nie dawała za wygrana.
-Czemu?-przygryzła wargę.
-Wypadek-odparłem krótko.
-Och przykro mi, raz widziałam jak jeden z zawodników miał wypadek i nie był to miły widok, pamiętam że to był jakiś ważny zawodnik i wszyscy mu kibicowali nawet ja choć w tym samym wyścigu jechał mój chłopak-zaśmiała się nerwowo. Przez to co powiedziała zacząłem się zastanawiać i mnie olśniło.
-Twój były ma na imię Xabiani?-zapytałem niepewnie bojąc się usłyszeć odpowiedź. Natychmiast na mnie spojrzała.
-Tak, a co? Znasz go?-zapytała nie kryjąc zdziwienia. A ja w myślach zapytałem czy wie że jej były chłopak jest przyczyną mojego wypadku jak i upadku w moim życiu.
-...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WIEDZIELIŚCIE ŻE WYCHODZI FILM!! Który będzie jutro w kinach? Nie w Polsce ale ogólnie. Po obejrzeniu zwiastuna zapowiada się ciekawie, lecz co mnie denerwuje to że kolejny fagas się kręci obok Violetty, który to już 4?! Kolejną rzeczą jest że po zwiastunie trochę wywnioskowałam że tym razem Leonetta nie przetrwa co mnie niesamowicie wnerwiło. Czy oni nie mają innych pomysłów niż tylko dostawiać do Violetty innego chłoptasia? Dodam że on jest jakąś baletnicą ( Caio ma chyba na imię). Mam nadzieje że Leonetta skończy razem bo inaczej się zabije.
A film ma tytuł Tini: Nowe życie Violetty-co mnie dziwi bo skąd te Tini jak ona ma na imię Violetta. Nieważne, macie linka do zwiastuna i powiedzcie co myślicie:
Link do zwiastuna
Rozdział...Cudowny
OdpowiedzUsuńGenialny
Doskonały
No no Jorge to niesamowity pechowiec :D
Hahahahahahg
Xabiani...frajer przez niego Jorguś nie jeździ :(
Jorg weź się w garść i zacznij jeździć
No patrz nawet V ci wtedy kibicowała a nie wiedziała ,że to ty
Czekam na next !
I tak wiedziałam o filmie w lipcu ma byc podobno w Polsce.
UsuńLajon może ten egzorcysta to nie taki zły pomysł??? Chociaż puki co randka z Martiną nieźle co idzie...obu tak dalej
OdpowiedzUsuńJuż nie lubię Marco mogę do wyprać w pralce?
Dziękuję
Perełka
Czekam na next
O filmie wiedziałam 1 lipca będzie u nas w Polsce
UsuńNienawidzę Kajaka (czyt.Caio) idę go wywalić z tej jego łódki niech się topi pies jeden
:) :) :)
Mogę cię pocieszyć i powiedzieć, że Leonetta będzie. Oglądałam spoiler i fotki także będzie Leonetta.
OdpowiedzUsuńJorge taki pechowiec. Kurde czy to się zmieni? Może Tini mu w tym pomoże?
Umówili się na kawę. Co on jej odpowie? Raczej nie wyzna prawdy.
Xabiani to burak!
Zajebisty.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤