Rok później:
-To samo-wybełtałem do barmana po raz kolejny dzisiejszego wieczoru. Mężczyzna nawet na mnie nie zerknął jedynie podał czego żądałem. Tak otóż to spędzam każdy mój piątkowy wieczór. W barze. Samotnie ale tylko na początku.
-Poproszę Marini-usłyszałem głos obok mnie. Automatycznie spojrzałem w bok. Moim oczom ukazała się kobieta o kasztanowych włosach. Nawet nie zwróciła na mnie uwagi.
-Hej-powiedziałem zwracając na siebie uwagę. Zdziwiona spojrzała na mnie.
-Hej..-powiedziała niezainteresowana odwracając swój wzrok z powrotem w stronę baru.
-Jak ci na imię ślicznotko?- zapytałem dotykając jej uda. Miała na sobie krótką czarną sukienkę, która pokazywała jej kształty. Brunetka szybko zrzuciła moją dłoń na co zmarszczyłem czoło. -Słuchaj...zapłacę....sporo-wymamrotałem a w odpowiedzi mój policzek zaczął niesamowicie boleć. Właśnie dostałem od niej z liścia. Ma charakterek.
-Przeszkadza pani?-zapytał napakowany barman. Dziewczyna spojrzała w moją stronę i pokręciła głową.
-Nie, wszystko w porządku-odparła z uśmiechem. Spojrzałem na kieliszki przede mną i wypiłem wszystkie na raz.
-Nie za dużo?-ten sam głos zapytał kpiąco. Spojrzałem w bok dziwiąc się że owa brunetka nadal tu jest.
-Wiem ile mogę-burknąłem.
-Jasne-odparła sarkastycznie i odeszła zostawiając mnie samego. Posiedziałem jeszcze przy barze po czym zacząłem się zbierać. Dzisiaj wypiłem nieco więcej i nie miałem pojęcia co się dookoła mnie dzieje. Próbowałem złapać taksówkę ale nic z tego.
-O mój Boże nie mogę na ciebie patrzeć-usłyszałem zza pleców. Odwróciłem się jak najszybciej spoglądając na brunetkę z baru. Podeszła do mnie powoli z rękami na piersi.-Zamówiła taksówkę. Mam dobre serce i nie mogę patrzeć jak machasz do samochodów. Tak apropo to jest parking.-wskazała dookoła. Rozejrzałem się i faktycznie znajdowałem się na pieprzonym parkingu. Musiałem wyjść tyłem baru a nie przodem. Ale przysiągłbym że samochody się poruszały. Spuściłem głowę z zażenowania. -Idziesz czy nie?-zapytała wskazując na żółty samochód. Nie mając innego wyjścia podążyłem za nią.
Po chwili jazdy brunetka znowu się odezwała. Strasznie dużo gada.
-To powiesz mi gdzie mieszkasz?-zapytała.
-Nie-odparłem.
-Co?-pisnęła. -Jak to nie?-domagała się odpowiedzi.
-Nie-powiedziałem ponownie.
-To co ja mam z tobą zrobić?-zapytała mnie lub siebie. Sam nie wiem. Byłem tak zmęczony że oczy same mi się zamykały.
-Halo halo nie śpij nie zamierzam cię dźwigać-poczułem klepanie po policzkach.-Jesteśmy-powiedziała wychodząc z taksówki i otwierając drzwi z mojej strony.-Wstawaj-rozkazała. Posłusznie wykonałem jej polecenie. Kobieta której imienia nie znam zapłaciła za taxi i pociągła mnie w stronę jakiegoś domu. Weszliśmy do środka.
-Spisz na kanapie-powiedziała popychając mnie na szarą jak się okazało niewygodną kanapę. Lepsze to niż nic. -Dobranoc-usłyszałem i brunetka zniknęła mi z oczu. To tak się traktuje gości? Westchnąłem głośno i w niewygodnej pozycji na niewygodnej kanapie usnąłem.
------------------------
Powoli zaczynałem mieć problemy z oddychaniem. Śniło mi się że mnie ktoś dusi. Szybko otwarłem oczy unosząc się z kanapy. Moim oczom ukazał się czarny kot. Musiał spać na mojej twarzy. Szybko wstałem z kanapy i dopiero wtedy zauważyłem że nie jestem u siebie. Byłem lekko zdezorientowany lecz po chwili urywki ze wczoraj dały mi do myślenia.
-Ooo wstałeś-usłyszałem damski głos. Moim oczom ukazała się brązowooka piękność. Mój wzrok powędrował po całej jej figurze.
-Twój kot o mało mnie nie zabił-niezłe przywitanie Jorge-pomyślałem. Brunetka zmarszczyła brwi.
-Pan puszek?-zapytała jakbym znał odpowiedź. Na widok kota na kanapie uśmiechnęła się i wzięła go na ręce.
-A tak w ogóle dzięki za noc...mam nadzieje że wiesz że to było jednorazowe-powiedziałem prostując koszulę którą miałem na sobie. Brunetka popatrzała na mnie nie wiedząc o czym mówię.
-Ty-ty myślisz że my ze sobą?-wskazała na nas po czym wybuchnęła śmiechem.
-O co ci chodzi?-zdenerwowałem się.
-Nie spaliśmy ze sobą-odparła nadal cicho się śmiejąc.
-Och-westchnąłem.
-Ta och. Byłeś tak pijany że próbowałeś złapać taksówkę na parkingu więc się zlitowałam-zaśmiała się.
-Oo ymm dzięki za pomoc ale będę już leciał.-powiedziałem próbując jak najszybciej się stąd wydostać.
-Chwila chwila nie tak szybko. Zmarnowałeś mi piątkowy wieczór. Jesteś mi coś winien.-powiedziała.
-Ile?-burknąłem wyciągając portfel.
-Obiad wystarczy-odparła z uśmiechem.
-W sensie randka?-zdziwiłem się. Brunetka po raz kolejny wybuchnęła śmiechem. Przewróciłem oczami z irytacji.
- Nie to nie randka. Po prostu zabierasz mnie na obiad za który płacisz. Proste? Proste-uśmiechnęła się roześmiana.
-Okej będę o piętnastej-w końcu jestem jej coś winien.
-O czternastej-poprawiła mnie.-A tak w ogóle to jestem Martina.
-Jorge-odparłem opuszczając jej dom.
-----------------------
Po kilku godzinach znowu stałem przy tych samych drzwiach czekając aż Martina mi otworzy. Na szczęście była sobota więc nie muszę iść do firmy.
-Spóźniony-powiedziała Martina od razu po otwarciu drzwi. Bez innego słowa wyszła i zamknęła drzwi na klucz. Była ubrana bardziej codziennie a na jej twarzy był jedynie lekki makijaż ale nadal zachwycała urodą. Bez słowa wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy do restauracji w której wcześniej zabukowałem stolik. Po tym jak usiedliśmy a kelner nas obsłużył nastała niekomfortowa cisza.
-Więc...-zaczęła.-Opowiedz mi coś o sobie-powiedziała nachylając się w moją stronę.
-No dobrze. A więc siedzę tu z jakąś dziewczyną której kompletnie nie znam. Nie chcę tu być, ale muszę i w dodatku ta nieznajoma wypytuje mnie o moje życie prywatne. Cudownie nie?-zapytałem chamsko. Delikatny uśmiech który miała dotychczas brunetka na sobie natychmiast zniknął. Po raz pierwszy od dawna zrobiło mi się głupio.
-Wiesz co masz rację. Sama nie wiem co tutaj robię z takim dupkiem i chamem jak ty. -powiedziała ze złością wstając od stołu. Przez ten rok tyle osób zdołało mi to powiedzieć ale dopiero jej słowa mnie dotknęły. Byłem w takim szoku że nie nie zauważyłem jak Martina zniknęła. Ale na pewno nie z mojej głowy. Cały czas jej słowa krążyły po moich myślach nie dając mi spokoju. To prawda stałem się dupkiem, jestem nim. Ale z jakiegoś powodu nie chcę aby ona tak o mnie myślała.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No cóż....
Świetny :**
OdpowiedzUsuńZa to chamstwo to Pan Puszek powinien go udusić 😉dajemy Ci jednak szansę na poprawę. Wykorzystaj ja 😘
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńCudowny!!!
OdpowiedzUsuń♡♡♡
OdpowiedzUsuńNo co za cham się z niego zrobił.
OdpowiedzUsuńCiekawe kiedy ogarnie dupe.
Świetny. 😀
Wspaniały!
OdpowiedzUsuńCudo ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część!