Rano obudziłem się niesamowicie wypoczęty, aczkolwiek dziwny sen nie dawał mi spokoju. Nie myśląc wiele o tym, wykonałem poranną rutynę. Dzisiaj czwartek co oznacza mój dzień na siłowni. Jak zazwyczaj zabrałem wszystko co potrzebne i ruszyłem w drogę, zatrzymując się oczywiście w pobliskiej kawiarni aby zagarnąć kawę dla mnie i Kayle. Po jakiś pięciu minutach szybkim krokiem dotarłem na siłownie. Kayle stała przy ladzie i rozmawiała z jakimś podejrzewam klientem. Jej mina była zirytowana. Uporczywy klient- pomyślałem i podszedłem bliżej. Kayle gdy mnie zobaczyła rzuciła mi błagające spojrzenie.
-Hej kochanie!-obeszła ladę, zacisnęła mnie w uścisku szepcąc "pomocy". W tej chwili mnie olśniło.
-Hej! Przyniosłem ci kawę-podałem jej papierowy kubek z gorącym napojem. Chłopak z którym przed chwilą rozmawiała miał zakłopotaną i zażenowaną minę.-Jakiś problem?-zapytałem widząc że nie rusza się z miejsca. W tym momencie jakby się otrząsną, pokręcił głową i odszedł szepcząc ciche "nie". To nie pierwszy raz gdy Kayle musi zmagać się z takimi typami klientów, a ja jako dobry przyjaciel zawsze pomagam. Gdy upewniliśmy się że oddalił się na dobre, mój wzrok znalazł się na brunetce która teraz sączyła pyszny napój.
-Dzięki, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła-uśmiechnęła się i znowu usiadła za ladą.-Czy oni muszą być tacy natarczywi? To chyba widać jeśli nie jestem zainteresowana-dokończyła kręcąc głową ze złości.
-Hej przestań, przecież nie był taki zły-powiedziałem spotykając jej wzrok-może dasz mu szansę?-zapytałem dając jej swoje spojrzenie, złapała mój wzrok. Patrzyliśmy się na siebie przez chwilę po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
-Okej to było dobre-powiedziała gdy nasze śmiechy umarły, wycierając łzy rozbawienia. -Ale dosyć o mnie i moich miłosnych problemach. Porozmawiajmy o twoich....Jak tam z Martiną?-zapytała unosząc brwi z zaciekawienia. I co ja mam jej powiedzieć?
-Spoko-wymamrotałem. Spojrzała na mnie jakbym oszalał.
-Spoko?! Spoko?! Tyle masz mi do powiedzenia?!-krzyczała szeptem.-Wczoraj byłeś zakochany w niej po uszy a teraz mówisz mi spoko? Matko jest aż taka zła? Okazała się zołzą?-nie przestawiała mówić.
-Jeśli się zamkniesz to ci powiem-syknąłem co ją uciszyło. Uniosła ręce w geście obronnym pokazując abym kontynuował.
-Na początku było super myślałem że znaleźliśmy wspólny język-westchnąłem na myśl początku naszej "randki"-a potem powiedziała coś co mnie całkowicie zaskoczyło-przerwałem. Kayle wpatrywała się we mnie nic nie mówiąc, czkając aż kontynuuje.-A potem powiedziała coś o swoim byłym...
-Kto opowiada o swoich byłych na pierwszej randce?!
-Cicho nie w tym sens, nie chodzi o tym że zboczyliśmy na ten tema t a o to kim on jest,..... to Xabiani-powiedziałem a ona zrobiła wielkie oczy. Nastała cisza.
-No tego bym się nie spodziewała-wymamrotała.
-Taa a potem temat się urwał, uratował mnie jej telefon i powiedziała że musi już iść, a właśnie musisz mi pomóc wybrać nowy telefon-przypomniałem sobie.
-Chwila, chwila po prostu wyszła?-dopytywała, mając za mało informacji. Wspominałem już że Kayle jest bardzo ciekawska.
-Tak przeprosiła i wyszła, ale postanowiliśmy się umówić ponownie, nawet dała mi swój numer-uśmiechnąłem się. Może da się to jeszcze naprawić. A tak w ogóle ciekawe czy dzisiaj jest w pracy.
-O no to widzę że masz powód aby kupić nowy telefon-zachichotała.
-Nawet dwa-szepnąłem aby nie usłyszała lecz się pomyliłem. Posłała mi dziwne spojrzenie.
-Słucham-oparła głowę na dłoniach a łokcie na blacie.
-Kiedy wyszła podeszła do mnie dziewczyna która śpiewała na scenie, ma na prawdę wspaniały głos musisz ją usłyszeć-zapewniałem ją.- właściwie to spędziłem z nią pół dnia w tej kawiarni jest na prawdę urocza, i też dała mi swój numer.-zacząłem tłumaczyć jej jak przebiegło całe moje spotkanie z Tori, że jej zaufałem i naszą umowę.
-Chwila! Wracasz na tor?!-Kayle pisnęła zwracając na nas uwagę kilku klientów. Pokiwałem tylko głową. -Matko, już ją lubię. Muszę jej podziękować! Kiedy mnie przedstawisz?-zapytała. Zmarszczyłem brwi.
-Znam ją niecały dzień, daj mi się z nią lepiej zapoznać, nie chcę żebyś ją odstraszyła-uśmiechnąłem się głupio.
-Ha ha bardzo śmieszne-wystawiła język w moją stronę. Czasami zastanawiam się ile ona ma lat bo na pewno nie dziewiętnaście.
-A tak w ogóle gdzie Martina?-zapytałem próbując brzmieć zwyczajnie, natomiast mój ton wskazywał inaczej.
-Nie mam pojęcia, ale jako właściciel tej siłowni może brać wolne kiedy chce więc...-chwila, chwila.
-Kayle ona nie jest właścicielką tylko jej ojciec-poinformowałem ją.
-Co? Nie, to ona jest właścicielką, jej ojciec jest pod nadzorem psychiatrycznym nie mógłby sprawować takiej odpowiedzialności-po takich słowach stanąłem w szoku. Przecież ona sama mi powiedziała że to siłownia jej ojca. Okłamała mnie? Pod nadzorem psychiatrycznym? -Jorge? Wszystko w porządku?-przyglądała mi się.
-Ymm tak, pójdę poćwiczyć. O której dzisiaj kończysz?-zmieniłem temat próbując oderwać się od nowo nabytej informacji.
-Czternasta-odparła, kiwnąłem głową i ruszyłem w stronę szatni. Nie wieżę znam ją jeden dzień a ona już zdążyła mnie okłamać. Widać wczoraj był najdziwniejszy dzień w moim życiu. Zaufałem obcej osobie która jak się okazało ma wspaniała osobowość i piękny głos, a także zostałem okłamany przez druga w której pokładałem nadzieje. Może to musiało się stać? Może Martina nie jest dla mnie a Tori jest? Rozmyślałem tak wchodząc na bieżnię. I oczywiście z kim mi się ona skojarzyła. Martina. Mimo tego że mnie okłamała na mojej twarzy pojawił się głupi uśmiech, nadal ma na mnie taki efekt. A może miała jakiś powód? Jedno wiem nie zwróciłem na nią uwagi tylko przez jej niesamowite ciało lecz coś mnie w niej zaintrygowało, jakbym wiedział że jest niesamowitym człowiekiem pięknym na zewnątrz ale i wewnątrz. Moje myśli zajęły mi sporo czasu przez co niemal nie zauważyłem że już czternasta. Kayle nie lubi czekać więc szybko pobiegłem do szatni się przebrać. Gotowy pognałem do recepcji.
-Dużej nie mogłeś?-zapytała brunetka zirytowanym głosem, przewróciłem na nią oczami. Nic nie mówiąc chwyciłem ją za ramię i wyszliśmy z budynku. Pogoda na zewnątrz była idealna. Bezchmurne niebo i słońce ogrzewające moją skórę. Trzeba się przyzwyczaić taka pogoda będzie coraz częściej, jesteśmy w połowie maja. Aż żałuje że nie chodzę już do szkoły zapewne cieszyłbym się na myśl o nadchodzących wakacjach i odpoczynku. Dobrze że w miarę lubię swoją pracę, gdy jestem blisko toru jestem szczęśliwy nawet jeśli stały się na nim rzeczy które całkiem zmieniły moje życie. Nie mówię tylko o tych złych ale i o dobrych. Mój pierwszy wyścig i mój ostatni.
-Nienawidzę tego bloku-Kayle wymamrotała gdy dotarliśmy przed główne wejście mojego mieszkania. Brunetka od dawna próbuje mi pomóc znaleźć nabywcę na moje mieszkanie, co nie jet proste wręcz przeciwnie. Ale nie tylko o to chodzi, kiedy ją zapytasz czemu jej się nie podoba jej buzia się nie zamknie. Znajdzie tysiąc argumentów od wystroju do sąsiadów po dziwne uczucie jakie ma wchodząc do środka. Dlatego zazwyczaj spotykamy się u niej. Co mi odpowiada jej rodzice są bogaci więc kupili jej własny dom. Za kilka lat to ona przejmie ich firmę, ale gdy teraz nie ma nic do roboty a jest bardzo pracowitą kobietą pracuje na siłowni i nawet tam doskonale się spisuje.
-Nie marudź. Nie jest taki zły-odparłem niezbyt przekonująco. Ona tylko bąknęła ciche "jasne". Szybko znalazłem klucze i puściłem ją przodem.
-I kolejna wada tego bloku....schody. Czemu do cholery nie ma tu windy? Jest tu jakieś dziesięć piętę a windy nie ma-oburzała się musząc wchodzić na ósme pięto gdzie znajduje się moje skromnie mieszkanie.
-Kayle ten blok jest na prawdę stary, wtedy nie było jeszcze wind w blokach-tłumaczyłem.-A poza tym wiesz że mam do niego sentyment, mój dziadek w nim mieszkał-powiedziałem dychając raczej ciężko gdy dobiliśmy szóste piętro.
-Twój dziadek tu nie mieszkał. Tylko przychodził z kumplami aby tu pić w tajemnicy przed twoją babcią-to prawda mój dziadek miał zamiłowanie do alkoholu. Więc raz na jakiś czas mówił babci że idzie w odwiedziny do kolegi a tak na prawdę on i jego kilku kumpli spotykali się tu i pili, nie dużo lecz z umiarem, lecz zawsze gdy tu byli coś się stłukło lub uszkodziło przez co babcia gdy się dowiedziała pewnego razu i wtargnęła do mieszkania była wściekła myśląc że byli tak pijani aż się zawracali rozwalając wszystko. Dziadek nie po wpadce nigdy już tu nie przyszedł lecz także nie sprzedał mieszkania, nikt nie wiedział czemu do póki nie umarł i nie odczytaliśmy testamentu w którym wyraźnie było napisane że jest ono moje. W końcu weszliśmy do mojego mieszkania ciężko dychając.
-Zamiast chodzić i płacić za siłownie powinieneś zrobić kilka rundek na dół i do góry-mówiła machając ręka w górę i w dół. -A nie sorry zapomniałam że ty musisz widzieć Martinę co jakiś czas bo oszalejesz-westchnęła dramatycznie w żartobliwy sposób. Nie mogę doczekać się kiedy ona się zakocha i będę mógł robić to samo. Rzuciłem jej piorunujące spojrzenie na co tylko się zaśmiała. -Gdzie m twój laptop?-zmieniła tema rozglądając się po moim salonie.
-Na kanapie-powiedziałem nalewając sobie wody i biorąc wyka. Po chwili dołączyłem do Kayle i w internecie szukaliśmy odpowiedzialnego telefonu.
-O ten jest fajny-brunetka wskazała na jeden z modeli.
-No czy ja wiem, myślisz że będzie mi pasował?-zapytałem. Spojrzała na mnie głupio lekko uderzając w ramię.
-Jeszcze chwila i oszaleje, to dziesiąty model który ci pokazuje!-zdenerwowała się.
-W sumie nie jest zły, chcę go, zamów-wydałem polecenia które brunetka z chęcią wykonała. -Zamawiamy coś do jedzenia?-zapytałem po chwili. Pokiwała głową.-Pizza?-uniosła kciuk w górę zgadzając się na mój wybór.
--------
Po jakiś dwudziestu minutach do drzwi zadzwonił dzwonek. Odebrałem nasze jedzenie i skierowałem się do kuchni biorąc dwie szklanki i pepsi z lodówki.
-Co się tak szczerzysz do tego telefonu?-zapytałem gdy zauważyłem jej rozmarzony uśmiech i zgrabne palce poruszające się na ekranie dotykowym jej smartfona. Kayle szybko zablokowała ekran i chwyciła jedno pudełko pizzy.
-Przeczytałam coś zabawnego w necie-odparła. Przerwałem moje dotychczasowe czynności i na nią spojrzałem.
-Aha czyli mówisz że pisałaś z internetem?-dopytywałem.
-Pisałam z mamą
-Z takim uśmiechem? A w ogóle przed chwilą powiedziałaś że przeczytałaś coś zabawnego w internecie-wiem że mnie kłamie, niech się przyzna.
-Możesz przestać!-wybuchła. Podskoczyłem na kanapie ze zdziwienia.-Pisałam z kimś, nie twój interes-bąknęła wkładając kawałek pizzy do ust.
-Okej-szepnąłem unosząc ręce. -To jak ma na imię?-taa czas zemsty. Jeśli ona może się ze mną droczyć to ja też.
-Jeśli nie chcesz być za chwilę mokry lepiej się zamknij-syknęła na co się zaśmiałem, i pytałem dalej co było ogromnym błędem gdyż po chwili wstała chwytając szklankę pewną gazowanego napoju i zanim zdążyłem zareagować wylała mi zawartość na głowę. Zebrała swoje rzeczy biorąc pudełko z pizzą i resztę napoju w butelce i skierowała się do drzwi.
-Pa Jorge-krzyknęła zatrzaskując drzwi.
-Zasłużyłem-powiedziałem do siebie. Od dawna wiem że brunetka ma charakterek, z nią lepiej nie zadzierać. Ona nie boi się mówić co myśli, jest pewna siebie. Czasami jej nawet zazdroszczę gdybym ja był taki odważny nie zbierałbym się pół roku na zaproszenie Martiny na kawę.
Westchnąłem cicho i podreptałem do łazienki zmyć z siebie lepką ciecz. Po umyciu mojego ciała wgramoliłem się pod ciepłe pierze i zasnąłem.
Obudził mnie głośny dzwonek, sięgnąłem ręką mając na celu wyłączyć uporczywy budzik, lecz on nie przestawał dzwonić. Otwarłem oczy i zauważyłem że to nie mój budzik dzwoni lecz ktoś do drzwi. Wstałem szybko i poszedłem otworzyć.
-Dzień doby przesyłka do Jorge Blanco-powiedział mężczyzna w średnik wieku podając mi długopis. Podpisałem szybko zabierając przesyłkę. W kuchni sięgnąłem po nóż i ją otworzyłem. W środku znajdował się telefon który wczoraj zamówiłem, szybcy są. Wyciągnąłem go razem z pozostałymi akcesoriami. Po kilkunastu minutach rozpracowywania go, postanowiłem wpisać do niego wszystkie numery. Wraz z numerem od Tori i Martiny. Napisałem do Tori krótką wiadomość aby też miała mój numer, chciałem zrobić to samo z szatynką lecz coś mnie powstrzymało. Co jeśli już o mnie zapomniała albo będzie to niezręczne. Po dłuższych rozmyśleniach postanowiłem napisać " Hej tu Jorge, piszę abyś miała mój numer" wyślij. Okej to było trochę niegrzeczne. A co jeśli pomyśli że nie chcę do niej pisać albo że napisałem tylko z grzeczności. I w takich momentach przydałaby mi się pewność Kayle. Mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałem na urządzenie w moich dłoniach i zobaczyłem wiadomość od.....
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ahh Ohhh kto to będzie!?
Nima Jori ani Jortini ale za to szybsza aktualizacja.
Dodałam post z bohaterami aby was zapoznać z ich wizerunkiem.
W komach napiszcie co o nich myślicie i której postaci chcecie więcej.
Leonettta !
OdpowiedzUsuńGENIALNY"CUDOWNY WSPANIAŁY !
Boski. Hmm Jorge wysłał do dziewczyn wiadomości. Która odpisała jako pierwsza? To chyba nie Tini 😞
OdpowiedzUsuńKayle ma trudny charakterek. Przynajmniej się dogadują. Jorge wraca do motocrossu.
Tini go okłamała? Ojciec ma problemy psychiczne? Ciężki temat.
Cudowny.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤