Strona główna

piątek, 20 maja 2016

"Show Me Love" Rozdział 5 "Blondi"

....zobaczyłem wiadomość od....Tori i Martiny. Po chwili zastanowienia otwarłem wiadomość od Tori :"Hej Jorge! Kupiłeś telefon?! Muszę zobaczyć. Spotkamy się? ". Po odczytaniu na moich ustach pojawił się wielki uśmiech na myśl o blondynce. Zabrałem się do odpisywania: "Jasne! 14 ci pasuje?", nie musiałem czekać długo na odpowiedź:"Pewka. Spotkamy się na torze, muszę zobaczyć jak jeździsz ;))". Moje ciało natychmiast się napięło na myśl o ponownej jeździe. Po wypadku w ogóle nie jeździłem motocyklem ani samochodem, nawet na rower nie wsiadłem. No trudno raz się żyje, w sumie tęsknie za adrenaliną przepełniającą moje ciało, te emocje przed każdym wyścigiem i duma po wygranej. Moje myśli kłębiły mi się w głowie, prawie zapomniałem że Martina też mi odpisała. Pewnie coś w stylu "aha" albo "okej". Serce zaczęło bić mi szybciej, nie wiem z jakiego powodu czy na myśl o tym co w niej będzie czy po prosu że to piękna szatynka pisze. Lekko dygoczącym palcem kliknąłem na wiadomość otwierając ją: "Hej Jorge. Jeszcze raz przepraszam za przerwanie spotkania. Może umówimy się dzisiaj? Mam czas o 14." I w tym momencie przyrzekam że moje serce stanęło na moment aby potem zabić jak oszalałe.  Na serio?! I co ja mam jej teraz odpisać, nie mogę wystawić Tori. Do mojej głowy wpadła niezbyt dobra myśl ale pod wpływem chwili napisałem ją" " Hej. Niestety dzisiaj nie mogę, moja mama jest w szpitalu i idę ją odwiedzić. Może kiedy indziej?" -wyślij. Błagam niech na to pójdzie. " Nie martw się, rodzina jest najważniejsza. Proponuje jutro? Znam świetną włoską restaurację." Od razu się uśmiechnąłem, uwielbiam włoskie jedzenie. "Super. Juro dogadamy się co do godziny. Miłego dnia." Trochę kiczowate ale miłe. W odpowiedzi wysłała tylko uśmiechniętą buźkę. No to problem z głowy, coś czuje że dzisiaj z mojej głowy nie wyjdziesz-pomyślałem. Szybko spojrzałem na zegarek na którym widniała godzina 12. Aż tak długo spałem? Myślałem że jest max 9. No cóż, wstałem z kanapy i udałem się do kuchni w celu zrobienia sobie kawy. Ostrożnie otworzyłem szafkę, aby jej ponownie nie zepsuć. Myśląc nad tym więcej, uświadomiłem sobie że miną już tydzień od zepsucia ostatniej rzeczy, nowy rekord. Ciekawe co jest tego przyczyną, coś lub ktoś mi musi przynosić szczęście. Nie śpiesząc się wcale po upływie trzydziestu minut mój kubek po kawie był pusty, jak i mój brzuch z którego wydobywały się głośnie odgłosy. Spojrzałem do lodówki aby się przekonać że zostały mi tylko płatki śniadaniowe, muszę zrobić potem zakupy. Po zjedzeniu najważniejszego posiłku w ciągu dnia poszedłem się przebrać, zabierając moją dawną torbę z strojem i kaskiem i opuściłem mieszkanie. Zostało mi jeszcze 45 minut do spotkania, ale dojście na tor zajmuje dobre 20 plus muszę się przebrać co daje mi kolejne 10 i do tego będę musiał uporać się z Valerią, dziewczyną tysiąc pytań na sekundę. Idąc po chodniku w stronę toru podziwiałem piątkową pogodę i otaczających mnie ludzi szykujących się na weekend, których było dosyć sporo. Po jakiś piętnastu minutach moim oczom z oddali ukazał się tor i jeżdżący na nim zawodnicy. Swoich czasów pamiętam jak próbowałem nauczyć Kayle jeździć co nie było dobrym pomysłem, ta dziewczyna jest mega niezdarna potrafi potknąć się o własne nogi lub o płaski chodnik trzy razy w ciągu pięciu minut. Z rozmyśleń wyrwała mnie machająca do mnie Valeria.

-Jorge?! Co ty tu robisz, dzisiaj nie masz zmiany.-spojrzała na grafik. Zważając że nic  nie odpowiedziałem, przyglądnęła mi się a jej źrenice rozszerzyły się a postura napięła. -Po co ci ta torba?-wskazała palcem na niebiesko-czarną torbę w mojej prawej ręce.

-Pomyślałem że dzisiaj pojeżdżę-wymamrotałem nieśmiało. Mina Valerii była bezcenna; szok i zadowolenie przeszywały jej posturę. Zaśmiałem się z brunetki.

-Kto?-wypowiedziała szybko. Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc.-Och! Kto cię nakłonił? I nie mów mi że nikt.-ostrzegła.

-Pewna blondynka-odparłem.

-Sorry ale z tego co wiem to ty nie znasz żadnej blondynki, myśląc nad tym to otaczasz się samymi brunetkami-pokręciła palcem,

-Teraz już znam-wzruszyłem ramionami.

-Od kiedy?-jej ton był zdziwiony.

-A od wczoraj-Val miała już otwierać buzię, aby zadać kolejne pytanie-I koniec pytań. Dzisiaj ją poznasz, przychodzi na tor-wytłumaczyłem.

-Super! Ej, ej chwila a co z Martiną?

-Jesteśmy umówieni na jutro

-Jorge.. jestem twoją przyjaciółką ale nie zamierzam popierać tego że lecisz na dwa fronty- o czym ona mówi jakie dwa fronty.

-Val, o czym ty mówisz? Nie lecę na żadne fronty. Na razie jesteśmy znajomymi, przecież to nie tak że poszedłem z nią do łóżka-oburzyłem się.

-Ale chciałbyś-bąknęła cicho, abym nie usłyszał no coś jej się nie udało.

-Dobra, wiesz co? Nie mam zamiaru się z tobą kłócić bo nie wiesz jak jest-i po tych słowach odszedłem od brunetki, idąc się przebrać. Nie wierzę że oskarża mnie o takie rzeczy, znamy się już tyle lat i ona podejrzewa mnie o dwulicowość. Przez całe moje życie byłem tylko w związku z jedną osobą której nigdy nie zdradziłem, nie to co Stephie. Wiem jak smakuje zdrada i przyjemne to uczucie nie jest.

-Jorge?-ktoś szepną pukając w drzwi przebieralni.

-Odejdź nie chcę z tobą gadać-syknąłem ze złością w głosie.

-Jorge przepraszam, wiem że byś tego nigdy nie zrobił, poniosło mnie. I wiem też że myślisz o tej suce więc przestań-to prawda myślałem o niej. Wnikając w to głębiej, może to przez nią mam uraz do blondynek. Kto wie? Nie zastanawiając się długo wpuściłem moją przyjaciółkę do środka.

-Wybaczam-przytuliłem ją, po chwili puszczając. Razem wyszliśmy aby udać się do garażu z numerem 9 tak jak na moim stroju. Spojrzałem na maszynę i wszystkie wspomnienia odżyły, te dobre i złe. Wyprowadziliśmy mój motocykl kierując się w stronę warsztatu, aby sprawdzić czy wszystko działa. Nawet nie wiem czy Val naprawiła hamulce po moim wypadku, zapewne tak. I znając życie doglądała go co jakiś czas jakbym przypadkiem zmienił zdanie. Przyglądając mu się wiedziałem że mam rację po jego idealnym stanie.

-Widzisz doczekałeś się-Val wyszeptała.

-Taa-odparłem kiwając głową. Dziwnie na mnie spojrzała.

-Mówiłam do niego-wskazała na motocykl. Przewróciłem oczami.

-Jorge!-usłyszałem znajomy głos za moimi plecami.

-Tori!-zakleszczyłem blondynkę w uścisku. Czułem przeszywający wzrok Valerii , aczkolwiek nie znajdował się on na mnie a na Tori. Brunetka odkąd dowiedziała się o zdradzie Stephie zrobiła się bardzo opiekuńcza, sprawdzała każdą dziewczynę z którą choćby porozmawiałem. Chwyciłem Tori za ramię i podprowadziłem bliżej Val.

-Val to moja koleżanka Tori, Tori to moja przyjaciółka Valeria-kobiety podały sobie ręce.

-Hej Jorge trochę mi o tobie opowiedział-powiedziała, co jest prawdą gdy opowiadałem jej o moim wypadku nie ominąłem faktu że jedną z osób które najbardziej mi pomogły była brunetka.

-Mam nadzieję że same dobre rzeczy-spojrzała na mnie przymrużając oczy.

-Ależ oczywiście!-wykrzyknęła. Ktoś tu ma dużo energii dzisiaj. Wszyscy we trójkę się zaśmialiśmy.

-Twój motor jest sprawny i gotowy do jazdy-wziąłem głęboki oddech. Chwyciłem za maszynę prowadząc na tor. Obie podążały za mną cichym krokiem nic nie mówiąc. Otrząsłem głowę z myśli i powoli usiadłem na nim. Obracając głowę widziałem brunetkę szepczącą " uważaj na siebie" która miała szkliste oczy i blondynkę mówiącą "dasz radę" i zaciskającą kciuki. Kiwnąłem głową do nich unosząc kciuk w górę i założyłem kask.

-Raz się żyje-szepnąłem do siebie, zaciskając dłonie na kierownicy. Na moje szczęście tor był pusty, i w myślach dziękowałem że niema ani śladu po Xabianim. Uruchomiłem silnik który zawarczał i powoli ruszyłem, drogą dookoła toru gdzie nie ma żadnych wybić. Głupi nie jestem to moja pierwsza jazda nie zamierzam kierować się na głębokie morze. Zrobiłem kilka rundek z każdą przyśpieszając trochę. Val i Tori dumnie stały przy barierkach, brunetka aż płakała ze szczęścia a blondynka miała największy uśmiech na twarzy.

-Jorge chodź odpocznij!-Valeria krzyknęła gdy obok nich przejeżdżam. Lekko skinąłem głową i robiąc ostatnie okrążenie zszedłem z toru.

-Byłeś wspaniały!-wykrzyknęła Tori podskakując. Na serio trzeba jej ograniczyć cukier, aczkolwiek wyglądała rozbrajająco. Po ściągnięci kasku wyszczerzyłem do niej zęby. Mój wzrok przykuły dwie postacie stojące przy jednym z garażów. Przymrużyłem  oczy przyglądając się, wiem do kogo on należy ale wolałem się upewnić. Jedną z postaci na pewno był Xabiani a druga niesamowicie mi kogoś przypominała. I w tym momencie kobieca postać się odwróciła i ujrzałem te czekoladowe oczy. Nie wiedziałem co myśleć ani jak zareagować więc stanąłem jak słup soli. Byłem wściekły na nią ale i na siebie gdy zobaczyłem jej minę ze zranionym wyrazem. Ze swojej złości zapomniałem że teoretycznie jestem w szpitalu u mamy. Dwa uczucia mieszały się we mnie i nie wiem które było silniejsze. Mój oddech zatrzymał się w moim gardle gdy zauważyłem szatynkę kierującą się w moją stronę.

-Jorge?-zapytała-Co ty tutaj robisz?-założyła ręce na klatkę przyglądając mi się. Jej wzrok powędrował na osoby za mną, zaśmiała się ironicznie.

-Wiesz co nie mów. Sama widzę-wskazała na blondynkę. Zapewne poznała ją z kawiarni. Aby tego było mało Xabiani także dołączył do naszej grupki. Ignorując jego przybycie zwróciłem się do Martiny.

-To nie tak jak myślisz. A w ogóle nie zamierzam ci się tłumaczyć. Sama masz wiele do wyjaśnienia.-odparłem suchym tonem.

-To wy się znacie?-zapytał ten debil stojący moim zdaniem za blisko szatynki. Oboje go zignorowaliśmy.

-Ja? To nie ja kłamię że idę odwiedzić matkę w szpitalu a spotykam się z jakąś blondi-prychnęła ze złością.

-Po pierwsze to nie jakaś blondi bo ma imię, Tori dla twojej informacji-wybroniłem blondynkę  z grzeczności nie odezwała się po obraźliwym komentarzu z ust szatynki.

-Nie interesuje mnie jej imię. I niby kiedy Cię okłamałam?-spojrzała na mnie.

-Och no nie wiem pani właściciel siłowni-warknąłem. Moje słowa totalnie zbiły ją z tropu.

-Skąd o tym wiesz?-szepnęła łamliwym głosem aż zrobiło mi się jej przykro. Już nie była taka pewna siebie, teraz stała przede mną ze spuszczoną głową bawiąc się kawałkiem swojej bluzki. Miałem straszną ochotę ją przytulić i nigdy nie wypuścić.

-O twoim ojcu też wiem, choć nie wiem czy prawdę-dodałem. Kayle może powiedziała mi o jej ojcu pod nadzorem psychiatrycznym i może i jest niesamowitą plotkarą a no właśnie plotka-nie zawsze jest prawdą, lecz zawsze trochę jej zawiera. Szatynka natychmiast na mnie spojrzała.

-Jorge mogę ci to wyjaśnić ale nie wiem czy chcę po tym jak mnie okłamałeś-poczucie winy mnie ogarnęło. Na myśl o zmarnowaniu swojej szansy z Martiną zakręciło mi się w głowie.

-Tu też nie byłaś całkiem szczera a jakoś dałem ci drugą szansę-kątem oka spojrzałem na Xabianiego, który miał zakłopotaną minę.

-Dobra zapytam jeszcze raz. Skąd się znacie?-idiota otworzył swoją gębę wytwarzając najokropniejszy dźwięk na świecie.  Skrzywiłem się na niego.

-Nie twój interes-prychnąłem.

-Och ależ mój, chyba mam prawo wiedzieć z kim spotyka się moja dziewczyna-wskazał na szatynkę na którą szybko spojrzałem.

-Byłą, byłą dziewczynę-syknęła poprawiając go. Przewrócił oczami.

-Przecież cię przeprosiłem-zbulwersował się. Nie chcąc być trzecim kołem w rozmowie odwróciłem się na pięcie i odszedłem od parki.

-To jest Martina?-Valeria zapytała gdy doszliśmy do warsztatu. Pokiwałem lekko głową. Mój wzrok niechcący powędrował z powrotem na Martinę i Xabianiego. W tym momencie nadal rozmawiali, widocznie on ją przepraszał a ona była bliska wybaczenia mu, aczkolwiek tak mi się zdało. Poczułem jak się we mnie gotuje, chwyciłem kask i motocykl wsiadając szybko na niego i wjechałem na tor. Tym razem zacząłem jeździć po górkach z coraz większą prędkością.  To nie pierwszy raz kiedy w taki sposób rozładowywałem swoja energię. Z sekundy na sekundę nabierałem coraz większą prędkości unosząc się coraz wyżej z każdym wybiciem. Kątem oka widziałem Valerię i Tori z przerażonymi minami goniących w moją stronę do barierek. Niestety moja przerwa w treningach i odzwyczajenie od maszyny spowodowały że straciłem kontrolę nad kierownicą. Wszystko działo się tak szybko że sam nie wiedziałem co się dzieje. Próbowałem odzyskać kontrolę lecz nic z tego. Zacisnąłem oczy przy gotując się do upadku, chwilę po tym uderzyłem o piaszczyste podłoże, mój motocykl kilka metrów dalej. Stłumione głosy trzech postaci dotarły do moich uszu. Jeden należał do Valeri który z łatwością poznałem, drugi do Tori cały ochrypnięty ze strachu i trzeci którego się niespodziewaniem należał do Martiny. Pewnie skończyła w końcu rozmawiać z tym baranem. Valeria sunąc na kolanach, przykucnęła tuż przy mojej głowie. Delikatnie spojrzała przez szybkę od kasku na mnie a potem na całe moje ciało. Za jej plecami Tori stała z telefonem w ręku, zapewne dzwoniąc na pogotowie.

-Jorge! Jorge! Jeśli mnie słyszysz ściśnij moją-Valeria chwyciła moją prawą dłoń czekając na mój ruch. Jej oczy coraz bardziej napełniały się łzami. Słyszałem ją ale czy mogłem zareagować?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bam! Bam! Bam!
No w przednim rozdziale nie było praktycznie wcale Jori i Jortini, co powoli będzie się zmieniać. Martina skrywa więcej tajemnic niż wam się wydaje......dowiecie się jakie czytając.
Jorge miał wypadek- Poważny?
W komentarzach napiszcie co myślicie o tym rozdziale.
Ciekawa jestem czy ta kolacja Jortini  jest nadal aktualna ;))




5 komentarzy:

  1. Genialny
    Cudowne
    Nawzajem sie okłamują z Tini ale nadal im kibicuje .
    !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. To się porobiło. Jorge okłamał Tini i umówił się z Tori. Wkurza mnie ta blondi. Jorge z Tini się trochę posprzeczali. Czułam, że jego kłamstwo wyjdzie na jaw. Miał wypadek. Coś mu się stało? Oby nic poważnego.
    Raczej ich spotkanie nie będzie aktualne. Ona ma więcej tajemnic? Może być ciekawie.
    Cuuuddooowny :* ❤
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Co tu się dzieje?
    Leon okłamuje Vils
    A potem jego kłamstwo wychodzi na jaw
    Leon czy ty zarejestrowałeś dwa fronty?
    Serio???
    Ile ty masz lat 5?
    Albo jedna albo druga
    Ale jednak JA wolę Martinę
    Rozważ moją poszyciĘ
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń