Strona główna

czwartek, 13 października 2016

"Wszystko czego pragnę" OS cz.1

Nie sądzę że znam kogoś kto by uśmiechał się tak mocno w poniedziałkowy poranek jak ja w tej chwili. Lecz gdyby jego widokiem była śliczna szatynka o karmelowej skórze na pewno by tak było. Nie chciałem opuszczać ciepłego łóżka a już na pewno nie jej. Niestety pieniądze same się nie zarobią. Wstałem powoli aby nie obudzić mojej pięknej dziewczyny i poszedłem do łazienki wziąć poranny prysznic. Gdy już okrzesałem się, wybrałem garnitur zauważyłem że szatynka zaczyna się budzić na co na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech.

-Hej-szepnąłem zbliżając się do krawędzi łóżka. Powoli otworzyła swoje zaspane oczy a jej wzrok zatrzymał się na mojej twarzy.

-Hej-odszepnęła z uśmiechem.-Wychodzisz już?-zapytała podnosząc się na łokciach.

-Yhm-mruknąłem twierdząco na co się zadąsała. Zaśmiałem się lekko przysiadając na skraju łóżka. -Dzisiaj wrócę trochę później-dodałem na co stęknęła wduszając swoją głowę w poduszkę. -Przepraszam kochanie ale mamy komplikacje w firmie-pogładziłem jej policzek.

-Okej rozumiem-westchnęła-Mam czekać?-uniosła brew.

-A mogłabyś?-uniosłem brwi z nadzieją. Uśmiechnęła się pocieszającą i nachyliła zamykając nasze usta w krótkim pocałunku.

-Kocham Cię-szepnąłem tuż po oderwaniu.

-Ja Ciebie też-musnęła moje usta po raz ostatni.

-----------------------------------------

-Dzień dobry panie Blanco-usłyszałem od razu po wejściu do mojej firmy adwokackiej. Elegancko ubrana kobieta od razu do mnie podeszła z teczką w ręku.

-Dzień dobry-odparłem.

-Pan Colone poprosił aby to panu przekazać-powiedziała przekazując mi czarną teczkę którą od razu otwarłem.

-Co to jest?-zapytałem lekko zakłopotany papierami w środku niej.

-Przykro mi ale nie mam pojęcia. Pan Colone nic nie powiedział-odparła zestresowana. Westchnąłem głośno kiwając głowo. Wziąłem teczkę pod pachę i udałem się do biura mojego przyjaciela.

-Co to ma być?-wszedłem bez pukania rzucając mu teczkę na biurko.

-Och Jorge ciebie też milo widzieć!-powiedział sarkastycznie na co przewróciłem oczami.- A to moi drogi przyjacielu nasz przyszły zysk-odparł na co spojrzałem na niego marszcząc brwi.

-Nathan do rzeczy. Nie mam czasu na twoje pierdoły-bąknąłem siadając na przeciwko mojego przyjaciela, tak że oddzielało nas jego wielkie biurko. Szybko uniósł ręce w geście obrony.

-Przejrzałeś papiery?-zapytał.

-Tak-odparłem krótko.

-I co?-zapytał podekscytowany. Kompletnie nie rozumiałem jego entuzjazmu.

-No i co? co?-zapytałem-Dałeś mi pełno wykresów. Nie mam pojęcia czego one dotyczą-pokręciłem głową. Nathan nic nie mówił tylko podniósł teczkę i wyciągną dwie kartki.

-Otóż to na tym wykresie widać zyski firmy-kiwną głową w stronę kartki w jego prawej ręce. Znajdował się na niej wykres z dotychczasowymi zyskami firmy, które jak dla mnie były zadowalające. -A tu-wskazał na drugą kartkę.-Zyski jakie moglibyśmy mieć-uśmiechnął się szeroko. Zabrałem kartkę z jego ręki przyglądając się wykresowi.

-Okej jak to uzyskać?-zapytałem oddając mu kartkę.

-Kojarzysz może nazwisko Hudson?-zapytał. No oczywiście że kojarzę nazwisko prezesa naszej konkurencji.-Po twojej minie zgaduje że tak-zaśmiał się.-Chcą odkupić od nas firmę-powiedział spokojnie.

-Co?!-wykrzyknąłem wstając natychmiast z krzesła.-Czyś ty oszalał?!-wrzeszczałem w złości.

-Hej, hej uspokój się-wybuchnął śmiechem.

-Z czego się śmiejesz?!-zapytałem zdezorientowany.

-Z twojej miny. Słuchaj propozycja jest prawdziwa ale na serio myślałeś że będę cię próbował do niej namówić?-zapytał retorycznie-Przecież wiem jak nienawidzisz Hudsona-zaśmiał się.

-Jesteś idiota. Wiesz?-pokręciłem głowa.- Tylko po to chciałeś abym przyszedł?-wstałem z fotelu szykując się do wyjścia.

-Nie, nie. Chciałem zapytać czy mogę dzisiaj wyjść wcześniej-odparł.

-Znowu?-zdziwiłem się.

-Taa mówiłem ci że mam sprawy do załatwienia-powiedział poprawiając czarny krawat.

-Słuchaj jeśli masz jakieś problemy....powiedz. Mogę ci pomóc-powiedziałem. Zaczynałem martwić się o mojego przyjaciela który ostatnio dziwnie się zachowuje. Mam nadzieje że nie popadł w żadne długi. Nathan od zawsze był chytry na kasę przez co hazard szybko go wciągną. Nieraz narobił sobie długów przez co później ratowałem jego dupę. Znamy się tak długo że jest dla mnie jak brat.

-Jorge dzięki. Ale to nic takiego.-uśmiechnął się nerwowo.

-Okej idź. Widzimy się jutro-powiedziałem i opuściłem jego gabinet udając się do mojego. Usiadłem w moim wygodnym fotelu i zacząłem przeglądać papiery jak robię każdego ranka. Godząc się na przejecie biznesu po rodzicach moje życie szybko popadło w rutynę. Jedyne co utrzymuje mnie przy zdrowych zmysłach to moja przepiękna dziewczyna. Na myśl o nie od razu poprawił mi się humor.

----------------
-Hej Jerry!-krzyknąłem zatrzymując brata mojej dziewczyny. Niskiego wzrostu blondyn od razu się obrócił.

-Hej! Jak tam?-uśmiechnął się.

-Mam sprawę-wyszczerzyłem się na co dziwnie na mnie spojrzał.

----------------

-Okej a może ten?-zapytał Jerry. Spojrzałem na obiekt w jego dłoni a  na mojej twarzy pojawił się grymas.-Czyli nie...-wymamrotał.

-Jest ładny ale nie ma tego czegoś w sobie-pokręciłem głową.

-Jorge stoimy już tu godzinę. Po prostu wybierz jeden.-westchnął.

-Jak? Wszystkie są ładne ale czegoś im brakuje-bąknąłem.

-I jak panowie? Któryś się spodobał?-zapytała blond włosa ekspedientka.

-Niestety ale nie-pokręciłem głową. Kobieta przez chwile się zastanawiała przyglądając moim ubraniom.

-Niech pan zaczeka-powiedziała udając się na zaplecze. Po chwil pojawiła się ponownie z małym pudełeczkiem w ręku. -Niech pan spojrzy na ten-powiedziała.

-Jest piękny-szczęka niemal mi opadła gdy zobaczyłem pierścionek zaręczynowy który według mnie ma "to coś".

-No jego cena też jest piękna-usłyszałem głos Jerrego który tak jak ja wpatrywał się w to cudeńko. -Jorge jesteś pewny...

-Bierzemy!-uciąłem go podekscytowany szybko kiwając głową w stronę ekspedientki. Ta jedynie się uśmiechnęła.

--------------------
Właśnie byłem w drodze do mojej willi którą dzieliłem z moją dziewczyną, wkrótce narzeczoną....mam taką nadzieje. Po drodze zdążyłem kupić jeszcze kwiaty. Róże. Jej ulubione. Kiedy już dotarłem całe nerwy opadły na mnie. A co jeśli powie "nie"? Szybko odgoniłem pesymistyczne myśli z głowy i wysiadłem z mojego czarnego BMW x6. Po cichu otwarłem drzwi kluczem wystawiając nogę przez próg. W domu panowała głucha cisza. Lekko zdziwiony gdzie szatynka się znajduje wszedłem w głąb gigantycznego salonu.

-Kochanie?-zapytałem. Nic. Nie myśląc wiele postanowiłem pójść do naszej sypialni. Pewnie zasnęła. Zacząłem powoli wchodzić po schodach na górę, dopiero wtedy usłyszałem cichą muzykę albo telewizor grający. Dlatego mnie nie słyszała-pomyślałem. Z uśmiechem na ustach stanąłem przed drzwiami sypialni, poprawiłem garnitur, sprawdziłem pierścionek i kwiaty. Trzęsącą ręką sięgnąłem po klamkę. Moje serce waliło jak oszalałe a oddech był przyśpieszony. Powoli otworzyłem drzwi spodziewając się widoku szatynki leżącej na łóżku. I tak było. Szatynka leżała na łóżku. Naga. A na niej jakiś mężczyzna. Znajomy mężczyzna. Nawet nie zauważyli jak wszedłem. W szoku upuściłem kwiaty na podłogę co zwróciło na mnie ich uwagę. Oboje spojrzeli na mnie w czystym szoku.

-Jorge-wypowiedziała z przerażeniem.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest to bardziej mini opowiadanie niż one shot. Na razie nie wiem ile będzie części na razie mam napisane 3, piszę 4 więc na pewno będę częściej dodawać.

5 komentarzy:

  1. To już chyba wiemy dlaczego przyjaciel szybciej musiał wyjść z firmy 😢Może przyszłość żapowiada się bardziej kolorowo💞 czekam na więcej tych Twoich pięknych opowiadań 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER :* <3
    mam nadzieje że będzie lepiej

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze jakbym wiedziała kim jest szatynka to by było dobrze 😂😂
    Nie sądzę żeby to była Tini, bo jeśli jest to opo o Jortini to musiałby jej wybaczyć zdradę.
    Coś mi się wydaje, że był to jego przyjaciel.
    Swoją drogą jeśli to prawda to naprawdę jest głupi. Nie mógł iść z nią do siebie albo do hotelu gdzie ich nikt nie zauważy?
    Jorge się chciał oświadczyć. Nici z oświadczyn.
    Czekam na kolejne części :**
    Cudowny.

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. o jejku jaki cudowny, czekam na kolejne części!

    OdpowiedzUsuń